Nigel Kennedy - mistrz wiolinistyki na jazzowo

Nigel Kennedy - mistrz wiolinistyki na jazzowo

9 października 2006, 18:00
Światowej sławy skrzypek, znany z interpretacji dzieł klasycznych twórców zagrał koncert jakiego dawno nie było. Okazało się, że Nigel Kennedy w roli jazzmana czuje się jak ryba w wodzie.

Pomysł nagrania jazzowej płyty ponoć od lat chodził Nigelowi Kennedyemu po głowie. Mimo, że muzyka, którą grał do tej pory oscylowała wokół kompozycji największych klasycznych twórców, jazz, jak mówi sam skrzypek, zawsze przewijał się przez te wykonania.


Gdy doszło do nagrania „Blue Note Sessions” było pewne, że Kennedy ma swingujące frazy we krwi. Pomimo tego, że album nagrany został z amerykańskimi sławami sceny jazzowej, m.in. na kontrabasie zagrał Ron Carter, w światową trasę promującą płytę, Kennedy zabrał muzyków z Polski.


[img:1:L]Koncert w warszawskiej Stodole udowodnił, że nie był to zły wybór, bo muzycy zaprezentowali najwyższy poziom. Obok znakomitej techniki, pokazali, że umieją grać jazz na poziomie dorównującym amerykańskim muzykom.
Ich występ składał się z dwóch części. Pierwsza z poświęcona została utworom Duke’a Pearsona, podczas której obok elektryzujących fraz skrzypiec Kennedyego, było też miejsce dla zaprezentowania się reszty zespołu. Niewątpliwie uwagę przyciągał pianista Piotr Wyleżoł, który swoją lekkością frazowania nadawał całości tego charakterystycznego dla swingu pulsowania.


[img:2:R]Dało się wyczuć, że skrzypek z polskimi muzykami czuje się na scenie wyśmienicie. Klimat koncertu udzielił się też publiczności, która nie kryła entuzjazmu z powodu samej muzyki jak i także poczucia humoru artysty, który co raz zabawiał ją dowcipami.




Drugą część koncertu wypełniły utwory przy których trudno było spokojnie usiedzieć na miejscu. Dynamika, ekspresja wyrazu i prawdziwy jazzowy żywioł przewijał się z każdą nową nutą. Trudno było się oprzeć wrażeniu, że ci muzycy nawzajem się „nakręcają”, a z każdym utworem nabierają coraz większego tempa.
[img:3]Wielkim zaskoczeniem wieczoru był gościnny występ innego znakomitego skrzypka Krzesimira Dębskiego, który ze złamanym palcem, zagrał w duecie z gwiazdą wieczoru. Gdy w głośnikach zabrzmiało „So What” publiczność wstała z miejsc i podeszła pod scenę.

Burzą oklasków nagrodzono te świetne wykonanie jednego z ważniejszych utworów w historii jazzu. Kennedy, przywołany wielkimi owacjami nie mógł odmówić powtórnego bisu. Koncert zakończyła przepiękna kompozycja „September Second”, zaproponowana przez Piotra Wyleżoła.


Sądząc po tak entuzjastycznym przyjęciu w Stodole, trasa koncertowa Kennedyego z polskimi muzykami, niewątpliwie zakończy się wielkim sukcesem i przysporzy mu wielu nawet tych ortodoksyjnych fanów jazzu, którzy do tej pory wśród jazzowych skrzypków zachwycali się dokonaniami Didiera Lockwooda czy Michała Urbaniaka.


                                                                                           KAMILA CZERNIAWSKA

Copyright © INFOMUSIC 2024