
PIERWSZY POLSKI TIDAL MASTER
Pojawienie się w serwisie TIDAL płyty zespołu SNOWMAN w jakości MASTER, porównać można do 13 lotu na księżyc w ramach misji APOLLO, ale ponieważ nie mówimy o katastrofie, tylko o "małym kroku" ciekawego zespołu i jednocześnie dość dużym skoku technologicznym - media właściwie o tym milczą.
Chciałoby się powiedzieć "... powoli doganiamy świat" i w tym, nieco ironicznym stwierdzeniu, jest wiele prawdy, bo każde z tych trzech słów pokazuje nasze miejsce oraz dynamikę procesu w jakim się znajdujemy.
Przez kilka ostatnich lat żyliśmy w średniowiecznych mrokach skompresowanego dźwięku spod znaku MP3. Czy technologia Hi-Res zabierze nas i nasze audio z powrotem do wspaniałych czasów gdy słuchanie muzyki było przyjemnością? Wiele osób tak twierdzi. Należy do nich także duża grupa osób, która z rozumianą potocznie kompresją walczy i jednocześnie podkreśla, że nigdy nie będzie miała z nią nic wspólnego. Jest nią na przekład Neil Young, którego nagrania na szczęście można znaleźć w prawie wszystkich serwisach oferujących to, czego on nie toleruje. Być może rozsądek wziął tu górę.
Bez wątpienia obecna jakość muzyki potrafi być najgorsza od czasu gdy wymyślono określenie Hi-Fi. Podkreślmy słowo "potrafi", bo oczywiście nie jest to reguła. W sieci dość łatwo można znaleźć muzykę w najlepszej możliwej obecnie jakości. Dostępność mediów dała nam prosty do niej dostęp i nigdy wcześniej nie był on tak łatwy. Dotyczy to zarówno pobierania jak i odtwarzania. Daje nam to możliwość korzystania z bibliotek niepoliczalnej ilości nowych i starych utworów oraz poznawania twórczości artystów: zarówno tych współczesnych jak i zalegających do tej pory na półkach magazynów muzycznych wytwórni. To samo dotyczy jakości: po prostu mamy wybór.
Ilość skutecznie równoważy jakość.
Formaty stratne wkroczyły do naszych domów podstępnie przez urządzenia mobilne i stopniowo stępiły naszą wrażliwość. Zasnęliśmy z nimi na sofie, trzymając w ręku nasz ukochany telefon, który podłączony został do niepozornego pudełka z zieloną diodą na panelu frontowym. I na nic zdały się quasi-naukowe wystąpienia kilku osób, które uparcie pokazywały na przykładach, konsekwencje stratności - świat wiedział lepiej, słyszał coraz gorzej, a jakość nagranej muzyki osiągnęła nieakceptowalny dla wielu poziom jakości.
... czyli pora wracać – dalej jest chyba piekło.
Biorąc pod uwagę skalę tego procederu po części wyszło to muzyce na dobre. Każdy kto słyszy czym jest jakość, z łatwością odróżni oryginalne CD od jego stratnej kopii. Słysząc traski, pozna brzmienie płyty winylowej i samodzielnie określi, która wersja zapisu jest bliższa jego oczekiwaniom. Dokona sam wyboru i zainteresuje się tym, co jest mu bliższe. Ucieszą się z tego także sprzedający sprzęt, bo niezależnie od formatu, warto zasugerować klientowi potrzebę zmiany. Tu oczywiście pojawiają się pieniądze.
Lider zespołu SNOWMAN - Michał Kowalonek
Choćby jednym słowem, warto także wspomnieć o technicznym aspekcie tych ograniczeń. Stratność była wymuszona także koniecznością stosowania mało pojemnych pamięci. Powiększenie wielkości dysków było tylko kwestią czasu i mamy obecnie sytuację, w której zapełnienie kilku terabajtów plikami, nie jest takie łatwe. Dodatkowo dysponujemy bardzo przydatnym streamingiem, który w połączeniu z możliwościami telefonii komórkowej, Wi-Fi i kilkoma innymi wynalazkami spowodował, że w cyfrowym buszu nie czujemy się już tak samotni. Infrastruktura technologiczna wyewoluowała do miejsca, w którym naszą granicą możliwość zaczyna być niebo. Nie musimy korzystać już z formatów stratnych, nie musimy cierpieć z powodu tnącego się transferu i rzadko widzimy na naszych wyświetlaczach napis: „Your Memory Is Full – You Have To Buy the New One“. Możemy przyjąć zatem, że era cyfrowego dźwięku wysokiej rozdzielczości właśnie nastała, a magiczne pojęcie Hi-Res już nie stanowi istotnej części audio Voo Doo.
Od lewej Leszek Biolik, Michał Kowalonek i Piotr Mezt. W tle, bohater drugiego planu - Piotr Welc gospodarz - STUDIO U22
TIDAL MASTER
W tym nieskompresowanym świecie pojawił się ostatnio serwis TIDAL. Drugą figurą tej układanki jest jeden z najlepszych polskich producentów - Leszek Biolik. Wyprodukował on niedawno płytę nieco zapomnianego zespołu SNOWMAN, a nagranie wylądowało w serwisie TIDAL, w studyjnej jakości MASTER i od pewnego czasu jest ono dostępne dla każdego, kto ma dostęp do internetu.
Co zyskujemy włączając wersję MASTER? Po pierwsze mamy szansę usłyszeć znacznie więcej z tego, co rzeczywiście zostało zarejestrowane w studio. Powszechnie wiadomo, że proces tłoczenia - niezależnie na który z fizycznych nośników - powoduje ubytek w jakości. Na temat tego ile i co nam znika przy płycie CD czy winylowym krążku cały czas toczą się dyskusje. Nikt tego nie jest w stanie dokładnie zmierzyć, ale wartością, którą można uznać za punkt odniesienia jest 20%. W kategoriach audiofilskich to bardzo dużo, albowiem znam kilka osób, które twierdzą, że czasami słyszą w nagraniach nawet to, co nie zostało zarejestrowane. Płyta "Gwiazdozbiór" zarejestrowana została ponadto podobnie jak materiał live, a do nagrania dodano jedynie niezbędne dodatkowe ślady.
Daniel Karpińki - perkusista zespołu SNOWMAN
Różnica pomiędzy tzw "setką" a typowym nagraniem studyjnym jest dość duża. Na studyjnej płycie nie ma miejsca na koncertowe didaskalia zespołu, nie usłyszymy także reakcji publiczności. Jest za to miejsce na energię, jaka łączy muzyków i każdy kto chodzi na koncerty, doskonale wie o co chodzi. Dla wielu muzyków - szczególnie jazzowych ta siła stanowi sedno wspólnego muzykowania. Należę do tej grupy osób, które zdecydowanie bardziej cenią występy na żywo, bo sytuacja koncertowa pokazuje prawdę o zespole i ukazuje różnice pomiędzy nagraniem a występem.
Jaki zatem jest materiał zespołu SNOWMAN w jakości MASTER? Materiał po włączeniu, jawi się jako bardzo starannie zrealizowany. Aby znaleźć różnice jakie dzielą obecną i przeszłą twórczość zespołu, warto sięgnąć po starsze nagrania zespołu, To jakościowa odległość pomiędzy MP3, a plikami wysokiej rozdzielczości. Nowa materiał jest "głębiej", staranniej i dokładniej zaaranżowany, wydaje się bardziej dojrzały: zarówno muzycznie jak i tekstowo. Wszystko to sprawia, że płyta uznawana jest za najlepszą w dorobku zespołu. "Gwiazdozbiór", o czym zapewniał nas Leszek Biolik, w dużej mierze nagrywana była na żywo. W pewnym sensie zbliża ją to do koncertu, bo realizacja tego typu pokazuje grających ze sobą muzyków - bardziej prawdziwie.
Wracając jednak do płyty: warto spróbować i samodzielnie dostrzec jakościowe różnice. Są one bardzo czytelne i mogę obiecać, że ich odnalezienie nie przypomina testu porównawczego dwóch podobnie grających urządzeń audio. Najprościej chodzi o wrażenie dodania do dźwięków dodatkowych składowych, które łącząc się w muzykę znacząco wzbogacają brzmienie.
Być może zręczniej byłoby napisać:
"... z muzyki nie zabrano istotnych składowych.".
Przekłada się to wprost na rozpiętość dynamiczną nagrania, a piosenki staj się - używając mowy potocznej - bardziej przenikliwe. Można odnieść wrażenie, że stoimy w studio, pośród muzyków, albowiem dość wyraźnie zwiększa się "namacalność" sceny i nie jest to może koncert, ale jesteśmy bardzo blisko. Jeśli ktoś tak lubi i jest posiadaczem zestawu, który będzie w stanie poradzić sobie z tym bogactwem - zapewne będzie miał dużo przyjemności.
Dobra muzyka uwielbia dobry sprzęt. Prezentację wsparły firmy Horn Distribution: przedstawiciel marek Sonus faber i Audio Research, które tradycyjnie obecne były na czwartym piętrze Studia U22. Redakcja INFOAUDIO.PL dziękuje Piotrowi Welcowi ze Studia U22 za kolejne zaproszenia na spotkanie pt. "Piątki z Nową Muzyką"