DALI - tego jeszcze nie grali, bo DALI słuchawki robi (135 / Stadion)
Powiada się, że biednemu to zawsze wiatr w oczy, a bogatemu to i byk się ocieli. To jedna z najbardziej nieprawdopodobnych premier tego roku, bowiem DALI to już nie tylko kolumny, głośniki bezprzewodowe i soundbary, DALI to od teraz również słuchawki.
DALI zajęło w tym roku dwa pokoje, dzieląc je pomiędzy kolumny i słuchawki. Miałem okazję uciąć sobie przemiłą pogawędkę z panią dyrektor Inez Bukdahl, a oto co ciekawsze jej fragmenty (uchylające nieco rąbka tajemnicy, na temat kierunków spodziewanych przemian i rozwoju firmy).
(kliknij żeby obejrzeć film)
Co ciekawego przywieźliście w tym roku?
Inez Bukdahl (Dyrektor marketingu DALI):
Przywieźliśmy dwa nowe produkty aktywne, znane wcześniej ze swoich analogowych odpowiedników (Rubicon C-6 i C-2 - red.).
Gdy cofniemy się pamięcią o 5-10 lat, to wówczas mieliśmy w ofercie tylko kolumny analogowe i głośniki instalacyjne.
Obecnie wspieramy się na kolejnych "nogach" – głośniki aktywne (w tym soundbary – red.) i przenośne.
Planujemy rozwijać nadal wszystkie te kierunki, bowiem widzimy jak świat się zmienia. Pomimo, że dziś jako firmę, stać nas na przysłowiowy "chleb z masłem", to już za 10 lat kolumny analogowe staną się najprawdopodobniej produktem niszowym.
(kliknij żeby powiększyć)
W nowej rzeczywistości będziemy mogli nadal równie dobrze funkcjonować, ale trzeba się do tego przygotowywać już dziś. Nie spodziewamy się oszałamiającej sprzedaży kolumn aktywnych jeszcze w ciągu najbliższych dwóch lat, ale to jest cena za wydeptanie sobie nowych dróg na przyszłość.
Stąd m.in. nasza najnowsza propozycja "nausznych głośników" (mowa o słuchawkach – red.), opartych dokładnie o te same pryncypia, co duże kolumny. Moim subiektywnym zdaniem, udało się nam osiągnąć wyznaczone cele i utrzymać pozycję lidera, oczywiście w odpowiednich kategoriach cenowych.
SkyBox 135 – pokój nowych trendów – słuchawki zwane nausznymi głośnikami iO4 i iO6, oraz DALI Katch One
DALI i słuchawki? To jednorazowy strzał, czy początek większej historii?
O słuchawkach dyskutowaliśmy w firmie od lat. Zależało nam, żeby były one jednocześnie przewodowo-bezprzewodowe. Ludzie są w nieustannym ruchu i mają różne wymagania, np. kabla nie podłączysz już do iOS. Jedyne co nas powstrzymywało, to jakość bezprzewodowości, która przez długi czas była wąskim gardłem.
My nie nazywamy ich słuchawkami, tylko głośnikami dla uszu (org. Loudspeakers for Your Ears). Zaprojektowali je ci sami ludzie, którzy na co dzień pracują przy kolumnach podłogowych, obowiązywały te same pryncypia i ten sam sposób myślenia o dźwięku.
Projekt kolumn zajmuje nam zwykle 12 miesięcy, projekt słuchawek zajął 2 lata.
Jak wszyscy, chcemy zawalczyć o młodego klienta i wyjść mu naprzeciw, gdyż “audiofil”, taki jakiego znamy, to wymierający gatunek – wystarczy rozejrzeć się wokół.
Inez Bukdahl – namówić członka kierownictwa firmy na pozowanie z produktem – amazing
Musze przyznać ci rację, że rzeczywiście brzmienie tych “słuchawek” jest z innej bajki. To nie są kolejne słuchawki, a bardziej przypominają swoją przestrzennością kino domowe na głowie.
Jest dokładnie tak jak mówisz, acz niektórzy recenzenci zarzucają im zbyt małą obfitość basu, ale jak posłuchasz naszych kolumn, to jest to dokładnie taka sama sygnatura autentycznego dźwięku.
Myślę, że udało nam się przenieść doznania z dużych skrzynek, do malutkich muszli wokółusznych.
Gdy porównasz nas z konkurencją, z tego samego przedziału cenowego, to nasz produkt gra znacznie szerzej. Zasługa w tym m.in. 50 mm przetworników – zależało nam na ich maksymalnym odsunięciu od uszu, by mogła powstać ta naturalna przestrzenność i “oddech”. Żeby można było słuchać ich godzinami bez poczucia zmęczenia lub irytacji. Dlatego też wyglądają trochę odmiennie – są dość szerokie.
A poza tym niewiele firm używa 50 mm przetworników.
Wizualne pocięcie obudowy na "pięć warstw" działa bardzo wyszczuplająco, acz to są rzeczywiście głębokie słuchawki
Nie jest łatwo zaprojektować dobre słuchawki od zera. Miałem okazję wielokrotnie przyglądać się w laboratoriach żmudności laserowych pomiarów membran i analizowaniu ich zachowania, jak wam się udało osiągnąć taki poziom juz za pierwszym razem?
Dochodzenie do obecnego punktu zajęło nam w sumie blisko trzy lata. Sama produkcja oczywiście nie odbywa się w naszej fabryce w Danii, gdyż nie ma tam na to warunków technicznych.
U siebie przeprowadziliśmy badania i wszystko zaprojektowaliśmy, ale montaż odbywa się u naszego fantastycznego dostawcy z Chin. Natomiast moduł ANC (aktywne tłumienie hałasu – red.) pochodzi od Sony, bo to jedno z najlepszych tego typu rozwiązań na świecie (z tym trudno się nie zgodzić, firmy takie jak: Sony, JBL, Sennheiser, Bose to absolutna elita w dziedzinie aktywnego tłumienia – red.).
Przyjęliśmy tu taktykę podobną jak i w innych naszych produktach. Nie da się być najlepszym we wszystkim i to w ramach jednej fabryki, dlatego patrzymy co możemy wykonywać we własnym zakresie, oraz dokonujemy świadomego wyboru dostawców podzespołów spośród najkompetentniejszych dostępnych na rynku – np. stożki do głośników robią dla nas Niemcy. Oczywiście współpracujący z nami dostawcy produkują podzespoły wyłącznie według naszej specyfikacji – można więc powiedzieć, że są to nasze części.
Czyli projektowo to w całości wasze dzieło?
To to widać na zewnątrz i wewnątrz, to w 100% nasza robota i technologia (oczywiście poza modułem ANC, ale tu bardziej chodziło stronę akustyczną – red.).
Dostępna klasyczna czerń i śliczny śmietankowo-brązowy,
a grill ma to ten sam wzór co DALI Katch (patrz kolejne zdjęcie)
Gdy tak na nie patrzę, to mam wrażenie jakbym już gdzieś je widział…
Oczywiście! Jesteśmy Skandynawami, a skandynawskie wzornictwo ma pewne cechy wspólne, ale gdy porównasz je bezpośrednio z jakimkolwiek innym modelem, to okażą się całkowicie odmienne.
Powiem ci, że mieliśmy gotowych pięć różnych projektów i konsultowaliśmy je z użytkownikami w 10 europejskich krajach, od wschodu do zachodu i to nawet nie my, a oni wybrali ten konkretny kształt.
Zresztą widać, że ludzie oczekują od nas typowo skandynawskiego wzornictwa – gdy popatrzysz na wyniki sprzedaży różnych modeli Katch One, to najlepiej sprzedaje się biały z szarym grillem – ten najbardziej nordycki.
Wystartowaliście bardzo wysoko, jaki będzie wasz kolejny ruch?
Sporo o tym dyskutujemy w firmie, czy trzymać się konstrukcji wokółusznych, czy może pójść w kierunku nausznych. Raczej nie będziemy eksplorowali dokanałówek. Możliwe... że kolejne będą modelem otwartym :)
Po tej premierze, mamy możliwość wykonania co najmniej kilku ruchów, zarówno w górę jak i w dół.
Pamiętaj jednak, że najpierw czeka nas sporo działań promocyjnych. Naszych słuchawek nie kupisz w sklepie na rogu, musisz pójść do sklepu specjalistycznego, a ludzie którzy nie śledzą rynku, nawet nie mają pojęcia o naszym istnieniu. Dlatego w pewnym momencie będą musiały zapaść decyzje: czy idziemy w kierunku klienta masowego – co może być niezłym ruchem – czy audiofila-domatora. To się powinno wyklarować w ciągu najbliższych 6-12 miesięcy. Obecnie zbieramy doświadczenia i uczymy się tego nowego dla nas rynku. Dobra wiadomość jest taka, że już widać, że nie będzie to “porażka” :)
Macie ciekawy produkt, który wygląda jak słuchawki, ale można go uznać za nową kategorię – głośników nausznych – żyby się do nich przekonać, trzeba posłuchać. Czy planujecie przejść na coraz popularniejszy ostatnio model sprzedaży bezpośredniej?
Raczej nie, nam się doskonale współpracuje od ponad 30 lat z lokalnymi dystrybutorami i póki co nie zamierzamy tego zmieniać.
Reasumując warto podkreślić pewien istotny dla zrozumienia trendów słuchawkowych aspekt tej rozmowy – część producentów słuchawek podąża drogą "naturalnego dźwięku" – nazwijmy go akustycznym – słuchając koncertu w filharmonii, pojawia jest tam bardzo wiele niskich częstotliwości, ale nie uświadczy się tam basu w rozumieniu muzyki tworzonej syntetycznie np. przez raperów. Natomiast druga wielka grupa producentów podąża w kierunku “wyczynowym”, gdzie walczy o maksymalizację doznań (głównie na skrajach pasma). Są jeszcze ci po środku (ni pies ni wydra), którzy dopiero się uczą, albo im nie zależy, albo o to nie dbają i co im wyjdzie to sprzedają, byle wytwarzało dźwięk.
To jest miejsce, w którym każdy sam musi podjąć decyzję, który kierunek jest mu bliższy? Ten neutralnie naturalny, czy ten podrasowany. Nie wartościuję tego, który lepszy, bowiem to kwestia indywidualna. Po prostu wskazuję pomiędzy czym a czym przebiega granica.
Zdjęcie ze strony organizatora wycieczek
Pamiętam natomiast doskonale chwilę, gdy stojąc na pokładzie statku wycieczkowego “Maid of the Mist” u podnóża wodospadu Niagara otaczał mnie dźwięk prawdziwej kaskady setek ton spadającej wody, która brzmiała jak głęboki, intensywny szum (nie szelest, ani też nie łomot), natomiast gdy widzę Niagarę na filmie to zwykle towarzyszy ścieżce dźwiękowej dudnienie, jakby tam same głazy spadały. Dźwięk jest podkolorowany obfitą garścią niskiego basu, by wykreować obraz barwniejszy, zapewne bardziej atrakcyjny dla odbiorcy, ale i jednocześnie mniej autentyczny.
Słuchawkom DALI znacznie bliżej do tego pierwszego przypadku, a ich ponadprzeciętna scena powoduje, że jakbyśmy słuchali kolumn – stąd też i nazwa głośniki dla uszu.
Jak dla mnie to jedno z kilku największych słuchawkowych wydarzeń mijającego roku.
I na koniec taki detal – iO 4 na jednym ładowaniu grają do 60 godzin,
iO 6 też 60 godzin, a z włączonym tłumieniem hałasu do 30 godzin,
jakieś pytania?