


MARANTZ (część 2): AMP 10 - a czy warto dokupić do przedwzmacniacza 16-kanałowy wzmacniacz dzielonego flagowca?
Marantz projektując AMP 10 stworzył dzieło, które spokojnie można uznać za credo w jego dotychczasowej karierze wielokanałowej.
O ile przedwzmacniacze we flagowym Denon AVC-A1X „Ichi-ban!" i Marantz AV 10 posiadają sporo wspólnych cech z uwagi na wykorzystanie takiego samego procesora (Griffin Lite XP), o tyle ich wzmacniacze to zupełnie różne bajki i podkreślam tu słowo „różne", nie lepsze nie gorsze, tylko po prostu inne.
Marantz AMP 10 – 16-kanałowa końcówka mocy będąca przykładem konstrukcyjnego mistrzostwa świata
/ na tym ujęciu m.in. widać, że wnętrze zostało wyłożone miedzią
(kliknij)
Ten tzw. nowy design został zaakceptowany przez klientów i trzeba przyznać, że nawet przy tak masywnym urządzeniu wygląda fit
(kliknij)
Symetryczny front, obowiązkowo z ikonicznym okrągłym wskaźnikiem umieszczonym centralnie, którego zadaniem jest informowanie, że urządzenie „żyje” – nie chodzi tu o żadne uśrednione parametry pracy całego wzmacniacza, ani kontrolę temperatury, a o miłą dla oka "przeszkadzajkę" pobierającą informację z kanału pierwszego.
Oficjalnie mówi się, że inspiracją dla "bulaja" były tarcze luksusowych zegarków, ale mnie on od zawsze kojarzył się z czymś innym...
... poszukałem i znalazłem – tak wyglądał chyłomierz poprzeczny w kokpicie dwupłatowca Boeing Stearman z 1942 r., który jako model do sklejania pamiętałem z dzieciństwa – nieprawdaż, że podobieństwo jest uderzające?
Historia rozwoju dzielonych wzmacniaczy skorelowana jest z odpowiadającymi im przedwzmacniaczami (o czym pisałem w poprzedniej części) i zaczęła się w 2008 roku od MM8003. Wszystkie widoczne na grafice modele z uwagi na różną liczbę oferowanych kanałów będą nadal produkowane.
Oczywiście AMP 10 jest tu najdoskonalszym z nich i wraz z AV 10 produkowany jest wyłącznie w fabryce Shirakawa w Japonii.
(kliknij)
Wyjścia na 16 kanałów potężnego wzmocnienia w klasie D – po 200 W na kanał przy 8 omach (400 W przy 4 omach). Architektura wzmacniaczy oparta o HDAM’y podobne do tych z AV 10.
Uwaga! Dobra wiadomość dla „ekstremistów” – jeden AV 10 może sterować jednocześnie dwoma AMP 10, a to oznacza 16 kanałów po 400 W przy 8 omach i 800 W przy 4 omach – jakieś pytania? :)
Konstrukcja korpusu pod pewnymi względami podobna jest do AV 10 – nowym elementem jest dodatkowa przegroda na środku, która oddziela sekcję zasilania od wzmacniaczy (oczywiście w celu minimalizacji zakłóceń)
Rozkład głównych podzespołów – tuż za płytą frontową zasilacz impulsowy dla sekcji wzmacniaczy mocy / 8 modułów wzmacniaczy stereofonicznych w klasie D / wejścia analogowe RCA i XLR / ekranowany transformator toroidalny dla sekcji analogowej wzmacniacza
Ekranowanie, ekranowanie i jeszcze więcej ekranowania by całkowicie odciąć się od zakłóceń otoczenia i z wnętrza
Takie ekranowanie na wręcz obsesyjno-mistycznym poziomie mogli zaproponować tylko rodowici Japończycy.
- Każdy pojedynczy wzmacniacz posiada własny ekran od sąsiada dla redukcji przesłuchów międzykanałowych.
- Centralne ekranowanie odcina wpływy zasilaczy na wzmacniacze.
- Aluminiowa „skrzyneczka” izoluje wnętrze od zakłóceń przychodzących z zewnątrz po przewodzie zasilającym, a miedziana „wyściółka” obudowy zbiera wszystko z wnętrza i po uziemieniu odprowadza do Matki Ziemi.
Ach, co za kunszt pochylenia się nad detalami… i między innymi dlatego ten wzmacniacz jest tak unikalną konstrukcją w świecie AV. To bezpośrednia adaptacja najlepszych rozwiązań ze świata hi-endowego stereo do kina – oczy same się cieszą na taki widok.
Opcje przyłączeniowe / malutka okrągła ikonka przy napisie CH1 informuje, że to ten kanał napędza wskaźnik na froncie, jeśli więc nic tu nie podłączymy to wskaźnik będzie wyglądał na „martwy” / na samym dole SRM (Smart Remote Managment), czyli rozbudowany zestaw gniazd do współpracy z domami inteligentnymi
Górny przełączniczek na prawym zdjęciu pozwala decydować, z którego wejścia będziemy korzystali – RCA / XLR (by niewykorzystywane na wszelki wypadek fizycznie odciąć od układów wewnętrznych). Drugi przełączniczek to wybór pomiędzy:
- tryb normalny
- Bi-Amp – gdy pojedynczy sygnał obsługują oba wzmacniacze w danej parze
- BTL (Bridged Tied Load) – gdy mostkujemy dwa wzmacniacze dla podwojenia mocy na kanał. W trybach „łączenia” liczba wejść ulega redukcji do ośmiu kanałów: 1 / 3 / 5 / 7 / 9 / 11 / 13 / 15
Dodatkowe funkcjonalności to: Bi-Amp (przydatne w instalacjach o mniejszej liczbie kanałów lub gdy posiadamy jakieś wyjątkowo ambitne kolumny na froncie – jeden wzmacniacz napędza tweeter + średniotonowy, a drugi sekcję basową kolumny) / BTL dla bardzo energożernych kolumn
Przypominam, że każde dwa wejścia obsługuje moduł wzmacniacza stereofonicznego, więc jeśli nie potrzebujemy wszystkich 15 kanałów, bo przykładowo małżonka nie zgodziła się na 6 dziur w suficie na głośniki efektowe i będziemy używać tylko nadstawek do Atmosa, to wtedy możemy te „odzyskane” kanały poparować obniżając obciążenie wzmacniaczy, które zasilą nam kolumny główne (każdy będzie o połowę mniej obciążony, a i tak osiągniemy poprzedni poziom wzmocnienia), dzięki temu możemy jeszcze bardziej poprawić jakość w muzyki, gdy będziemy jej słuchali w stereo – tu się nic nie marnuje…
Wzmacniacze
Kompletne moduły wzmacniaczy stereofonicznych z wejściami RCA i XLR i wyjściami na kolumny
/ 8 jednakowych modułów (16 kanałów), a każdy to całkowicie samodzielny byt
Wysokowydajny blok wzmacniacza pracującego w klasie D zbudowany z ręcznie parowanych części
/ 200+200 W przy 8 omach / 400+400 W przy 4 omach
(kliknij)
Sekcja wzmacniająca – moduł wzmacniacza jest bardziej po lewej (gdzie cewki) / poziome płytki po prawej na górze to obsługa wejść RCA i XLR / poniżej wyjścia na terminale głośnikowe / pionowa płytka łączy wszystkie elementy / wszystko montowane powierzchniowo i nie ma tu też żadnych kabelków „na skróty”, które mogłyby „podłapać” po drodze jakieś brudy z powietrza.
Ścieżka sygnału jest bardzo krótka i nawet na moment nie opuszcza obwodu wzmacniacza – wszystko rozgrywa się dosłownie na centymetrach kwadratowych solidnie izolowanej przestrzeni – przemyślana konstrukcja
Diagram blokowy ilustrujący implementację ultra szybkich modułów HDAM-SA2
Wykorzystano tu moduły HDAM-SA2 (160 szt. w 10 blokach na kanał) o niskiej oporności i dużej szybkości. Ich zadanie polega na rozdzieleniu sygnału RCA na symetryczny (zbalansowany) by mógł być obsługiwany w tym samym torze co pochodzący z wejścia XLR.
HDAM-SA3 użyte w AV 10 nie oznaczają lepszych podzespołów względem użytych tu HDAM-SA2, to po prostu modele zoptymalizowane do innych zadań.
Wzmacniacz po rozłożeniu na 4 łopatki (czyt. płytki)
No czyż nie jest piękny?
(kliknij)
Wzmacniacz mocy to całkowicie autorska konstrukcja na customowych podzespołach parowanych ręcznie, o bardzo niskim poziomie szumów własnych, o budowie symetrycznej. 4 konektory po lewej to wyjścia na kolumny / 3 złote po prawej to wejścia zasilania (+ / – / uziemienie). Bardzo stabilna i wydajna w pracy konstrukcja.
Niemagnetyczne magistrale z mosiądzu do przesyłania dużego prądu + miedziane śruby dla poprawy przewodnictwa
Do napędzania tylu wzmacniaczy, wymagane jest wyjątkowo wydajne zasilanie dostarczane w równie wydajny sposób – mosiężne sztaby dla poprawy przewodnictwa i obniżenia oporu przykręcane bezpośrednio do wzmacniaczy, co jest dodatkowym benefitem, ponieważ uniknięto lutowanych przewodów, a wszystko jest bardzo solidnie skręcone na sztywno miedzianymi wkrętami.
Dedykowany bardzo cichy i czysty zasilacz dla sekcji analogowych gdzie HDAM'y obsługują sygnały przychodzące z przedwzmacniacza
/ pomimo wysokiej jakości zasilania na każdym module zasilającym znajduje się dodatkowa filtracja – to głównie ona podbija liczbę elementów użytych do budowy, o czym wspominałem wcześniej
Zasilacz SMPS napędzający wzmacniacze mocy
/ ta płytka znajduje się pod poprzednią (czarną), dlatego jej na zdjęciach nie widać :)
Na zbliżeniu można zobaczyć w ilu miejscach zastosowano elastyczną masą pacyfikującą drgania elektroniki
(kliknij)
(kliknij)
Terminale głośnikowe te same, jakie spotyka się w innych produktach Marantz’a jak chociażby MODEL 40N. Jako że jest ich wiele, są masywne, a miejsca mało, do przykręcania przewodów stworzono specjalny klucz (w komplecie), który po użyciu przyczepia się magnetycznie z tyłu obudowy (co-by-się-nie-zgubił).
Pomiary
Porównanie poziomu zniekształceń mierzonych na wejściu XLR poprzedniego flagowca względem AMP 10
– jest mniej zniekształceń harmonicznych
(kliknij)
Na wykresach porównano siedmiokanałowy model MM8077 pracujący w klasie A-B z AMP 10 w klasie D i jak na dłoni wszędzie widać dużą, a jak na ten poziom sprzętu wręcz zaskakująco dużą poprawę parametrów. W teście mierzone były zniekształcenia dla sygnału wychodzącego 5 W – w MM8077 zniekształcenia harmoniczne + szum (THD+N) to 85-86 dB, natomiast w AMP 10 spadają o nieprawdopodobne 10 dB, a to zupełnie inna rzeczywistość. Szumy własne są na znacznie niższym poziomie – tak wygląda bardzo czysta amplifikacja.
AMP 10 ma mniej zniekształceń THD+N przy wyższej mocy wyjściowej (200 vs 140 W przy 8 omach u poprzednika)
Moc wyjściowa - tu również zniekształcenia są na znacznie niższym poziomie aż do momentu przecięcia się linii w okolicach 20 dB, dalej ponieważ czerwona linia wznosi się stromo, moc wzmacniacza jest ograniczona do 140 W, natomiast AMP 10 ciągnie dalej do 200 W zanim zniekształcenia zaczęłyby być słyszalne.
Prawdziwe ekstremum – przy obciążeniu kolumnami 4 omowymi AMP 10 w realu jest w stanie oddać nawet 436 W – fantastyczne
Stosunek sygnału do szumu
W MM8077 przy 106 dB było cicho, ale AMP 10 wymiata – przy 118 dB jest totalnie cichy, a to daje ogromny potencjał do reprodukcji dowolnego materiału – to jak w czarną bieszczadzką noc założyć sobie dla pewności przepaskę na oczy.
Marantz oferuje tzw. gwarancję 70%, czyli jeżeli przy stereo uzyskujemy jaką moc maksymalną, to przy włączeniu 5 kanałów zasilanie się „wyrobi" i wydajność wzmacniacza nie spadnie poniżej 70% (inni miewają znacznie mniej, więc się tym nie chwalą) i MM8077 wyrabiał się w widełkach, natomiast flagowy AMP 10 jedzie równo na 100% i to jest luxus gwarantowany przez producenta.
Reasumując, inżynierowie Marantz’a stworzyli sprzęt absolutnie wyjątkowy – taki technologiczny cukiereczek, który podnosi poprzeczkę „tego, co osiągalne” i żeby było ambitniej, to robi to nie dla dwukanałowego stereo, a dla 15-kanałowego kina. Dosłownie każdy element został udoskonalony, włącznie z pilotem i interfejsem użytkownika, a do tego dodatkowo całą mnóstwo rozwiązań wpierających instalatorów.
W tym przypadku hasło reklamowe: Sound for What You See nabiera nowego znaczenia.
Cena sugerowana: 33.999 zł
A powracając do pytania postawionego w tytule, jak czujesz?
Warto mieć u siebie tę parkę?
(kliknij)