MUSICAL FIDELITY: M8x DAC i M8x VINYL - wyjątkowo udane modele
Istnieją dwa typy klientów — pierwsi to pędzący za nowościami, którzy ciągle mają wewnętrzną potrzebę gonić króliczka, oraz drudzy, którzy chcieliby go złapać raz a dobrze i dzięki temu czerpać radość z muzyki połączoną ze świętym spokojem na lata.
Oferta Musical’a ewidentnie skierowana jest do drugiej grupy…
Heinz Lichtenegger: „nie przeczytasz tego w żadnej ulotce, ale tak między nami i w cztery oczy, to zarówno ten DAC, jak i Preamp z serii M8 są baaardzo blisko osiągów NU-VISTA, no po prostu świetnie się udały”
(kliknij)
Heinz Lichtenegger (właściciel marki): Naszą rolą jest oferowanie urządzeń na różnych poziomach cenowych przy jednoczesnym zachowaniu ich wybitnej muzykalności — jesteśmy z tego znani — tym razem pokazujemy nowe źródło, które uzupełniło bardzo popularną serię M8 rozwijaną przez nas od lat.
Zarówno zintegrowany wzmacniacz M8xi, jak i przedwzmacniacz M8s PRE to jedni z najmocniejszych obecnie graczy na rynku, natomiast klienci od dawna dopytywali się, dlaczego nie włożyliśmy do nich bardziej zaawansowanego DAC’a i preampa gramofonowego?
Odpowiedź jest bardzo prosta — nie da się wbudować prawdziwie zaawansowanego DAC’a ani przedwzmacniacza gramofonowego do wielkiego wzmacniacza. Nawet gdyby dołożyć 500 czy 1000 euro do jakości komponentów, to i tak phonostage nie zagrałby lepiej ze względu na poziom promieniowania elektro-magnetycznego panującego wewnątrz wzmacniacza.
Ponieważ oczekiwania i naciski trwały, więc stworzyliśmy przetwornik M8x DAC i przedwzmacniacz M8x VINYL trzymające poziom integry M8xi.
Przedwzmacniacz gramofonowy M8x VINYL
(jkiknij)
Jak widać poszliśmy w innym kierunku niż większość producentów, którzy wykorzystują duże wyświetlacze i procesory nimi sterujące — zależało nam by urządzenia były analogowe /manualne, ponieważ chcemy budować produkty tak dyskretne, jak to możliwe.
Ma to swoje dwie przyczyny: po pierwsze brzmi lepiej, a po drugie zależy nam, żeby nasi klienci pozostawali szczęśliwymi użytkownikami przez wiele, wiele lat.
Musical Fidelity jest znany z tego, że jeśli kupujesz nasz produkt, to po 30-40 latach jest on wciąż świetny. W biurze mam wielką kolekcję naszych zabytkowych urządzeń i jedno jest lepsze od drugiego, pomimo że są bardzo stare.
Dzięki takiej „mechanicznej” konstrukcji, bez żadnych chipów, udało się osiągnąć tę extra żywotność. Oczywiście jest to droższe w produkcji, a obudowy są większe niż w DAC'ach niewiele większych od samej kości procesora, ale jeśli zależy ci na najwyższej jakości, to musisz mieć miejsce, by oddzielić od siebie kluczowe podzespoły i zaprojektować z oddechem płytkę drukowaną, by zminimalizować wszelkie interakcje. Do tego wszystkie przyciski i potencjometry są również mechaniczne.
Kupując przetwornik cyfrowo-analogowy o takich parametrach przetwarzania można mieć 100% pewność, że dopóki będą istnieć nagrania zapisywane cyfrowo to on im podoła
Osobiście jestem bardzo przeciwny dużymi ekranom i uważam że należy klientów uczciwie informować, że jeśli przykładowo kupują urządzenie za 2 tys. euro, które ma ekran, to przynajmniej 1/3 ceny kosztuje w nim ekran, a 2/3 komponenty odpowiedzialne za jakość muzyki.
To nie wynika z cen samych ekranów, a kosztów ich oprogramowania, a tak między nami mówiąc ich rola jest obecnie marginalna. Sterując zdalnie, gdy wszystkie okładki masz przed nosem w telefonie lub tablecie to czy jest on ci do czegoś niezbędny poza wyglądem? Oczywiście można się z tym nie zgadzać, bo to moja prywatna opinia, natomiast z faktami, że ekrany żyją coraz krócej i bywają źródłem poważnych problemów, a po kilku latach, gdy dany model zniknie z produkcji spowoduje, że dobry akustycznie wzmacniacz będziesz musiał wyrzucić — a z tym trudno już polemizować.
Przetwornik M8x DAC
(kliknij)
Tworząc DAC’ka zadbaliśmy o bardzo mocne wyjście słuchawkowe dla prawdziwych słuchawkowych guru, można wręcz powiedzieć, że uzyskany poziom zasilania dla słuchawek zbalansowanych odpowiada poziomowi zasilania kolumn we wzmacniaczu M8. Mając na wyjściu 1.5 W można napędzać nawet bardzo, bardzo wymagające słuchawki magnetostatyczne.
Gramofon M6x TT
(kliknij)
W ubiegłym roku pokazaliśmy skończony gramofon M8x TT, a tym razem M6x TT oparty na podobnej dwupoziomowej koncepcji tłumiącej, zbudowany z akrylu i aluminium, który tworzy bardzo neutralny dźwięk.
Silnik stojąc na izolowanym dolnym poziomie całkowicie uwalnia górny, do którego mocowane jest ramię od drgań wynikających z jego pracy
(kliknij)
W M6x wykorzystano to samo ramię co w M8x, natomiast M6x TT jest ogólnie nieco mniejszy
(kliknij)
Aluminium użyte na ramię to specjalny stop o wysokim współczynniku tłumienia, jakiego używał osobiście założyciel marki — Anthony Michaelson — w modelu M1. Ramię o owalnym profilu jest zintegrowane z głowicą do montażu wkładki, co z uwagi na pełną sztywność jest rozwiązaniem bardziej audiofilskim niż headshelle wymienne.
Masywna podstawa pozwala na wymiennie całych ramion, dlatego na życzenie możemy dostarczyć gramofon również i bez ramienia.
Audiofile jakby zapomnieli, że w złotej erze gramofonów upgrady robiło się m.in. przez wymianę całych ramion, a nie tylko wkładek
W gramofonie demo (czego nie widać z tej odległości) było zainstalowane świetne ramię Ortofon’a z ubiegłego roku
Wzmacniacz zintegrowany NU-VISTA 600.2
(kliknij)
NU-VISTA 600.2 to przedstawiciel naszej najwyższej linii produktów, gdzie staramy się wszystko, co możliwe od siebie separować i zachować tak analogowe jak to możliwe, ale nawet w hi-endzie, gdy rynek domaga się modelu zintegrowanego trzeba pójść na „lekki kompromis” i transformator umieścić w jednej obudowie z resztą obwodów.
Model 600.2 jest dokładnym odpowiednikiem układów z 800.2, ale z mniejszą mocą. Nie każdy potrzebuje aż 400 W, więc stworzyliśmy wersję 300 W, dzięki czemu jest o 1/4 tańsza.
Chciałbym powiedzieć w tym miejscu coś bardzo ważnego — ludzie w branży hi-end, zarówno użytkownicy, jak i dealerzy jakby zapomnieli jak ważny jest dobór mocy wzmacniacza do kolumn, do wielkości pomieszczenia i gustu muzycznego.
Uważam, że jest nie fair wobec klienta sprzedawanie mu zbyt mocnego i przez to niepotrzebnie droższego sprzętu, jeśli warunki lokalowe nie pozwolą go w pełni wykorzystać. To jest powodem, dla którego Musical Fidelity oferuje tyle modeli wzmacniaczy.
Dlatego do małych gabinetów preferujemy A1, który zagra tam o niebo lepiej, a tak przy okazji dodam, że o wiele łatwiej zaprojektować wzmacniacz o mniejszej mocy, który zagra pięknie.
Na potwierdzenie moich słow mam dowód — wzmacniacze serii M — M2 / M3 / M5 / M6 (podwójne mono — red.) / M8 — wewnątrz mają identycznie zaprojektowane obwody i topologię różniąc się tylko mocą.
To właśnie na tym polega magia marki Musical Fidelity, że już za 700-800-1000 Euro można kupić urządzenia grające jak prawdziwy Hi-End.
Z drugiej strony, jeśli jesteś fanem muzyki Mahlera gdzie na scenie gra 100 muzyków „robi” 120 dB to potrzebujesz zdecydowanie innego sprzętu, niż gdy koncert dochodzi do „zaledwie”100 dB (tu wskazał na stojące obok wielkie PMC Fenestria) — z nich wyciśniesz powiedzmy z 88 dB (88 dB / 1 W / 1 m — red.), ale pamiętaj, że z każdym metrem tracisz 3 dB, więc słuchając z 5 m kolumny już nie dostarczą ci 88 dB, a 73 dB. Jeśli teraz chcesz z 73 dB podskoczyć do poziomu 120 dB to potrzebujesz 47 dB wzmocnienia, to jest gigantyczną wartością, której prawdopodobnie nawet 800.2 nie dostarczy.
Na szczęście nie wszyscy mają tak duże pokoje i są fanami Gustava Malehra :) wielu audiofilów preferuje Oscara Petersona i dla nich 100 dB będzie aż za dużo, dlatego powtórzę to jeszcze raz — Musical Fidelity jest jedyną firmą na świecie oferującą tak szeroki wachlarz możliwości.
Dlaczego inne firmy nie działają podobnie? Bo to jest bardzo kosztowne w utrzymaniu „hobby”, musisz produkować wiele modeli w krótszych seriach i to wszystko gdzieś magazynować, więc automatycznie dochodowość biznesu maleje, ale z drugiej strony ja sam jako audiofil wielokrotnie zmagałem się w życiu z brakiem dostępności odpowiedniej mocy wzmacniaczy, że staram się, teraz gdy mogę, podobnym do mnie audiofilom ułatwiać życie.
Kondycjonery BPC3 / BPC5 / BPC10 / BPC16 (zdjęcie pochodzi z wystawy w Monachium)
/ wzorniczo dopasowane są do serii M8, acz można je używać z dowolnym sprzętem
(kliknij)
Ostatnim elementem, którym w prosty sposób można poprawić jakość systemu są kondycjonery sieciowe. Musical był pierwszą firmą na świecie, która jeszcze w latach 80. zaprezentowała kondycjoner CRPS (Choke Regulated Power Supply — red.), który radykalnie poprawiał jakość dźwięku.
Obecnie oferujemy kondycjonery nadające się dla różnorodnych urządzeń, natomiast to, co je różni to moc, jaką są w stanie dostarczyć. Są więc modele dedykowane pod niskożerne źródła oraz pod wysokożerne wzmacniacze — dużych mocy nie można czyścić normalnymi filtrami, ponieważ te ograniczają amperaż.
Od razu mówię, że tanie nie są, bo potężne transformatory po prostu swoje kosztują, a jak już masz takiego kolosa, to nie włożysz go do taniej obudowy, bo będzie burczał albo wypadnie razem z dnem :)
Jak wspomniałem nie są tanie, natomiast na tle tego, co dostarcza konkurencja i w jakich cenach okazują się całkiem rozsądnie wycenione.
O kondycjonerach warto pamiętać szczególnie w przypadku kina domowego, gdyż tego typu systemom towarzyszą bardzo wysokie częstotliwości „zaśmiecające” prąd przemienny przez wzmacniacze AV i odtwarzacze Bluray. To jest zresztą główna przyczyna, dla której o amplitunerach kinowych nie mówi się w kategoriach audiofilskiego dźwięku stereofonicznego, ponieważ towarzyszy im zbyt wiele fal na częstotliwościach radiowych, które „tłuką się” wewnątrz obudowy, natomiast totalną ciekawostką jest widoczna gołym okiem poprawa jakości obrazu z odtwarzaczy DVD / Bluray zasilanych oczyszczonym prądem.
Dziękuję za rozmowę.