Krótki przegląd nietypowych instrumentów muzycznych
Nie uda nam się pokazać wszystkich dziwnych i niedawno wymyślonych instrumentów, ale krótki przegląd nietypowych muzycznych wynalazków, prezentuje namiastkę pomysłowości muzyków i racjonalizatorów.
Człowiek jako istota muzyczna wydaje się absolutnie wyjątkowy. Od zarania dziejów, niemal wszędzie poszukiwał harmoniii w pozornie przypadkowych dźwiękach. Chcąc uporządkować znaleziska natury tworzył instrumenty i muzyczne artefakty równie imponujące, co dalekie od standardów. Przyjrzyjmy się tylko kilku z nich.
Aeolus (The Eden Project)
Aeolus nie bez kozery wziął swoją nazwę od władcy wiatrów w mitilogii greckiej, Eola. Jest to nie tyle instrument muzyczny w dosłownym ujęciu, co instalacja słusznych rozmiarów, imponująca misterną budową i kształtem. Aeolus nie tylko wyglądem ma prawo kojarzyć się z futurystyczną bramą do innego wymiaru – wiatr, który wygrywa na nim swoje arie, faktycznie zdaje się przenosić słuchacza na tajemnicze przedmieścia tego, co zwykliśmy nazywać muzyką popularną.
Instrumenty drukowane 3D
Wydrukowanie w technologii 3D odzieży, elementów wyposażenia mieszkania, czy nawet auta to jedno, ale sytuacja wydaje się karkołomna, gdy chodzi o instrumenty muzyczne. Instrumenty, prócz określonych cech fizycznych muszą brzmieć. Okazuje się jednak, że wyprodukowane w trójwymiarze przez drukarkę skrzypce czy gitara dają ciekawe efekty. Choć odbiegające pod względem muzycznym od pierwowzoru, instrumenty 3D, dają spore możliwości dla eksperymentów i performance'u.
Zeusaphone
Określany też mianem "muzycznej cewki Tesli", Zeusaphone to – jak sugeruje nazwa – opcja dla olimpijczyków. Synthopodobna i bardzo widowiskowa próba namówienia transorfmatorów Tesli do muzycznych dialogów. Efekt, choć wciąż dość daleki od koncertowego, z całą pewnością jest ...pioronujący.
Yaybahar
Żywa "Odyseja kosmiczna" wśród instrumentów muzycznych. Wyglądem przypomina prymitywny, wczesnocywilizacyjny instrument plemienny, choć to ujęcie optymistyczne – wielu z nas ma prawo kojarzyć się z nieskończonym stelarzem dla tipi. Jednak możliwości brzmieniowe Yaybahar sprawiają, że instrument, który zbudował turecki muzyk Gorkem Sen, może zachwycić niejednego fana Mooga czy Doepfera. Yaybahar to być może pierwszy semi-modular nie zasilany prądem i radykalnie wyczerpujący popularne określenie "full-analog"...
Wheelharp
Harfa kołowa to fenomen. Zaprojektowana przez nikogo innego jak Leonarda da Vinci, została zbudowana wg projektu Mistrza dopiero współcześnie. Sentymentalna i inspirująca. Aż się prosi, by Yann Tiersen zechciał włączyć ją do instrumentarium podczas nagrywania kolejnego materiału. Brzmi o wiele subtelniej niż może na to wskazywać przemysłowo kojarzący się wygląd.
Otomatone
Instrument pomyślany zgodnie z zasadą, że grać można na wszystkim. Idealne narzędzie dla performerów oraz tych, którym nie przeszkadza zabawkarski wygląd Otomatone'u. Wbrew wszelkim pozorom nadaje się do grania na dwa, trzy lub więcej głosów. Kieszonkowe synthy Pocket Operators to przy Otomatone'ie to wprost niewyobrażalnie zaawansowana technologia, a jednak się da.
Omnichord
Elektroniczny instrument firmy Suzuki został wymyślony w 1981 r. jako alternatywa dla automatycznej cytry akordowej (autoharp). Gramy akordami znajdującymi się pod przycikami i które modyfikujemy przy użyciu dotykowego pada imitującego działanie układu strunowego. Omnichord, przypominający kształtem etui na rakietę do squasha, doczekał się wielu wariantów, ma wbudowany głośnik i najczęściej obsługuje MIDI. Choć w ostatnich latach mocno zdominowany przez hipsterów coverujących Beirut, z powodzeniem sprawdzi się także w poważniejszych kompozycjach.
Waterphone
Wyglądający jak materiał ćwiczebny młodego spawacza, waterphone to konstrukcja przypominająca różnej długości metalowe pręty połączone z połówką hang drum, pełniącą rolę rezonatora. Grać można smyczkiem, pałeczką, ale nie ma przeciwskazań, aby zrobić to jeszcze inaczej. Brzmienie waterphone'a jest mocno hitchcockowe, niepokojące i zimne, przywodzące na myśl muzykę z filmów grozy lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Na ognisko się nie nada.