
BIEDRONKA ANALOGOWA
Słowo "premiera" pasuje tu najlepiej, może być nawet "pra-premiera". W najbliższy czwartek sieć sklepów Biedronka rozpocznie sprzedaż płyt analogowych oraz gramofonów. O ile definicja płyty jest dość jednoznaczna o tyle ze słowem "gramofon" może być jakiś problem.
Kiedyś na naszym profilu Facebook napisałem - oczywiście żartem - że nazywanie gramofonu "szlifierką" uważam za co najmniej niestosowne. Używając tego słowa, zbliżamy się do coraz bardziej powszechnego i akceptowanego w prasie i mediach trendu na używanie kolokwializmów. Staramy się ich unikać, albowiem od tego już tylko przysłowiowy krok do populizmu i całkowitej akceptacji coraz mniejszej dbałości o słowo pisane.
Ważnym aspektem tej promocji będzie ilość sprzedanych płyt. Statystycznie podniesie to popularność tego nośnika. W oczach branżowych mediów będzie to kolejny dowód na renesans analogu. Zwiększą się także przychody jednego "mejdźersa" inny zaspał i spóźnił się na pociąg do staroci. Robi się jak bardzo analogowo jak w PRL. Na półkach w Biedronce, obok octu - winyle... nawet muzyka podobna.
"Wstyd to kraść"
Wracając do Biedronki i sprzedawanych tam od dnia dzisiejszego płyt winylowych. Póki co mamy jeszcze wolny rynek - jeśli ktoś - tak jak mój sąsiad - wstydzi się chodzić do sklepu takiego jak Biedronka czy Lidl, może wybrać na zakupy dowolne, inne miejsce. Płyty analogowe są obecnie sprzedawane w wielu sklepach: bardziej lub mniej specjalistycznych, marketach, na bazarach i komisach. Z jakiegoś powodu oburzamy się że dyskonty - okresowo oczywiście - wprowadzają do oferty tanie winyle, a sami uwielbiamy się targować i narzekać, że ceny poszły w górę tak mocno, że kupowanie przestało się opłacać. Przedziwny to relatywizm punktów widzenia. Przypomnę nieśmiało, że ideą nadrzędną handlu jest "zarabianie" więc nikogo nie powinno dziwić to, że w Biedronce można kupić obok artykułów spożywczych wiertarkę, buty, a zdarzają się też czasami galanteria damska i męska (czy ktoś pamięta jeszcze to słowo?) oraz bielizna. Dlaczego zatem kupić tanie to wstyd?
Czy jakość zamienia się w ilość
Praktycznie wszystkiego mamy więcej - nie licząc czasu. Dobra szybkozbywalne mają obecnie inną jakość, niż te które pamiętamy sprzed 10, 20, 30 lat. Samochody VOLVO nie psuły się tak często - bo w Szwecji do warsztatu było zawsze daleko. Współczesne płyty - w zdecydowanej większości tłoczone są na maszynach, które pamiętają lata gdy oprócz winylowych krążków, muzyki posłuchać można było tylko w radio lub z taśmy magnetofonowej. Co uległo zmianie? Pojmowana globalnie: jakość gramofonów, wzmacniaczy oraz przezroczystość kabli. Audiofile kondycjonują prąd, ustawiają wszystko na specjalnych podstawkach, a niektórzy z nich nie jedzą nawet kapusty kiszonej i grochu, które wpływają ponoć na jakość odsłuchu.
Jak w tej sytuacji ma sobie poradzić tradycyjnie wytłoczona i z natury swej, trzeszcząca nieco gramofonowa płyta? W pewnym uproszczeniu technologia, która ją wspiera zatrzymała się na latach 80-tych. To ten sam winyl, podgrzewająca go gorąca woda i ciśnienie prasy. Zmieniły się tylko urządzenia, które ją odtwarzają i otoczenie w którym są one sprzedawane. Kiedyś były to sklepy z książkami zwane księgarniami, teraz to zwykły spożywczak i stoisko obok ziemniaków (przynajmniej u nas na osiedlu tak jest).
Wracając do jakości - oczywiście warto o nią zadbać. Są sklepy gdzie płyty są nieco droższe i staranniej przechowywane, Sprzedawca podaje je z namaszczeniem nie zdejmując rękawiczek. Z pietyzmem zapakowany album kładzie do specjalnie przygotowanej torby i podaje rachunek na 129 zł za ostatnie - ponoć najlepsze - tłoczenie... oczywiście jest to MINT.
"Ładnie" to wygląda
W całym tym, nieco ironicznym felietonie, pozostało do opisania jeszcze urządzenie do odtwarzania sprzedawanych płyt. Oferowany w komplecie, polski gramofon HYKKER, spełnia wszelkie wymogi definicji takiego urządzenia, ale czy nim jest - trudno powiedzieć. W sieci nie znajdziemy rzetelnych testów - choć szkoda, bo jeśli by im wierzyć to urządzenie jest chyba "w porzo".
Estetyczny lub inaczej "ładny" gramofon HYKKRE posiada niespotykany na polskim rynku stosunek jakości do ceny. Nie ma się z czego śmiać - lepiej go kupić i wyciągnąć z piwnicy za 40 lat (oczywiście w stanie MINT). Być może gdzieś odbywać się będzie wystawa taka jak ta, na której pokazywano całkiem podobne urządzenie z roku 1972. WGZb 1 Yogi to bateryjny gramofon dla dzieci, który jakimś cudem przetrwał do czasów współczesnych - obecnie muzealny zabytek.
Wesołych świąt
Wśród dronów, które pomogą nam "odlecieć" i okularów VR, które mają być lekarstwem na to wszystko co widać wokoło, gramofony z Biedronki mogą okazać się brakującym elementem, który pomoże nam zagłuszyć kolejny fragment prawdy na temat otaczającej nas rzeczywistości. Głośne włączenie płyty NEVERMIND zespołu Nirvana na gramofonie HYKKER może doprowadzić do utraty słuchu i pogorszenia stosunków dobrosąsiedzkich. Proszę uważać bo może być w te święta wesoło - dokładnie tak jak życzy Wam analogowa Biedronka.