27 listopada 2018 04:52
Waldemar Nowak INFOAUDIO.PL Info Horn Distribution Horn Distribution tel: 22 331 55 55 www.horn.pl Wystawa Audio Video Show ul. Bolkowska 2D 01-466 Warszawa

MARANTZ = Ishiwata = MARANTZ

Takie okazje zdarzają się rzadko, wręcz w ogóle się nie zdarzają,
by ktoś tak rozpoznawalny i szanowany w branży jak Ken Ishiwata obchodził 40-to lecie pracy w jednej firmie.
O tym, że z tej okazji powstały dwa jubileuszowe urządzenia KI Ruby pisaliśmy już przy różnych okazjach.
Ponieważ dane mi było przeprowadzić wywiad (film poniżej),
wziąć udziału w mistrzowskich warsztatach i uroczystej kolacji zorganizowanej na cześć jubilata, pozwolę sobie tę relację z AVS
w większości opatrzyć słowami samego Mistrza.


[img:1]Na 15 sekund przed rozpoczęciem wywiadu

Z dzisiejszego punktu widzenia czasy, gdy królowało szumiące radio i trzeszczące płyty jako podstawowa forma obcowania z muzyką wydają się prehistorią tak odległą, jak bitwa pod Grunwaldem, niby wszyscy o niej słyszeli, ale o co tak dokładnie poszło i dlaczego stoczona została w tym, a nie w innym miejscu i w tym, a nie innym czasie to już mało kto pamięta.
Wtedy wszystko było lampowo-tranzystorowe i nikt nie postrzegał tej sytuacji w kategoriach audiofilskich. Włączało się radio, czekało chwilę żeby lampy się rozgrzały i grała muzyka. Nagrywano analogowo, miksowano analogowo, dystrybuowano analogowo (płyty, taśmy, radio FM) i słuchano na analogowym sprzęcie, bo taki to był świat. Ba, nikt nawet nie wiedział, że to sprzęt analogowy, tak jak mało kto zdaje sobie sprawę, że mówi prozą.

Gdy młody Ken zaczynał swoją przygodę z Marantz’em nie było jeszcze na świecie: CD, komórek, streamingu, nie było nawet internetu! Sam zresztą nawiązywał wielokrotnie do tego wątku, podczas trzydniowego pobytu w Polsce.


Rozmowa, która zamieniła się w interesujący monolog gawędziarza
(kliknij żeby obejrzeć)

[img:2]Poprosiłem Mistrza by przeszukał zasoby pamięci i znalazł coś, o czym nie przeczytamy w materiałach marketingowych na temat KI Ruby. Przez sekundę było widać na twarzy atak paniki ale… dzięki temu dowiedzieliśmy się, że wejście gramofonowe zostało skrojone
pod europejskie, w tym i polskie gusta, bowiem dominujące na naszym rynku wkładki Ortofon wymagają właśnie 100 Ohm.
 
Czyż to nie miły gest?

[img:4]Opowiadając o swoim najmłodszym dziecku...

[img:5]... KI Ruby

[lupa:1]Firma Horn, po otrzymaniu nagrody dla najlepszego dystrybutora Marantz'a poza USA
otrzymała przywilej "zgarnięcia" dla swoich klientów najniższych numerów tej ściśle limitowanej serii
(kliknij żeby się przekonać)

[img:3]Prezentacje na Stadionie odbywały się na nagrodzonym przez EISA zestawie Marantz z serii 8000
 
i kolumnach Polk Signature S60e

Warsztaty mistrzowskie (obszerne fragmenty)

Ken Ishiwata (Mistrz, lat 71): Powiadają, że to już podobno 40 lat… kompletnie tego nie czuję. Przyłączyłem się do firmy w 1978, w 1978 nie mieliśmy dysków kompaktowych… tylko analog. To były kompletnie inne czasy. Wiele osób czerpało przyjemność z obcowania z muzyką jedynie poprzez tuner radiowy. Pamiętacie jeszcze tunery? W tamtych czasach słuchało się radia i poprzez radio poznawało nową muzykę. Dopiero wtedy szło się do sklepu kupić nową płytę. To było zupełnie inne podejście do czerpania przyjemności z muzyki. Nie wiem czy wiecie, ale w tamtych czasach Maranz bardzo dobrze radził sobie ze wzmacniaczami,  gramofonami i tunerami.


[img:11]Pierwsi nabywcy KI Ruby, którzy otrzymali zaproszenie VIP od dystrybutora,
a i autor niniejszej relacji załapał się na pamiątkowe zdjęcie

[img:19:R]Philips i Sony zaczęli wprowadzać kompakty. Philips kupił Maranz’a, więc staliśmy się jednością i to był bardzo intensywny okres. Wielu Japończyków kompletnie nie zna języka angielskiego, miałem pomagać szefom Philipsa. W tamtym czasie miało miejsce wiele rozmów z Sony (Sony intensywnie współpracował z Philips’em nad wprowadzeniem CD na rynek - red.).
Ludzie z Philips’a byli Holendrami. Wszystko było dla nich czarno-białe i wszystko było widać na ich twarzach. Japończycy są kompletnie inni, to był istny szok kulturowy… dla obydwu stron.

Miało wtedy miejsce kilka bardzo interesujących dyskusji. Na przykład Japończycy, w ogóle nie chcieli kompaktów…  chcieli dyski, ale w rozmiarze płyt długogrających. Wiecie dlaczego?  Oto jak to argumentowali Philips’owi: magazyny są przystosowane pod longplay’e, przebudowa ich dla potrzeb składowania kompaktów pociągnie za sobą ogromne inwestycje. Zapytajcie sklepy, czy chcą mieć ekspozytory pod kompakty, które są w kompletnie innym rozmiarze niż LP (12 cali - red.). To będą kolejne wielkie inwestycje. Jeśli zatrzymamy rozmiar LP nie będą potrzebne. Po prostu będzie się trzymać po dwie wersje w magazynie…  takie były argumenty Japończyków.

Philips odpowiedział, że nie ma mowy. Nie zrobią większych dysków i basta. Wtedy ówczesny prezes Sony pan Norio Ogha powiedział: „Panowie mamy problem”. Duńczycy na to: „Jaki  problem? Nie ma problemu.” „Spójrzcie, jeśli będziecie chcieli zapisać na płycie Dziewiątą Symfonia Beethovena to 11.5 cm nie wystarczy”.  Wszyscy byli zszokowani, bo nikt o tym wcześniej nie pomyślał. Argument był tak silny, że nawet Philips z nim się zgodził i powiększył powierzchnię zapisu do 12 cm (12 cm to odpowiednik popularnych dyskietek komputerowych 5 ¼ cala - red.). Tak został zdefiniowany rozmiar CD – by można było zmieścić całą 9-tą Symfonię*.

Wiele bardzo ciekawych rozmów toczyło się wtedy pomiędzy japończykami, a Philips’em... ja tam byłem, brałem w nich udział i wiele się przy okazji nauczyłem**.


[img:12]Słynne i zarazem kontrowersyjne ustawienie kolumn "na skos" - Q Acoustics Concept 500

[img:13:R]Mistrz Ken słynie z nieortodoksyjnego ustawiania kolumn (pod bardzo ostrym kątem), wielu purystów uważa to wręcz za błąd w sztuce, jednak czy to z tego powodu,
czy miejsca w którym siedziałem (środek pomieszczenia), czy doboru repertuaru, czy po prostu z powodu genialności samych urządzeń, dźwięk jaki wypełnił salę odsłuchową salonu firmowego Marantz w Warszawie okazał się nieprawdopodobnie piękny, dynamiczny, wzruszający, romantyczny i kojący zmysły zależnie od utworu. Schodził bardzo nisko, ale zachowywał przy tym subtelną delikatność, będącą jakby w opozycji do tego co prezentują muskularne subwoofery.

Jednak to co robiło największe wrażenie to scena - nie mówię tu zwykłej scenie jaką tworzą kolumny, mówię o sytuacji gdzie dźwięk materializował się w przestrzeni będącej mniej więcej odpowiednikiem trzykrotności odległości rozstawienia kolumn. Większość muzyki działa się na wysokości uszu, ale część źródeł pozornych była zawieszona ze 2,5 metra nad ziemią. Jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmi, to stereofoniczny przekaz z tandemu KI Ruby + kolumny Q Acoustics Concept 500 przypominał prezentację z Dolby Atmos wykorzystującą głośniki górne by, nadać wysokości scenie. Nie muszę dodawać, że głębia sceny była równie fantastyczna.
To zresztą nie było wyłącznie moje odczucie, obok po prawej siedział pan, który jako pierwszy w Polsce kupił zestaw i dzielił się podobnymi obserwacjami.

Emocje, emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Dawno żadna prezentacja mnie nie poruszyła na tylu płaszczyznach naraz, pomimo, że w tym samym czasie na Audio Video Show grały po wielokroć droższe systemy, gdzie same kable potrafiły kosztować więcej niż cały użyty tu zestaw.

Prezentowane utwory były bardzo zróżnicowane by pokazać różne cechy systemu. Po utworze instrumentalnym zagrał kolejny, czysto wokalny. Głosy dosłownie pojawiały się wszędzie w przestrzeni. Po zamknięciu oczu, można się było poczuć, jak w centrum wydarzeń filmu fantasy.


[img:14]Gdy ludzie pytają...

Gdy ludzie pytają mnie o definicję najlepszego dźwięku i czy Marantz im go zagwarantuje, to zawsze odpowiadam, że Marantz wcale nie musi być dla nich najlepszy, dlatego że każdy z nas ma inne poczucie smaku.  Są pewne obiektywne cechy jak scena, lokalizacja źródeł, uwaga jaką poświęcili inżynierowie by prawidłowo odtworzyć to co artyści stworzyli… jednak sam dźwięk pochodzący wprost z kolumn to za mało by dać prawdziwą przyjemność. Potrzeba czegoś więcej…

Kolejny utwór symfoniczny pokazał potęgę dynamiki zbliżoną do występu na żywo. To co tym razem zrobiło szczególne silne wrażenie, to że pomimo całkiem głośnego grania żaden instrument nie był zagłuszany przez inne - klarowność przekazu, ogromna dynamika, jakby każdy muzyk miał zarezerwowany dla siebie kawałek przestrzeni. Była szerokość, wysokość i głębokość, a orkiestra jakby siedziała przed nami.


[img:15]Ludzie powiadają...

Ludzie powiadają, że stereo to tylko dźwięk z dwóch kanałów. Absolutnie nie. Czy słuchanie na słuchawkach tworzy stereofonię? E, eee. Nagrania takie jak te (których słuchaliśmy - red.) są tworzone z myślą o słuchaniu na kolumnach. Dźwięk każdego z kanałów dociera do obu uszu. W słuchawkach nigdy – lewy to lewy, prawy to prawy – więc nie ma przesłuchu między kanałami. To jest powodem dlaczego (dźwięk słuchawek - red.) zawsze lokalizujemy go z tyłu głowy. Słuchawki nie tworzą więc prawdziwego stereo.
Gdy chodzę po sali i mówię, to skąd wiecie gdzie jestem? Gdy stoję po prawej, wasze prawe ucho słyszy mnie szybciej niż lewe z powodu różnicy w odległości. W ten sposób wasz komputer – mózg – jest w stanie policzyć z którego miejsca mówię. To ten efekt jest wykorzystywany do tworzenia stereo i to w ten sposób oryginalnie stereo zostało zaprojektowane… dlatego przykładamy tyle wagi do jego prawidłowej reprodukcji.

Wspominałem o przejściu z analogu na CD i cyfryzację. Philips wymyślił niesamowitą technologię, o której Marantz nie miał pojęcia, wliczając w to mnie. Nie wiedziałem kompletnie nic o cyfrowym audio. Trzeba przyznać, że poszczęściło mi się, ponieważ dzięki byciu członkiem tej organizacji (Philips wykupił Marantz’a, który w tamtym czasie, z uwagi na ogromną konkurencję na rynku, znalazł się w finansowych tarapatach - red.) zyskałem dostęp do każdej możliwej informacji, do ludzi, do wszystkiego. Wiele się wtedy nauczyłem, łatwo to sobie wyobrazić. Marantz znalazł się w idealnej sytuacji gdyż Marantz był firmą czysto analogową i z dnia na dzień, stał się posiadaczem technologii cyfrowych… za darmo. Nasze zadanie polegało tylko na wchłonięciu ich jak gąbka… dostaliśmy wszystko od Philips’a.

Gdy dziś pyta się ludzi z czym kojarzą Marantz’a: “Ach, to ci specjaliści od płyt kompaktowych”. Nigdy nie mówią: “Ci specjaliści od wzmacniaczy”. (salwa śmiechu)
Połączyliśmy nasze analogowe, bogate brzmieniowo doświadczenie z cyfrową wiedzą Philips’a i powstały z tego bardzo muzykalne odtwarzacze (Philips pod marką Marantz pokazał światu jako pierwszy w 1983 roku odtwarzacz CD-63, 14-to bitowy z ovesamplingiem do 16 bit - red.).


[img:16]Zadzwonił szef...

W tamtym czasie mój szef zadzwonił do mnie ze Stanów i powiedział: „Ken, osiągnęliśmy wszystko dla LP i lamp, teraz pora na twój ruch by osiągnąć to samo dla CD i cyfry”. Odpowiedziałem mu, że: „To nie fair, bo analog został doprowadzony do perfekcji, a cyfra dopiero raczkuje”.

Od pierwszego dnia znaliśmy pełną specyfikację CD i nie była ona na najwyższym poziomie. Wzrosła dopiero z czasem, dzięki zespołom rozwojowo-badawczym. Mówiąc szczerze, nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek osiągniemy taki poziom jaki mam dziś. Myliłem się. Tę technologię udało się bardzo mocno rozwinąć.

Oczywiście dziś istnieją też gęste pliki jak 192/24bit, w porównaniu do 44.1/16bit (dla CD - red.). Z plików wyższej jakości łatwiej osiągnąć lepszy dźwięk, ale to nie rozwiązuje wszystkich problemów. Ludzie mówią, że chcą mieć sprzęt czytający 192K. Problem moim zdaniem polega na tym, że oryginalne nagrania miewają próbkowanie 192.000 tysiące razy na sekundę… spróbujcie teraz z tego zrobić 44.100. Nie da się, ponieważ 192 jest wielokrotnością 48. Niektórzy wtedy mówią: „Weźmy konwerter i przeliczmy to jakoś, zaokrąglimy co nie pasuje i będzie i tak dobrze brzmieć”. Moim zdaniem to nie fair.

Tworząc ten odtwarzacz (KI Ruby – red.) uznaliśmy, że nie będziemy powielać tych błędów. Zamiast jednego zegara (typowe rozwiązanie – red.) użyliśmy dwóch. Pierwszy obsługuje 44.1 / 88.2 / 176.4, a drugi 48 / 96 / 192. Urządzenie samo rozpoznaje z jakimi plikami ma do czynienia i decyduje, którego zegara użyć. W ten sposób prawidłowo możemy odtworzyć każdy plik PCM. Jednak jak zapewne wiecie, zawsze byliśmy zwolennikami formatu DSD – systemu jednobitowego. Dlatego też każdy materiał PCM jest konwertowany wewnątrz urządzenia na 1-bit zyskując fenomenalną jakość spotykaną na płytach SACD. Wszystko konwertujemy…


[img:17]Podbiliśmy ją czterokrotnie...

Jak pewnie wiecie SACD to 1bit 2.8MHz – 2.800.000 to 64-ro krotność 44.100, my jednak postanowiliśmy tę krotność podbić jeszcze 4 razy do 256, by zbliżyć się jak to tyko możliwe do analogu. Mam nadzieję, że nam się udało.
Gdybyśmy nadal używali analogu to, to wszystko nie byłoby potrzebne, ale nie możemy tak dłużej działać. Winyl, tak jak i taśma po 10 odtworzeniach zaczyna ulegać degradacji. To jest najważniejszy powód cyfryzacji – raz zdigitalizowana treść może być przechowywana bez strat przez wieki. Dzięki współczesnej technice cyfrowej, po skonwertowaniu do DSD, możemy ocalić najpiękniejsze z nagrań analogowych w ich pierwotnej formie.

Wielu ludzi preferuje analog. Ja też preferują, ale problem analogu polega na tym, że jest analogowy. Niestety nie nadaje się on do przechowywania. Żywotność taśmy matki to 40-50 lat, nie więcej. Wszystko dziś jest cyfrowe, a nam się udało potrzebne do odtwarzania funkcje zmieścić w tej niewielkiej maszynie. Zrobiliśmy co było w naszej mocy, by odtwarzała muzykę jakby to grał oryginał. Nie używamy charakterystyk modyfikujących dźwięk. Inżynierowie nagrań są jak magicy…

Zaczęliśmy zajmować się obróbką sygnałów cyfrowych w latach 90-tych, rozwijając się nieustannie i jestem bardzo dumny z poziomu jaki osiągnęliśmy. Odtwarzacz SACD i USB DAC KI Ruby pozwalają czerpać przyjemność na niespotykanym poziomie dla domeny cyfrowej. Można poczuć dosłownie wszystko.

Cały ten proces, polegający na konwertowaniu wszystkiego do DSD i zamiana dopiero wtedy sygnału na analogowy, został opatentowany i dostępny jest tylko w urządzeniach Marantz.

Fajna rzecz jaka się pojawiła w branży nagraniowej, to soundtracki. Dawniej ścieżki filmowe były przeznaczane wyłącznie do życia w kinie. Obecnie są również tworzone z myślą, o odtwarzaniu w dwóch kanałach. To co jest w nich niesamowitego, to nieprawdopodobna dynamika.

[img:18:R]Jak pamiętacie kilka lat temu wprowadziliśmy PM-10 (tzw. 10 Series - red.), ten całkiem mały wzmacniacz KI Ruby ma taką samą moc – 200 W przy 8 Ohm i 400 W przy 4 Ohm. Różnica pomiędzy KI Ruby, a PM-10 jest taka, że tamten miał cały tor zbalansowany. Niektórzy audiofile preferują rozwiązania zbalansowane. Problemem są jednak głośniki, bo jak wiecie posiadają one tylko plus i minus. Kolumny nie są więc zbalansowane i w którymś miejscu, trzeba sygnał przekonwertować ze zbalansowanego na single-ended. To jest powód dla którego ja osobiście, jestem przeciwny zbalansowaniu. Jedynym sposobem akceptowalnym dla toru zbalansowanego było to, co zrobiliśmy w PM-10, podwoiliśmy liczbę wzmacniaczy – jeden dla plusa, jeden dla minusa (temat to rozbudowany i warto sięgnąć do opisu technicznego pracy PM-10, by go w pełni zrozumieć – red.). W sumie potrzebne były więc 4 wzmacniacze, by prawidłowo obsłużyć sygnał zbalansowany.

W tym przypadku (KI Ruby – red.) postanowiliśmy wszystko uprościć. Od wejścia do wyjścia cała ścieżka jest single-ended. Dzięki temu mogliśmy zrobić mniejsze urządzenie przy zachowaniu tej samej mocy.

Na zakończenie usłyszeliśmy zdigitalizowane osobiście przez Kena do DSD pełne słodkiego i rzeczywiście seksownego dźwięku, przepięknie zrealizowane nagranie Louisa Armstronga z 1958 roku.

Nie ważne jak stare są nagrania…
ważne ile niosą w sobie emocji...
i jak głęboko dotykają naszych emocji…
i dlatego te 40 lat tak szybko mi minęło.

 

[img:6]Podczas uroczystej kolacji dla uczczenia jubilata... gdy wjechał tort
Ishiwata nie krył wzruszenia

Komentarz redakcyjny

Gdyby ktoś się zastanawiał jak mogło dojść  do tak przedziwnej fuzji, że „mały” Philips wykupił „wielkiego” Marantz’a, już wyjaśniam. Należy zdać sobie sprawę, że Philips pomimo posiadania wybitnych inżynierów, którzy potrafili zminiaturyzować szpule z taśmą magnetofonową do rozmiaru kaset, a potem kasety zamienić w kasety cyfrowe (to się nie przyjęło), a zużywające się longplaye do wielkości „nieśmiertelnych płyt CD” (tak je wtedy promowano), nie był poważaną marką dla odbiorców Hi-Fi (o Hi-Endzie się wtedy jeszcze nie mówiło). 

Żeby się przebić do świadomości masowego klienta potrzebował „sposobu” – bo nie to jest dobre, co jest dobre, tylko to co się dobrze sprzedaje – i trafił na okazję, gdyż bardzo szanowany Marantz znalazł się w kłopotach finansowych i szukał partnera strategicznego.


[img:7]Gratulacje z rąk szefa EISA

[img:8]Czterech facetów i cztery instytucje audio: Ken Ishiwata - Mistrz, Andrzej Kisiel - Redaktor naczelny miesięcznika Audio,
Michael "Mr Turntable" Fremer - Stereophile i Paul Miller - Prezes EISA, takie rzeczy tylko w Polsce możliwe

Przez wiele kolejnych lat trwania współpracy, Marantz był postrzegany jako marka Premium. Philips natomiast skupił się na rynku masowym. Obie marki tworzyły równolegle i sprzedawały równolegle podobnego typu modele, przy czym decydując się na Marantz’a miało się poczucie nabywania towaru znacznie wyższej jakości, nawet jeżeli połowa podzespołów była wspólna i pochodziła z fabryk Philips’a.
Obecnie takie praktyki stały się codziennością – firmy dobrze spozycjonowane w jakimś segmencie nie walczą ze swoją naturą. Nie przekonują klientów przyzwyczajonych do pewnego pułapu cenowego, że mają nagle zacząć płacić kilka razy więcej, bo firmie zachciało się zacząć budować bardziej zaawansowane urządzenia. Zamiast tego powołuje się do życia (lub kupuje) „wyhodowaną” markę Premium - tak np. zrobił iRiver tworząc Astell&Kern, lub idąc w dół oferty Bang&Olufsen powołał do życia Beoplay – ten eksperyment akurat nie do końca się sprawdził powodując zamieszanie wśród klientów, bo produkty nie różniły się jakością tylko przeznaczeniem. Beoplay zajmował się produktami przenośnymi – więc kilka miesięcy temu powrócono do nazwy pierwotnej.

Wąskim gardłem dla najwyższych standardów przetwarzania sygnałów cyfrowych jest wykorzystywanie dwóch różnych częstotliwości próbkowania - wielokrotności 44.1 kHz i 48 kHz. Jak widać nie posiadają one wspólnego dzielnika, a więc nie można ich całkowicie bezkarnie  zamieniać pomiędzy sobą. Oczywiście można powiedzieć, że konwertery generalnie dają sobie z tym problemem radę i „straty” nie są istotne, bo ubywa tylko ciut informacji lub w razie czego tylko trochę trzeba sztucznie dosztukować (czyli wziąć z sufitu). Jedynym skutecznym lekarstwem na tę dolegliwość jest używanie dwóch różnych zegarów taktujących, zależnie od tego z jakim próbkowaniem materiał jest dostępny. Takie rozwiązania proponuje już kilka hi-endowych firm w drogich urządzeniach dla wymagających klientów.

Myśląc o Marantz’u w kontekście cyfrowego audio warto jednak zapamiętać jedno - to jedyna firma, która w wyższych modelach konwertuje wszystkie sygnały do 1bit DSD i dopiero w takiej postaci przetwarza je dalej. W tej jednej czynności zaszyta jest cała magia i tajemnica dlaczego muzyka w wysokiej rozdzielczości zapisane jednobitowo na dyskach SACD brzmią lepiej, niż jej odpowiedniki z Blu-ray Audio, DVD-Audio czy plików FLAC. Nawet jeśli uznać, że te różnice nie są ogromne, to w audiofilizmie liczy się każda poprawa, a KI Ruby czy Seria 10 uzyskują to za każdym razem.


[img:9]W pewnej chwili głos zabrał Ken Kessler – wybitny felietonista miesięcznika Hi-Fi News – zwracając uwagę na znamienny fakt.
Przez dziesięciolecia Japoński sprzęt audio był tworzony przez zastępy anonimowych inżynierów. Ken Ishiwata jako pierwszy Japończyk
i nadal jeden z niewielu dostąpił zaszczytu, by jego nazwisko pojawiło się obok logo producenta

*W Wikipedii i kilku innych miejscach można znaleźć mniej więcej podobne zdania: „Istnieją przypuszczenia, że całkowity czas wykonania dzieła (ponad 70 minut) wpłynął na ustalenie pierwotnej pojemności płyty kompaktowej przez jej twórców, koncerny Philips i Sony, choć inne źródła zaprzeczają tej tezie.” - mamy tu relację z pierwszej ręki, która chyba definitywnie ucina spekulacje, gdyż pochodzi z ust człowieka który pośredniczył w wymianie zdań.

** Gdyby nie pozycja prezesa Sony, który narzucił rozdzielczość 16bit w miejsce proponowanych przez Philips’a 14bit, znacznie trudniej byłoby utrzymać dominującą pozycję płyty CD na rynku aż do dziś. Z drugiej strony słabszy nośnik łatwiej zostałby wyparty przez lepszy format SACD, gdy tenże się pojawił i teraz mielibyśmy lepiej.


[img:10]Niesamowicie skromny człowiek, potrafiący stanąć z boku by oddać pole muzyce

Gdzie kupić?

MARANTZ MARANTZ www.marantz.eu

Dystrybucja w Polsce:

Sklepy muzyczne > MARANTZ rozwiń listę sklepów

reklama
Copyright © INFOMUSIC 2017
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz