
3 lutego 2025
09:30
CTM Festival w Berlinie [Relacja]
26. edycja CTM festiwalu w Berlinie odbyła się na przestrzeni 10 dni - od 24 stycznia do 2 lutego. Koncerty, wystawy, warsztaty i prelekcje odbywaly się w różnych miejscach - porozrzucane po całym mieście - dając nie tylko możliwość poznać nowości w sztuce i muzyce, ale odkrywać miasto.
Festiwal, zgodnie ze swoim sloganem, jest przygodą pełną niespodzianek, emocji i artystycznych doznań. Większość lokacji była wspaniałe nagłośniona, tutaj szczególne uznania w stronę Berghaim i Radialsystem. Oświetlenie również zasługuje na pochwałę, doskonale dopełniało odbiór muzyk,; wręcz artyzmem wykazało się tutaj Berghaim, Volksbuhne i Radialsystem.
Sam lineup również nie zawiódł, szeroki przekrój gatunków, wielu ciekawych artystystów, szkoda, że nie można być w wielu miejscach na raz by doświadczyć wszystkich koncertów.
Osobiście najbardziej zapadły mi w pamięć i wciąż rezonują poniższe występy:
Resistance resilience - pierwszy występ ,w którym uczestniczyłam, od razu dobre otwarcie. Muzyka wystartowała z nostaligcznej nuty, ale rozbudowała się dość gwałtownie. Dźwięki niemal namacalne, podkreślony przez efekt przemieszczania się dźwięku po sali. Artystki Lynn Nandar Htoo i Victoria Yam aka rEmPiT g0dDe$$ skryte były za półprzeźroczystą konstrukcją, na której wyświetlano abstrakcyjne wizualizacje od Gabriela Htoo.
Gibrana Cervantes x Colombian Drone Mafia - skrzypce z Drone'ami, bardzo przyjemna kombinacja. Mimo nieco niepokojącego tonu skrzypiec i surowości drone całość była kojąca, niemal relaksującą.
Kianí del Valle (KDV) Performance Group wraz z Tayhana i Hamill Industries - majstersztyk. Projekt Cortex łączył taniec, koncert i wizualizacje - całość niesamowicie dopracowana i współgrająca ze sobą.
Dadabots - to już mój drugi koncert z tym projektem, niezmiennie świetne doświadczenie. Używając AI artyści generują muzykę podając gatunek(i), nazwę artystyczny (niekoniecznie istniejąca) i nazwę utworu, w tej odsłonie pomysły podawała publika, co stworzyło niesamowitą więź. Z jakiegoś powodu, ku mojej uciesze, program upodobał sobie gabbery i 90s' w interpretacjach.
Runhild Gammelsaeter & Lasse Marhaug - kolejna odsłona drone tym razem z wokalem, zdecydowanie mroczniejsza, w pewien sposób gęstsza. Głos użyty jako instrument dopełniał obrazu.
Bendik Giske - pociągająca wirtuozeria saksofonu, artysta władał publiką jak zaklinacz węży. Zaprosił nas do tańca by pod koniec ułożyć do snu.
Emme z »Heaven Help Me« - występ teatralno-muzyczny, gdzie artystka dzieli się z widzem doświadczeniem koszmaru jakim są toksyczne związki. Bardzo emocjonalny i urzekający koncert.
Kasinym - indonezyjski artysta zapewnił publice muzyczne kardio, serwując różnorodność gatunków do których nie sposób stać niewzruszenie. Piękny chaos, przetańczony cały set.
Minna- no kimochi - nieco inne podejście do rave niż poprzednik, bardziej ustrukturyzowane, bujane i transowe. Mimo spokojniejszego rytmu, muzyka również pobudzała do tuptania.
Takkak Takkak i wizualizacje od Brandon Tay - elektronika podkręcona mnogością instrumentów oraz wizualizacje bazujące na kulturze południowo wschodniej Azji. Panowie zrobili taką zadymę, że alarm przeciw pożarowy się włączył. Bardzo energetyczny występ.
Słowem podsumowania, dla fanów muzyki eksperymentalnej pozycja na festiwalowej mapie Europy jak najbardziej do polecenia.
relacja: Magdalena Drużkawiecka
więcej: www.ctm-festival.de
reklama