Zapomniany temat...- Relacja z koncertu Diane Schuur

Zapomniany temat...- Relacja z koncertu Diane Schuur

21 maja 2006, 22:02
Wydawałoby się, że jedna z Pierwszych Dam światowego jazzu nie tyle porwie przybyłą publiczność, ale również zachwyci swoim temperamentem i nieskazitelnym głosem.

Koncert Diane Schuur niestety nie zapisze się dobrze w pamięci tych, którzy z wielkimi oczekiwaniami przyszli posłuchać wielkiej damy tego gatunku.

Z półgodzinnym opóźnieniem, koncert rozpoczęło trzech, towarzyszących Schuur, muzyków. Swoje improwizacyjne możliwości na początku zaprezentował gitarzysta kwartetu gwiazdy wieczoru, Rod Fleeman. Jego delikatnie brzmiący, latynoski styl przypomniał nagrania z płyty „Diane Schuur feat. Carribean Jazz Project” i lekko rozbudził nielicznie przybyłą publiczność.

Po drugim utworze, artystka z pomocą opiekuna, weszła na scenę. Koncert rozpoczęła znanym standardem, który nadał ton pozostałej części jej występu. Już po pierwszych dźwiękach słychać było, że artystka niestety nie jest w dobrej kondycji. Lekkie przeziębienie ograniczyło jej nieprzeciętne możliwości głosowe. Następne utwory, również standardy, zaśpiewała co najmniej z niemałym wysiłkiem. Mimo to, te piękne kompozycje, takie jak „I Thought About You”, czy „My One and Only Love” brzmiały naprawdę poruszająco. Jednak jej staroświecka barwa głosu oraz sama technika śpiewania na dłuższą metę nie była tym, co najbardziej porusza publiczność. Choć poszczególne utwory nagradzane były oklaskami, czuło się, że to nie ta porywająca dawka muzycznej energii, którą podczas ostatniego koncertu przekazała publiczności Diane Reeves. I może właśnie dlatego, występ Schuur zapisze się w pamięci przybyłych bardziej jako zwykłe wysłuchanie gwiazdy, niż „muzyczna uczta dla ucha”. Tylko w nielicznych kompozycjach czuć było jej prawdziwy feeling i ciekawe aranżacyjnie- a może bardziej nowoczesne podejście do tematu, tak jak w "It dont mean a thing" Duke’a Ellingtona. Oprócz własnej interpretacji śpiewanego tekstu było tu również miejsce na małą głosową improwizację przy okazji popisowej solówki perkusisty Reggiego Jacksona. Oprócz wyżej wymienionych utworów, artystka zaśpiewała również kompozycję ze swojej płyty Deedles i kilka znanych standardów jazzowych utrzymanych w nieco archaicznym tonie.

Na koniec, drżącym, zmęczonym już głosem wykonała a capella przepiękną balladę „Somewhere Over The Rainbow”, którą śpiewała kiedyś Judy Garland. Tym akcentem, skończywszy swój występ, Schuur nie wróciła już na bis…


Kamila Czerniawska

 

[img:1:L][img:2:L][img:3:L] 

Copyright © INFOMUSIC 2024