MARANTZ honoruje 40-to lecie Kena
Ken Ishiwata wystartował z Marantzem w 1978. Człowiek ikona, bez której najprawdopodobniej Marantz nie byłby taką, albo przynajmniej taką samą firmą jaką jest. Niestrudzony ambasador marki, mieszkający na stałe w Europie - ot jeden z drobnych paradoksów jakie przynosi życie - Kena zna doskonale Europa i Stany, natomiast na rodzinnych śmieciach w Japonii czuje się: „lekko nieswojo”, o czym powiedział mi podczas jednej z rozmów, gdy kręciliśmy o nim film.
Marantz najwyraźniej postanowił uhonorować wkład Kena w rozwój marki i wypuścił nowy produkt z linii KI pod nazwą Ruby - nawiązuje ona do czterdziestej rocznicy określanej również poza Polską jako rocznica rubinowa.
Mistrz Ken, skromny jak zwykle, zaprasza do swojego królestwa
Rainer Finck (Marantz): Przyjechaliśmy do Monachium zaprezentować czegoś bardzo szczególnego. Nie tylko ze względu na rocznicę. Ken zawsze pragnął nadawać oryginalne cechy produktom, które według niego mają szczególny potencjał. Wiele nauczyła nas praca nad serią 10, a teraz chcieliśmy stworzyć coś równie ciekawego, ale bardziej przystępnego cenowo, przy zachowaniu jakości KI oczywiście - i tak oto powstał Marantz KI Ruby - SACD/CD plus wzmacniacz zintegrowany.
Wykorzystaliśmy przy tym sporo technologii z serii 10, jak np mechanizm napędu odtwarzacza CD czy konwerter D/A, który jest bardzo szczególny. Z kolei w innych miejscach nieco uprościliśmy konstrukcję by ograniczyć koszty.
Ken jest fanem analogu, acz od dawna prezentacje prowadzi z plików
Ścieżki sygnałowe są bardzo krótkie, a zastosowane komponenty bardzo szczególne przez co nadające całości „charakter KI”. To samo dotyczy wzmacniacza. Jest on znacznie mniejszy (i słabszy) niż „Dziesiątka”, mimo to w konkretnych warunkach (red. pomieszczenie), z kolumnami nie wymagającymi dużej mocy, zapewnia szczególne doznania. Pod względem brzmienia jest to rasowy produkt KI.
Może to zabrzmieć nieco dziwnie, ale Ken jest znany w wielu krajach, lecz nie tak bardzo w samej Japonii. W związku z tym zrodził się plan wypuszczenia mniejszej wersji Serii 10, która będzie się nazywać Seria 12 i będzie przeznaczona wyłącznie na rynek japoński.
Laptop to tylko magazyn plików, cała magia odbywa się wewnątrz wzmacniacza pełniącego de facto trzy funkcje,
na czym to polega tłumaczy Ken w filmach załączonych na końcu tekstu
Ze względu na rocznicę Kena zdecydowaliśmy się wypuścić serię KI Ruby najpierw na Europę, a później na Stany Zjednoczone. Tak więc będzie to właściwie edycja limitowana dostępna tylko w kilku krajach. Japonia będzie mieć własną Serię 12. Również z tego powodu zdecydowaliśmy się ograniczyć liczbę dostępnych urządzeń do 500 w kolorze złotym oraz 500 czarnych. KI Ruby będzie swego rodzaju przedmiotem kolekcjonerskim, nie tylko ze względu na ilość, ale także grawerowanie i malowanie. Wszystkie urządzenia będą numerowane, np. 99 z 500, czy 499 z 500, 500 z 500 i koniec. Na marginesie mówiąc, nie jestem pewny czy zapadła już w dziale marketingu ostateczna decyzja - czy będziemy odliczać od 500 w dół, aby i pod tym względem było to coś szczególnego, czy też w drugą stronę - wspominam o tym żeby mieć świadomość, że i takie rzeczy się dzieją.
Wracając do wzmacniacza, otrzyma on specjalne kenowskie ‘szlify’, co chyba jest jasne. Ken zaczynał w 1978, na długo przed powstaniem CD, czyli dorastał w czasach winyli. Tak więc mistrz położył duży nacisk na inżynierię sekcji przedwzmacniacza gramofonowego, tak by to również był element klasy KI. Nie chcę przez to powiedzieć, że w innych produktach się na tym polu nie przyłożyliśmy, ale tutaj chcieliśmy żeby było to coś naprawdę specjalnego i poświęciliśmy temu elementowi dużo uwagi - jest to kolejny, nazwijmy to „znak szczególny” urządzenia. Obsługuje wkładki MM oraz MC. Zastosowaliśmy unikalne układy, dwustopniowe wzmocnienie dla obu typów wkładek. A więc jest to coś, co było stosowane w latach 70 i 80 kiedy płyty winylowe były głównym nośnikiem.
Seria 10, Seria KI Ruby, gramofon TT-15S1
Ken zawsze kochał wyzwania jakimi było tworzenie czegoś ekstra w założonym budżecie. Kiedy brak narzuconych limitów, wyzwanie staje się dużo mniejsze - nie martwiąc się ceną końcową i mając nieograniczoną dowolność wyboru... to rozleniwia. Natomiast kiedy założymy sztywne ramy, trzeba nie lada wysiłku i przemyśleń, by stworzyć znakomity produkt.
Być może ktoś jeszcze pamięta urządzenie, który sprawiło, że seria KI stała się tak rozpoznawalna w Europie? Był to CD-63 KI i kosztował wtedy ok. 1.000 Marek zachodnioniemieckich.
Wspomnę jeszcze o cenach - urządzenia będą kosztować po ok. 4.000 Euro za sztukę i powinny pojawić się we wrześniu.
Z Reinerem Finck mieliśmy okazję spotykać się w przeszłości - tu opowiada o flagowej Serii 10 (listopad 2016)
Ken podczas wizyty związanej z oficjalną premierą w Polsce Serii 10 (marzec 2017)
Ken podczas spotkania z fanami na AVS (listopad 2017)