
Ment Festival Ljubljana [Relacja]
Po raz jedenasty MENT Ljubljana gościła europejskich wykonawców na festiwalu i konferencji w dniach 12.02.-15.02.2025.
Showcase'owa forma pozwala odkryć wielu młodych, czy mniej mainstreamowych artystów oraz podróżować wśród mnogości gatunków (od folku po modularne techno). Około 80 koncertów odbyło się na przestrzeni czterech dni, w pięciu lokacjach, na czternastu scenach - w tym również w miejskim zamku, górującym nad Ljubljaną. Ze względu na odległości między lokacjami, organizatorzy zapewnili posiadaczom biletów darmową komunikację oraz dodatkowy MENT autobus, co stanowiło miłą niespodziankę. Niemal wszystkie koncerty były świetnie nagłośnione i oświetlone. Każde miejsce reprezentowało nieco inny klimat, szczególnie warto było ustawić się w kolejce na koncert w kapliczce na zamku, która wyróżniała się naturalnie dobrą akustyką i nieco magicznym mikroklimatem. Koncertów było wiele, grafik napięty, wybory musiały paść - selekcja poniżej w skrócie przedstawia co koncertowo najbardziej mnie poruszyło.
fot. Masa Pirc
Lander & Adriaan - belgijskie duo pożeniło wpływy jazzowe z techno; połączenie to jest nad wyraz energetyczne i porwało ludzi to tańca. Występ odbył się na podwyższeniu, wśród publiki, co zmniejszało dystans artysta-odbiorca i pozwalało podglądać kunszt pracy perkusisty
Kosmonauci - polski jazzowy kolektyw bawiący się i eksperymentujący z muzyką. Efektem są bardzo wciągające, interesujące kompozycje, i sala wypełniona publiką po brzegi.
Duo Root - kolejny duet artystyczny, tym razem z Estonii. Dziewczyny wybrały tradycyjną estońską cytrę jako bazę swojej twórczości. Grają na niej wspólnie w sposób głównie nowatorski (smyczkiem, pałeczkami, jak na perkusji, co dusza zapragnie). Duo śpiewa nowe aranżacje folkowych pieśni/przyśpiewek (głównie estońskich, ale nie tylko). Ich głosy świetnie współbrzmią, uzupełnione grą na cytrze, zabierają słuchacza w świat ludowych utworów.
Use Knife - trio ulokowane w Belgii, łączy i miesza współczesną muzykę zachodu i tradycyjne arabskie wokale i melodie. Koncertowi mistycyzmu dodała aranżacja; muzycy znajdowali się za zasłonami z półprzezroczystego materiału, podświetlanego nierównomiernie i zmiennie zza postaci dając swojego rodzaju pokaz cieni oraz służącego jako ekran to abstrakcyjnych, geometrycznych wizualizacji. Muzyka niesamowicie rytmiczna, a wokal przejmujący, emocjonalny. Połączenie wizualno-słuchowe dawało niesamowity efekt.
fot. Matjaz Rust
t0ni - włosko-australijski twórca muzyki ambientalnej i eksperymentalnej. Niestety na tym koncercie nagłośnienie nieco niedomagało, ale potencjał na cudowne, bardzo delikatne, minimalistyczne ambientowe koncerty jest ogromny.
Catherine Graindorge - belgijska wielodyscyplinarna artystka. Na swoim występie w zamkowej kaplicy budowała od podstaw muzyczne pejzaże za pomocą skrzypiec, wokalu, sampli i loopera. Pejzaże wywołujące tęsknotę, wzruszające i całkowicie hipnotyzujące. Ciarki gwarantowane.
The Allegorist - dark ambient z Węgier. Artystka eksperymentuje z formami wyrazu w obrębie mroczniejszego ambientu, dając show dużo żywsze niż standardowe ambientowe koncerty.
Franek Warzywa i Młody Budda - hyperpop (i nie tylko) z polskiego warzywniaka. Panowie łączą różne wpływy muzyczne, dodają co dziwniejsze, abstrakcyjne idee na teksty i ofiarują swoim fanom radosną, niezwykle oryginalną muzykę. Żywiołowość koncertów i kontaktowość frontmana sprawia, że koncert jest niesamowicie pozytywnym i niezapomnianym przeżyciem. Nie zapominajmy o wizualach uzupełniających koncert, bardzo "internetowe" obrazy pomagają zrozumieć przesłanie piosenki i bez znajomości języka polskiego.
2K88 - polski producent, znany m.in. z duetu Syny. W swoich setach staje się narratorem - płynnie prowadzi publikę; mocnym, niemal namacalnym basem kontroluje atmosferę. Muzyka odczuwalna całym ciałem, nie sposób opanować tuptanie i bujanie.
Nobena, Jessika Kert, Lowlander - techno w trzech odsłonach. Słoweńska Nobena zaprezentowała bardzo surową, industrialną odsłonę gatunku. Jessika Kert z Niemiec zagrała set modularnego techno, w wersji nieco łagodniejszej i bardziej płynniej od poprzedniczki. Lowlander, kolejny słoweński artysta, wystąpił z mocnym przytupem, kierując się nieco bardziej w stronę hard techno.
tekst: Magdalena Drużkawiecka