RECENZJA: Sum 41 - "Order Of Decline"
Gdy członkowie zespołu, którego słuchałaś w młodości, z chłopców już dawno przeistoczyli się w mężczyzn, a za sobą mają liczne zmiany personalne, walkę z nałogiem i siódmy album na koncie, to wiesz, że czas nieubłaganie pędzi. Mowa o kanadyjskiej formacji Sum 41, która obok Good Charlotte, Green Day czy Simple Plan stanowiła elementarz młodego słuchacza wchodzącego powolnym krokiem w rockowy świat.
W trzy lata po wydaniu ostatniego albumu Sum 41 wracają w zmienionym, pięcioosobowym składzie, z nową płytą, która prawdopodobnie rozgrzeje muzycznie do czerwoności nie tylko ich oddanych fanów, ale i nowych miłośników. Na krążek składa się 10 zachowujących równie wysoki poziom utworów. Płytę otwiera mocne uderzenie w postaci "Turning Away", choć początek utworu może nie wskazywać na to, z jakim zespołem mamy do czynienia, to gdy w towarzystwie soczystych gitar pojawia się wokal Derycka, nie mamy już żadnych wątpliwości. Z każdym kolejnym utworem coraz głębiej wsiąkamy w świat malowany muzyką Sum 41. Każdy kawałek wciąga nas mocniej i mocniej, wsłuchajcie się w pędzące na oślep "Out For Blood" - to zdecydowanie koncertowa kompozycja. Jest mocno i szybko, a przy tym dość różnorodnie i nowatorsko, przynajmniej jeśli chodzi o brzmienie tej kapeli. W "The New Sensation" brzmią oni muzycznie niczym Muse. Z kolei "A Death In The Family" prezentuje się trochę jak ukradzione Avenged Sevenfold. A gdy już wydaje nam się, że nic nas nie zaskoczy, oto rozbrzmiewa "Heads Will Rolls" rozpoczynające się niczym kawałek spod pióra Volbeat.
Warstwa muzyczna tego krążka jest naprawdę różnorodna, co działa wyłącznie na plus. Najwięcej "starego" Sum 41 znanego z trzech pierwszych albumów, znajdziemy na "45 (A Matter Of Time)", posłuchajcie tego utworów jeśli tęsknicie za "We're To Blame". Na krążku nie zabrakło także ballady w postaci "Never There", co prawda do poziomu "Pieces" jej daleko, ale stanowi miły przerywnik. Przed końcem albumu czekają nas jeszcze trzy doskonale zagrane utwory, momentami ocierające się o heavy metal i hard rock w najlepszym wydaniu.
Siódma płyta kanadyjskiej formacji to dowód na ogromny rozwój zespołu. Po licznych trudnościach grupa wraca z energią godną pozazdroszczenia. "Order Of Decline" słucha się z przyjemnością. Nie ma tu może co prawda tak wpadających w ucho kawałków jak "Still Waiting", "Fat Lip" czy "No Reason", ale to też zupełnie inny rodzaj grania. Pierwsze płyty zespołu stawiały na szybkość i melodyjność, przy czym mieliśmy do czynienia z piosenkami w zdecydowanej większości nieprzekraczającymi 3 minut. Nowy materiał co prawda nie zwalnia tempa, za to kompozycje są zdecydowanie bardziej rozbudowane. Zgodnie z zapowiedzią płyta rzeczywiście jest najmocniejsza i najbardziej agresywna w dorobku grupy. W dobie, gdy coraz więcej zespołów rockowych rezygnuje z cięższego grania na korzyść kolaboracji z elektroniką, Sum 41 są jednym z wyjątków, który jeszcze zaostrza swój styl.
Tracklista:
1. Turning Away
2. Out for Blood
3. The New Sensation
4. A Death in the Family
5. Heads Will Roll
6. 45 (A Matter of Time)
7. Never There
8. Eat You Alive
9. The People Vs...
10. Catching Fire
Autorka recenzji: Monika Matura
Ocena: 5/6
Warto posłuchać: "Out for Blood", "Heads Will Roll", "The People Vs..."