Bent "Intercept" - recenzja
16 listopada 2006,
14:24
W pierwszej połowie listopada pojawił się czwarty album grupy Bent, będący kolejnym krokiem w muzycznym rozwoju mistrzów ekscentrycznego chill-outu i eterycznego house’u.
Po siedmiu latach rzeźbienia w dźwiękowym tworzywie, z którego powstawały arcydzieła na styku elektroniki, muzyki tanecznej, ambientu, house’u oraz wielu nienazwanych form, Nail Tolliday i Simon Mills powrócili z radosnym dynamizmem.
Poniżej prezentujemy fragment recenzji płyty:
”Intercept” to wydawnictwo, będące swoistym zderzeniem dokonań różnych projektów muzycznych. Odnajdujemy tu umiejętną zabawę melodią oraz serwowanie drobnych dźwiękowych smaczków („Stay Out All Night”, „Waiting For You”) w stylu Lemon Jelly. Ponadto obecne wokale przywodzą na myśl Telepopmusik, zaś wypływająca z utworów melancholia budzi skojarzenia z duetem Air. Dodatkowo w rozpoczynającym całość kawałku „Excercise” odbijają się echa ambient-house na wzór legendarnego The Orb czy też KLF...
Dalszą część recenzji można przeczytać TUTAJ...
Po siedmiu latach rzeźbienia w dźwiękowym tworzywie, z którego powstawały arcydzieła na styku elektroniki, muzyki tanecznej, ambientu, house’u oraz wielu nienazwanych form, Nail Tolliday i Simon Mills powrócili z radosnym dynamizmem.
Poniżej prezentujemy fragment recenzji płyty:
”Intercept” to wydawnictwo, będące swoistym zderzeniem dokonań różnych projektów muzycznych. Odnajdujemy tu umiejętną zabawę melodią oraz serwowanie drobnych dźwiękowych smaczków („Stay Out All Night”, „Waiting For You”) w stylu Lemon Jelly. Ponadto obecne wokale przywodzą na myśl Telepopmusik, zaś wypływająca z utworów melancholia budzi skojarzenia z duetem Air. Dodatkowo w rozpoczynającym całość kawałku „Excercise” odbijają się echa ambient-house na wzór legendarnego The Orb czy też KLF...
Dalszą część recenzji można przeczytać TUTAJ...