

DANIEL HERTZ: Maria 350 - po tym wzmacniaczu już nic nie będzie takie samo - znalazłem swojego Św. Grala
To było jak spotkanie Św. Mikołaja, Steva Jobsa i Dalaj Lamy w jednej osobie — zapewne obiło ci się o uszy nazwisko muzyka jazzowego i realizatora nagrań Marka Levinson'a — faceta, którego projekty sprzętowe tak mocno jakością brzmienia wyprzedzały swoje czasy, że ukuto dla nich nazwę nowej kategorii — Hi-End.
Od razu coś sobie wyjaśnijmy — powszechnie znana i należąca do koncernu Harman marka Mark Levinson nie ma obecnie z bohaterem niniejszego tekstu nic wspólnego.
Natomiast jedyny prawdziwy / oryginalny / niepowtarzalny Mark Levinson żyje, na oko ma się całkiem dobrze, wraz z piękną żoną mieszka i tworzy w Wenecji, gdzie duch ręcznego rzemiosła nadal mocno się trzyma i tworzy pod szyldem DANIEL HERTZ. O tym, kim był ów Daniel Hertz będzie dalej...
Od lewej; bi-amplified Chiara / Amber Midnight / Maria 800 / Maria 350 / na trójnogu Eva / w pokoju było bardzo ciemno i wszystko było oświetlone niebieskim światłem, zapewne by mniej angażować rozpraszający zmysł wzroki, dlatego z góry uprzedzam, że zdjęcia są jakie są i lepsze nie będą, co akurat w tym przypadku ma drugoplanowe znaczenie
Zacznę tę relację od końca — lata temu zacząłem chodzeniem po wystawach i pisanie o audio od pragnienia znalezienia dla siebie sprzętu idealnego i optymalnego zarazem. Słuchając nawet najdroższych systemów, czułem się spokojny mając z tyłu głowy bezpiecznik z napisem "to jeszcze nie to — szukaj dalej".
Tak sobie chodziłem / jeździłem / latałem tu i tam, zachwycając się tym i owym, aż do dnia 26.11.2024, kiedy stanąłem w kolejce do prezentacji "czegoś" (w kolejce nie zawsze wiadomo, za czym się stoi).
A potem w kilka sekund stało się dla mnie jasne, że chyba dojeżdżam do stacji z napisem koniec poszukiwań i tak głośno myśląc nie wiem, czy moja przygoda z pisaniem o audio nie zbliża się powoli do końca, bo w audiofiliźmie chodzi przecież, by gonić króliczka, a nie by złapać go :)
Mark Levinson we własnej osobie
Poniższy tekst jest miksem słów mistrza, jakie padły podczas oficjalnej części prezentacji, oraz rozmowy w cztery oczy już po zamknięciu wystawy.
Mark Levinson: Chciałbym wam zagrać coś niezwykłego. Studiuję muzykę indyjską od 55 lat. Większość ludzi nie słucha klasycznej muzyki indyjskiej, ponieważ nie brzmi ona dobrze na sprzęcie Hi-Fi. Jest zbyt delikatna i zbyt krucha. To nagranie wspaniałego sitarzisty o imieniu Shahid Parvez Khan, nagrane podczas koncertu w Indiach i zrealizowane w bardzo podstawowy sposób na dwa mikrofony.
Nie nagrywa żadnych płyt CD, po prostu wrzuca filmiki na YouTube i każdy może posłuchać...
To był mój pierwszy kontakt z marką DANIEL HERTZ i jej sprzętem, nie wiedziałem więc czego się spodziewać po stronie technicznej pokazu, w którym właśnie brałem udział, natomiast nagranie puszczone z YouTube zabrzmiało dziwnie... dziwnie dobrze... wręcz wspaniale.
Nauczony doświadczeniem, że prezenterzy lubią wkręcać publikę, zacząłem podejrzewać jakąś mistyfikację, że to może nie było czyste stereo, że gdzieś za ścianką są schowane subwoofery, albo super tweetery za plecami, albo wszystko na raz. Skoro jednak udało mi się wcisnąć na prezentację dla zaledwie 9 osób uznałem, że dam szansę prowadzącemu się wykazać.
W tym momencie nie było wiadomo, które kolumny grają, natomiast na oko, to nie mogły być raczej żadne z widocznych,
ponieważ w dźwięku było zbyt dużo przestrzeni i takiego pełnego mocy oddechu, by mogły temu podołać takie mikrusy
Prawda, że niesamowite? Tak brzmi nasza nowa technologia. Nie ma znaczenia czy zagram z YouTube, MP3, CD, Hi-Res, cyfrowo zmasterowany LP, analogowy LP, cokolwiek chcesz. Za każdym razem usłyszysz coś wyjątkowego, bo na tym polega prawdziwa wartość tej technologii.
Nie mamy za dużo czasu, bo kolejka za drzwiami czeka, ale chciałbym zagrać coś innego z muzyki indyjskiej. To jest Zakir Hussain, jest największym żyjącym w Indiach muzykiem grającym na tabli, a to jest koncert, który dał w Berklee School of Music Na początku będzie bardzo prosto, ale to się zmieni (interesujący nas fragment zaczyna się od 6:05 — red.).
Dosłownie mnie zatkało, słychać było każde muśnięcie palca na naciągniętej skórze, a każde uderzenie było unikalne. Chyba w przeciwieństwie do pozostałych słuchaczy na sali, ja trochę słucham klasyki indyjskiej, właśnie z powodu uwielbienia dla brzmienia tabli, ale to, co tu usłyszałem wykraczało poza wszelkie ramy tego, czego się spodziewałem. Głębia i energia uderzeń nie była bowiem wspomagana żadnym subwooferem — czyli nie wiem jeszcze, o co chodzi, ale podoba mi się coraz bardziej...
Chcę tylko powiedzieć, że moim celem życiowym jest ulepszanie rzeczy i to wszystko. Po 30 latach pracy mamy gotowe rozwiązanie, a mając nasz sprzęt możesz naprawdę cieszyć się wieloma rzeczami, których istnienia nawet nie jesteś teraz świadomy.
Jako firma DANIEL HERTZ nie czujemy się częścią audiofilskiego świata, gdzie obowiązuje model biznesowy, polegający na wmawianiu ci, że cyfra jest w porządku i jak tym razem wydasz 20.000 dolarów na DAC'a to będzie super — nie, nie będzie, bo cyfra nie zadziała jakbyś chciał, a oni wiedząc to, dalej to robią... sprzedając tym samym ludziom na okrągło nowy sprzęt.
— Och, nie jesteś do końca zadowolony, to może wymienimy odtwarzacz?
— Och, a może potrzebujesz kabla?
— Och, potrzebujesz kolejnego ulepszenia, bo coś nadal nie brzmi? Właśnie pojawiła się modyfikacja i tak w kółko, i w kółko, i w kółko i w kółko. My jesteśmy ludźmi muzyki i przede wszystkim interesuje nas muzyka.
Nasza filozofia polega na tworzeniu produktów, które dają się pokochać, naprawdę pokochać i które zachowuje się na całe życie, jak prawdziwy instrument muzyczny — jeśli ci odpowiada więc go używasz, kochasz, a że jest w porządku więc go nie zmieniasz — to jest zupełnie inne podejście.
Oferujemy wiec pewnego rodzaju alternatywę dla oferty Hi-End, czyli nową technologię, wolną od problemów cyfrowego sprzętu, którego nie musisz już zmieniać i wolność słuchania znacznie szerszego wachlarza źródeł muzyki, niż mogłoby się wydawać rozsądne.
Nasze urządzenia powstają ręcznie w Wenecji. Nie produkujemy dużo pod typową dystrybucję. Trudno więc je dostać, ale to ma swój sens. Chcę, żebyś wiedział, że przede wszystkim jesteśmy firmą technologiczną, gotową, by licencjonować naszą technologię do różnych branż, natomiast produkty, które sami wytwarzamy mają charakter butikowy.
Jednopudełkowe urządzenie DANIEL HERTZ Maria 800
(kliknij)
Wzmacniacz Maria to rozwiązanie typu „wszystko w jednym” — ale to nie jest wzmacniacz zintegrowany i nie ma wewnątrz przetwornika cyfrowo-analogowego. Natomiast ma bardzo duży układ scalony, który zastępuje przetwornik cyfrowo-analogowy, przedwzmacniacz, wzmacniacz mocy i kable połączeniowe. To zupełnie inna technologia, która według mnie brzmi bardziej jak muzyka na żywo i jest przy tym znacznie tańsza.
Nasze działania okropnie dezorganizuje branżę, która pragnie, żebyś kupował coraz droższe produkty, a my idziemy w drugą stronę — w stronę prostoty i jakości. No cóż, zmieńmy temat :)
Mam już dość audiofilskich utworów demo. 10-15 lat temu zaczęły pojawiać się audiofilsko nagrane płyty i od tamtej pory wszyscy je grają non-stop. Na wystawach już nie słychać normalnej muzyki, tylko demo i demo.
Czy znacie nazwisko John Coltrane? Czy tutaj, na tych wszystkich piętrach, i na tylu prezentacjach, ktoś jeszcze gra Johna Coltrane'a? Nie. Dlaczego nie? Ponieważ chcą pokazywać dobry jakościowo dźwięk, prawda? Ale nikt nie gra tak jak John Coltrane. Lubię Johna, bo grałem z nim (Mark Levinson jest m.in trębaczem jazzowym i realizatorem nagrań — red.), więc chcę ci pokazać coś, co nie dotyczy dźwięku audiofilskiego, natomiast jest świetną muzyką, okej? To jest wideo Johna Coltrane'a z 1960 roku. Po prostu posłuchajcie...
To zaczynało robić się lekko frustrujące, bo leci kolejne nagranie z YouTube z obrazem jakości psującego się trupa, a nóżka sama łapie rytm. Do tego zaczęły mi się przypominać różne fragmenty audycji "Trzy kwadranse Jazzu" Jana Ptaszyna Wróblewskiego, którą słuchałem jako dzieciak w radiowej Trójce. Było w tym frazowaniu saksofonu tenorowego to, czego normalnie się nie uświadczy... zamknąłem oczy, żeby nie widzieć koszmarnego wideo i zrobiło się pięknie ♥♥♥
Piętro niżej stała identycznie wyglądająca Maria, dopiero później wyjaśniło się, że Maria jest jedna, ale może występować w dwóch konfiguracjach i obsługiwać dwa (Maria 350) lub 4 kanały, gdy kolumny wymagają bi-ampingu i mniejszy model można przerobić na większy zmieniając ustawienie w ciągu 30 sekund i dodając dodatkową płytkę
(kliknij)
Świetnie, prawda? Ale ja tu nie mam oddzielnego DAC'a, który to spowodował, tu jest jeden chip, który robi wszystko, od wejścia cyfrowego do wyjścia analogowego — w jednym chipie i w jednym etapie przetwarzania. Nie ma oddzielnego DAC'a, a to, co opuszcza ten chip wygląda jak fala analogowa, ale jeszcze do tego wrócimy...
Jak wiecie moje nazwisko należy do spółki publicznej, a zależało mi by firma nosiła nazwisko rodzinne, więc Daniel to imię mojego ojca, a Hertz to panieńskie nazwisko mojej matki.
Heinrich Hertz był pierwszym, który zademonstrował falę elektromagnetyczną, a obecnie jego nazwisko kojarzymy z kHz, MHz, GHz. Heinrich Hertz był więc w mojej rodzinie, wiec to nazwisko rodzinne i do tego związane z początkami audio, inżynierią i nauką.
Jesteśmy firmą technologiczną i to, co tu słyszycie nie jest przypadkiem — to nowa technologia i to jednocześnie oznacza, że każda inna firma w branży audio, używa technologii z lat 60. i 70., ponieważ to wszystko, co można kupić — tranzystory, układy scalone, zasilacze, i inne bla, bla, bla powstały wtedy.
My produkujemy własne półprzewodniki, własne oprogramowanie, własną architekturę elektroniczną, własne głośniki, a to, co tu słyszycie, to ta nowa jakość. Dla audio jesteśmy odpowiednikiem Intela i Nvidii razem wziętych, a naszym celem jest zaprezentowanie światu marki, oraz pokazanie co ta technologia potrafi.
Salka była bardzo kameralna
(kliknij)
Zapewne wszyscy to wiecie, że istnieje duża różnica między czystym dźwiękiem analogowym a cyfrowym, prawda? A czy wiecie dlaczego? Przecież analog i cyfra powinny być tym samym, wiec, dlaczego tak nie jest? No dlaczego? Nikt tego nie wie.
Daniel Hertz jest jedyną firmą, która wyjaśniła przyczyny tego zjawiska, zmierzyła je i co najważniejsze potrafiła naprawić, no i mamy patent od Urzędu Patentowego USA na to rozwiązanie.
Jeśli mielibyście zapamiętać z tego spotkania jedną rzecz, to niech to będzie to: ludzki mózg lubi fale ciągłe, a dźwięk cyfrowy nie tworzy fali ciągłej tylko schody zbliżone do przebiegu fali — więc nie jest to płynnie płynąca fala, a próbka, próbka, próbka, takie ciach, ciach, ciach, co jak sprawdziliśmy, tworzy mierzalną reakcję stresową w mózgu.
Udało nam się to zarejestrować za pomocą medycznego sprzętu diagnostycznego, a te badania po nas powtórzyli już inni, uzyskując takie same wyniki. Więc to ta reakcja na stres jest problemem. Stres zatrzymuje emocje, obniża odporność, po prostu nie jest dla nas dobry.
Wielu słuchaczy podświadomie to odkryło dawno temu i dlatego mówi się, że dźwięk cyfrowy jest analityczny i zimny, a analogowy ciepły i romantyczny, ale co innego tak to odbierać, a co innego móc to udowodnić na papierze i co ważniejsze zaproponować rozwiązanie naprawcze.
Słuchając w jaki sposób Mark Levinson mówi, jaki spokój i pewność bije z jego słów czuć, że wie co robi,
a pamiętajmy, że to od prac tego faceta zapoczątkowany został nurt Hi-Endu w audio,
które wcześniej kończyło się na prostym sprzęcie Hi-Fi
(kliknij)
Jakie jest więc rozwiązanie? Rozwiązaniem jest algorytm — to pierwsza prawdziwa poprawa dźwięku cyfrowego od czasu jego wprowadzenia w latach 70. — zadaniem algorytmu jest wypełnianie przestrzeni między próbkami, tak by mózg ponownie poczuł, że ma do czynienia z falą ciągłą i nagle znika ta fizjologiczna reakcja na stres.
To można zmierzyć — puszczasz ludziom cyfrowy PCM i pojawia się w odczytach stres, puszczasz to samo z naszym C-Wave i on znika, zupełnie jak podczas słuchania czystego zapisu analogowego lub czystego zapisu DSD, a to robi różnicę.
Opracowany przez nas układ zastępuje wzmacniacze tranzystorowe i wzmacniacze lampowe, konwertery cyfrowo analogowe itd. i jest do tego znacznie tańszy, a brzmi znacznie lepiej. A że ma wewnątrz architekturę C-Wave, naprawiasz nim każdy sygnał w locie. Sygnał jest przywracany do stanu sprzed pocięcia na próbki i mózg dokładnie tak go odbiera.
Naszą finansową przyszłość zapewni licencjonowanie, ponieważ bardzo wiele branż posługuje się dźwiękiem cyfrowym, jak: odtwarzacze mobilne, telefony komórkowe, firmy streamingowe itp.
Jesteśmy maleńką firmą, która przywraca dźwiękowi jego blask i właśnie to chcemy tu udowodnić, a wzmacniacz Maria jest pierwszym produktem z C-Wave.
Jeśli masz jedną Marię i dwa głośniki, plus dowolne źródło, to w zasadzie system jest gotowy. A jeśli masz do tego również telewizor pośrodku, to możesz również oglądać filmy i wszystko inne, traktując go jak system multimedialny — prosty i niedrogi, ale z niesamowitym dźwiękiem i obrazem. Coś zupełnie nowego.
Przed napisaniem tej relacji pogrzebałem trochę w sieci. Jakkolwiek obrazoburczo to nie zabrzmi w świecie wymagających słuchaczy, którzy przykładają wielką uwagę do koszerności źródeł słuchanej muzyki, tu nawet skompresowane MP3 po przejściu przez C-Wave zaczynają się podobać.
Ważne jest rozróżnienie — czym innym jest słuchanie linii melodycznej utworu i do tego nawet głośnik w telefonie komórkowym wystarcza, a co innego słuchanie MUZYKI na przyzwoitych kolumnach lub słuchawkach, gdy włosy na rękach wstają i mamy cary wzdłuż kręgosłupa.
Dzięki takiemu sprzętowi możemy mieć dostęp do emocji koncertowych w warunkach domowych, natomiast słaby sprzęt zapewnia nam co najwyżej: Umpa Umpa Bum Cyk Cyk jakby to narysował Papcio Chmiel.
DANIEL HERTZ Amber, kolumny mają sprawność 97 dB przy 8 Ohm i potrzebują 2 W, żeby uzyskać 100 dB, a to całkiem nieźle
(ktoś z sali poruszył temat nagrań wytwórni ECM)
Okej, powiem ci jedną rzecz ... żadne studio nagraniowe dzisiaj nie wie, jak nagrać perkusję. Kropka.
Oto nagranie perkusji, które zrobiłem w 1976 roku na taśmie analogowej. Gra Bill Elgart, kompozycja nazywa się "A Life" i jest to historia życia w dziesięciu częściach — narodziny, sen, zmysł, uczucie, myślenie, socjologia, ideologia, nirwana, starość i śmierć. On grał na instrumentach perkusyjnych, ja nagrywałem.
Na koniec okazało się, że wtedy nie istniał żaden wystarczająco dobry sprzęt, na którym można by było to nagranie odtworzyć z taśmy matki z energią, jaka była w studio. Powstało więc nagranie referencyjne, które było dla mnie inspiracją, do stworzenia systemu, który by to umożliwił — teraz już mam na czym to zrobić, nie jest to system z sześciocyfrową ceną, a odtwarza :)
Na to, co się stało chwilę później nie byłem gotowy. Chyba nikt na sali nie był gotowy. Przysięgam na wszystkie świętości, że nigdy przenigdy na żadnym systemie i za żadne pieniądze nie usłyszałem podobnej perkusji.
Wersje: LP i SACD tego nagrania są dostępne, ale jakoś mało kto się pali, by używać ich do demonstracji kolumn. Natomiast to, co na sali oddały te małe skrzyneczki i to, że im przy tym cewek nie sfajczyło i membran nie wyrwało to jakiś kosmos, a mówimy o systemie składającym się z dwóch monitorów bez suba.
Po chwili Mark wyjaśnił ten fenomen.
Prawdziwe bębny mają moc, natomiast gdy słuchasz współczesnych komercyjnych nagrań, to tam żadnej mocy nie ma. Jakby ludzie zapomnieli jak nagrywać muzykę. Na litość boską, ja to nagrałem w 1976 !
Pracuję w tej branży od 50 lat i pomysł jest prosty: muzycy grają, nagrywają, odtwarzają i to mój świat. Billy zagrał, ja go nagrywam. Jeszcze raz to powtórzę — wtedy nie mieliśmy na czym tego zapisu odtworzyć, teraz już mamy.
Misją DANIEL HERTZ jest pomóc wydobyć i usłyszeć więcej z nagrań, więcej tego, co stworzyli muzycy, więcej tej energii, która towarzyszyła muzyce.
To nie była prezentacja sprzętu, tylko przeżycie, któremu sprzęt niejako towarzyszył
(kliknij)
Kiedy masz C-Wave przestajesz w końcu myśleć o sprzęcie, bo cała ta cyfrowość znika, a Qobuz brzmi jak taśmy analogowe. Nasi klienci mówią, że to niesamowite, ale nie potrzebują już dłużej gromadzić czarnych płyt dla ich brzmienia. Cóż, jeśli chcesz możesz nadal zbierać płyty LP, ale już nie musisz. C-Wave po prostu rozwiązuje wszystkie te codzienne problemy, usuwając je w niebyt.
Oferta firmy DANIEL HERTZ wydaje się całkowicie zmieniać reguł gry na rynku. Formaty, nośniki, rozdzielczości schodzą na dalszy plan, stając się sobie równe. C-Wave to absolutnie genialny wynalazek — ogromnie cenię ludzi, którzy potrafią wymyślić coś równie oryginalnego nawet tam, gdzie wszystko wydaje się już od dawna wymyślone.
C-WAVE KOŃCZY Z SYTUACJĄ, W KTÓREJ OGON MACHAŁ PSEM I STAWIA MUZYKĘ NA PIERWSZYM PLANIE.
Do dziś pamiętam jak w 1995 stanąłem w sklepie zahipnotyzowany na widok monobloków No 33 i prawdopodobnie, gdyby tych kilku sekund w moim życiu zabrakło, nigdy nie zająłbym się pisaniem o sprzęcie audio — dziękuję Panie Levinson ♥
Po blisko 30 latach poznałem osobiście mistrza, który zaprojektował te "potwory", które wtedy kosztowały tyle, co mieszkanie w Warszawie — Mark Levinson i Waldemar Nowak
Mark Levinson No 33
PS: To ok. połowa z nagranej rozmowy, ale zanosi się, że jeszcze przed wakacjami pojawi powód, by do niej powrócić.