FNCE DAY czyli europejski zjazd na szczycie - NAIM (2/3)
Spotkanie z Naim’em zaczęło się od samego początku, czyli historii firmy i misji jaka towarzyszyła twórcy marki. Ten wątek odłóżmy jednak nieco na bok.
To co istotnego w trakcie prelekcji przebiło się do mojej świadomości, to bardzo zaskakujący fakt iż Naim jest chyba jedyną firmą na świecie produkującą urządzenia w rozrzucie cenowym od tysiąca do miliona złotych, której uchodzi to na sucho.
Mu-So najmniejszy system All-in-One w ofercie Naim
Dwie średniej wielkości kolumny Focal Kanta 2 + sprzęt domowy Naim (NAP 300, PS 300, NAC 252, SUPERCAP, ND 555, PS 555) + okablowanie Atlas Cables wystarczyło by nagłośnić niemały klub niczym na koncercie
Już wyjaśniam o co chodzi. Istnieją dziesiątki, a może nawet setki firm zamkniętych w gettach szuflad, do których zostały wtłoczone przez swoje produkty lub przez przyzwyczajenia klientów. Dajmy na to jakaś firma produkująca drogie, hi-endowe wzmacniacze lampowe od 30-50 lat - ona po prostu nie zaryzykuje swojej reputacji by wypuścić coś dla ludzi za… 1% ceny modelu flagowego - fala hejtu by ich utopiła, a urażeni klienci odwróciliby się od marki, nieprawdaż? Albo gdyby Apple pokazał uproszczony model iPhone w cenie Xaomi? No, nie do pomyślenia!!!
Dan Pulton niczym zawodowy show man wprowadził nas w świat Naim
A Naim to właśnie robi - sprzedaje małe bezprzewodowe systemiki strumieniujące (Mu-So), trochę większe kombajny (Unity), rozwiązania dzielone dla ambitniejszych (Seria SI i XS), jednocześnie ustawiając obok na tych samych półkach klocki za dziesiątki tysięcy złotych (Seria Classic i referencyjna 500), a na odlotach w postaci wzmacniacza Statement kończąc. I urządzenia te są nagradzane w swoich klasach cenowych.
I klientom to nie przeszkadza, a wręcz się podoba. Uczciwie powiem, że nie kojarzę drugiego takiego cudu.
Łyk historii (kliknij żeby powiększyć)
W przypadku Naim warto uświadomić sobie jeszcze jedno - ich urządzenia są tak sprytnie wymyślone, żeby można je „w nieskończoność” skalować. Odbywa się to poprzez dokładanie kolejnych zewnętrznych zasilaczy i rozdzielanie niektórych obwodów pomiędzy osobne urządzenia. Jakkolwiek dziwnie to co piszę nie brzmi, to ten pomysł sprawdza się. Każdy kolejny „podział” obniża bowiem poziom stresu pracy obwodów, dzięki czemu muzyka staje się coraz bardziej swobodna i zrelaksowana.
Unity - wypchane najnowszymi technologiami, ręcznie budowane w Solsbery, zanim jednak Unity, Mu-So i inne strumieniowce ujrzały światło dzienne to 25-30 inżynierów przez 5 lata inwestując w rozwój 7 mln dolarów pracowało non-stop.
W tym zdaniu skrywa się cała prawda o plikach i dlaczego tanie streamery grają jakby rąbał drew na ognisko, a inne potrafią snuć muzyczną opowieść niczym dym z kadzidełka w bezwietrzny dzień.
Zapis cyfrowy pod wieloma względami jest doskonały - źródłowy strumień zer i jedynek jest niezmienny w czasie, to co go „psuje”
to to co się z nim dzieje gdy zaczyna przepływać przez kolejne podzespoły
(kliknij żeby powiększyć)
Miałem okazję wziąć udział w takim pokazie „skalowania” i potwierdzam z pełną odpowiedzialnością, że to działa i nie mówimy o voo-doo dla „audiofilów” potrafiących usłyszeć burczenie w brzuchu pierwszego skrzypka orkiestry symfonicznej w trakcie występu. To są bardzo konkretne zyski brzmieniowe i co ważne - nie wymagają od nas wymiany posiadanego sprzętu, a jedynie uzupełniania go o dodatkowe elementy. Zabawa jest tak wciągająca , że po paru latach elektronika może być więcej warta od budynku w którym stoi :)
Ale, czyż jednocześnie nie jest to wspaniałe, że istnieje w ogóle system dający się rozwijać krok po kroku? Pozwalający dojść do poziomu którego robiąc zakupy „na raz” raczej byśmy nigdy nie osiągnęli?
Kolory reprezentują funkcje elementów w systemie - źródło, przedwzmacniacz, wzmacniacz, zasilanie, przy czym im wyższa seria tym ten podział może zawierać więcej składowych
(kliknij żeby powiększyć)
Wielokrotnie o tym pisałem, ale nie wszyscy wszystko muszą czytać - w 2011 roku Naim i Focal połączyły swe siły tworząc wspólną firmę Vervent Audio Group. Jednocześnie postanowiono uszanować obie marki zachowując ich niezależność. Grupa posiada wspólny dział rozwojowo-badawczy dzięki czemu wypracowała wyjątkową synergię pomiędzy nowymi Naim’ami i kolumnami Focal’a.
Rynek zdaje się doceniać te starania co doskonale widać po cyfrach. Wartość obrotów wzrosła z 15 mln Funtów w 2013 do 27 milionów w 2017. Baza dealerów podskoczyła z 650 do 1000, a śmiałe posunięcia w postaci wprowadzenia Mu-So przyciągnęły do marki 84% nowych klientów. Wyniki godne pozazdroszczenia. O tych wszystkich ciekawostkach opowiedział nam Dan Pulton - szef działu eksportu.
Steve Sells - dyrektor dzału projektowania elektroniki
Gdy do głosu doszedł Steve Sells, wtedy zrobiło się ciekawie…
Naim pokazał trzy nowe streamery pod wspólnym hasłem „Source First”.
Dlaczego aż trzy? Ano dlatego, że każdy jest adresowany do posiadaczy innej serii urządzeń towarzyszących. Poczynając od najtańszego ND5 XS2 dla serii XS, przez środkowy NDX 2 dla serii Classic, na ND 555 kończąc dla serii 500.
Żeby sypnąć konkretami - obsługa do 32bit/384kHz oraz DSD128, odtwarzanie wszystkich formatów gapless (bez przerw), multiroom - 6 strumieni przewodowo lub bezprzewodowo, najnowszy standard Wi-Fi 802.11ac (20x szybszy), sieć Ethernet izolowana galwanicznie, automatyczne wgrywanie nowego oprogramowania systemowego. Poza tym: 5” wyświetlacz LCD, buforowanie całych utworów w pamięci RAM, obwody dyskretne, wydajna izolacja (obudowa w obudowie), kości DAC firmy Burr-Brown, Chromecast, AirPlay 2 (pojawił się 2 tygodnie temu), TIDAL, Spotify Connect, Bluetooth (aptX HD), radio internetowe, UPnP, cyfrowe wejścia optyczne i koaksjalne, USB, appka na smartfony i Roon Ready - czyli ultra wygodna baza danych wiedzy o muzyce i wiele, wiele innych udoskonaleń.
W pewnym momencie wyświetlony został ten slajd i...
Steve Sells przez dobre pół godziny opowiadał o niuansach jakie są brane pod uwagę przez projektantów Naim’a by uzyskać referencyjny sygnał wolny od zakłóceń. Jak to określił Steve - jest to wiedza holistyczna dotycząca zanieczyszczeń płynących z sąsiadujących modułów elektronicznych, podzespołów, zasilaczy, pół magnetycznych, fal radiowych, wibracji, ciepła.
Modułowa struktura wewnętrzna - od lewej: ND5 XS2, NDX 2, ND 555
(kliknij żeby powiększyć)
Od siebie dodam, że odruchowo przywykliśmy traktować źródła fal radiowych jako coś raczej stałego, generowanego przez nadajniki radiowo-telewizyjne i telefoniczne, ale to jest kompletna nieprawda. Źródeł fal radiowych i to ruchomych są tysiące - telefony GSM, karetki pogotowia, straż pożarna, taksówki, policja, TIR’y z CB-Radio, krótkofalówki, mikrofalówki, silniki elektryczne, zdezelowane układy zapłonowe w starych samochodach itd., itp. Od pewnego poziomu proste triki w rodzaju podzielenia płyty głównej na osobne podsystemy przestają wystarczać, poszczególne obwody zaczyna się izolować galwanicznie by poza samym sygnałem śmieci z danego obwodu nie przechodziły na następny, obniża się napięcie by uziemienie było również cichsze, niektóre obwody zamyka się w osobnych izolowanych obudowach, lub jak to widać na przykładzie modelu ND 555 dodaje się masę tłumiącą wibracje w postaci 2.6 kg mosiężnego bloku na amortyzatorach.
W pierwszej chwili pomyślałem, że to przejęzyczenie z tym mosiądzem, ale jak widać jest
Produkcja ruszyła w zeszłym tygodniu. Rozrzut cenowy spory (jak to u Naim’a):
- ND 555 - 12.999 Funtów + VAT
- NDX 2 - 4.999 Funtów + VAT
- ND5 XS2 - 2.299 Funtów + VAT
czyli dla każdego coś miłego. W przypadku ND 555 warto doliczyć zewnętrzny zasilacz PS 555. Kolejne modele będą wchodziły do sprzedaży co miesiąc, przy czym do polski z dwumiesięcznym poślizgiem względem UK.
W związku z dopiero co rozpoczętą produkcją ND 555, byliśmy jednymi z pierwszych ludzi na świecie, którzy mieli okazję go posłuchać
- co ja tam będę gadał, trzeba przejść się do salonu firmowego i samemu posłuchać - dzieje się, oj dzieje się