
Tomasz Rogula prezentuje kolumnę Orbital 360
Pisaliśmy już o tym, że tegoroczna wystawa Audio Video Show 2015 będzie pełna niespodzianek. Oto jedna z nich: Tomek Rogula - wynalazca, konstruktor kolumn Zeta Zero i realizator dźwięku ze swoimi kosmicznymi kolumnami ORBITAL 360.
Z Tomkiem Spotkaliśmy się w studio im. Agnieszki Osieckiej przy ulicy Myśliwieckiej w Warszawie. Okazja był zacna, albowiem pan Piotr Metz, przedpremierowo prezentował album zespołu MAANAM - album będący podsumowaniem prawie 40 lat kariery zespołu. Spotkanie Tomka stało się okazją do zadania mu kilku pytań na temat planów związanych z wystawą Audio Video Show 2015.
Od razu zaznaczamy, że zgadzamy się tylko z niektórymi tezami Tomka - zarówno jeśli chodzi o poglądy na temat dźwięku jak i prezentacji w studio na Myśliwieckiej, ale na naszym portalu jest miejsce dla każdej osoby, która chce coś powiedzieć o swoim punkcie widzenia na temat audio. Zapraszamy na krótki wywiad z Tomkiem Rogulą i kolumnami ORBITAL 360 roli głównej. Już wkrótce zobaczycie i usłyszycie je na prezentacji w pokoju firmy Zeta Zero, na Stadionie Narodowym.
Tomek Rogula w swoim pokoju na Wystawie Audio Show 2013
Orbitale to dość oryginalne zestawy - czy można konstrukcję tych kolumn do czegoś porównać? Skąd wziąłeś natchnienie przy projekcie?
Raczej nie mogę wskazać analogii do żadnej konstrukcji naszej konkurencji. Jak dotąd nie spotkałem szerokopasmowych, wstęgowych głośników tego typu w żadnych kolumnach dostępnych komercyjnie (od razu wyjaśniam, że ani German Physic ani tzw. "cebulki" innej niemieckiej firmy nie mają nic wspólnego z zasadą działania głośników wstęgowych. Rozwiązanie Niemców jest - co do zasady działania - zupełnie inne i niestety z konieczności, nieco gorsze niż stosowane w typowych głośnikach wstęgowych. Tam zwykłe cewkowe ustroje popychają plastikowe" listki", a to oczywiście nie jest głośnik wstęgowy, który ma zawsze nieporównanie szybszą odpowiedź i lepsze parametry impulsowe od cięższych drgających ustrojów cewkowych.
Generalnie co do przetworników tego typu, wielu producentów high endu, od paru lat wręcz rzuciło się na głośniki wstęgowe i można je spotkać coraz częściej w kolejnych topowych ich kolumnach. Szczerze mówiąc, znów mam wrażenie że tak jak paręnaście lat temu, gdy w niemal osamotnieniu startowałem z moimi Zeta Zero, jestem o jeden mały kroczek przed innymi firmami. A tym razem wyprzedzam ich z moim nowym głośnikiem wszechkierunkowym ORBITAL 360 .
Gdy ponad 11 lat temu, pokazałem światu kolumny Zeta Zero tylko jeszcze nieliczni producenci stosowali wstęgi. Owszem byli tacy, ale 90% producentów szło na łatwiznę i stosowało prostsze i gorsze technologie. Były to tak zwane atrapy wstęg: magnetostaty, lub inne co do metody poruszania elektrostaty no i najgorsze z najgorszych - tak zwane dome tweeter - czyli popularne, tanie proste w produkcji i w naprawie zwykłe kopułki.
Sam ze zdziwieniem i niemałą satysfakcją obserwuję kolejne konstrukcje znanych firm-mych konkurentów , które mnożą się jak grzyby po deszczu wyposażane we wstęgi. Od 3 lat nowe, hi-endowe kolumny ze wstęgami takie jak choćby Adam Audio i masę innych, gdzie wszyscy dziwnie zgodnie "odkryli", że głośnik wstęgowy to "potęga" jakości dźwięku w Hi-endzie. A przecież koncepcja głośnika tego rodzaju jest stara jak świat, bo ma już ponad 100 lat.
Od czasu gdy na wystawach światowych pokazałem moje Zeta Zero - chyba z powodu ich nietypowych kształtów - zostały one szybko zauważone i zaczęto o nich pisać. Informacje pokazały się na większości znaczących amerykańskich i japońskich portali. Myślę, że z ORBITALAMI 360 będzie podobnie: prawdopodobnie mój pomysł zaczną szybko naśladować zagraniczne firmy, ale jak na razie nie znam nikogo, kto by budował komercyjnie takie wszechkierunkowe i z taką potężną mocą i osiągami - wstęgowce. Przypuszczam, że niedługo znajdą się jednak naśladowcy, bo to rewolucyjnie inny i lepszy, przestrzenny dźwięk, który przewyższa jakością każdą klasyczną kolumnę kierunkową.
Co do natchnienia - po prostu od czasu gdy odkryłem jak wielkie zalety i możliwości wiernego odtwarzania muzyki mają klasyczne i poprawnie skonstruowane wstęgowce zacząłem marzyć by spróbować zbudować coś na kształt takiego głośnika wszechkierunkowego. Chciałem użyć całego doświadczenia jakie zdobywałem latami przy budowie i doskonaleniu moich klasycznych modeli Zeta Zero.
Parę lat temu podjąłem decyzję, że spróbuję no i się udało - jak oceniam w 200%! ORBITAL 360 to spełnienie mojego muzycznego i dźwiękowego marzenia. A pierwowzór takiego marzenia o kolumnie wiernie odtwarzającej przestrzeń mam od czasu gdy byłem małych chłopakiem. Około 1972 roku usłyszałem album "Ummagumma" Pink Floyd. Od tamtego czasu zamarzyłem, aby mieć kolumnę, która zagra magicznie we wszystkich kierunkach. Chciałem ją postawić ukradkiem na pustyni - gdzieś w Afryce - by grać Arabskim karawanom tę psychodeliczną muzykę Floydów. To takie moje śmieszne i nieco chore marzenia sprzed ponad 45 lat. I chyba one są pierwowzorem natchnienia tego obecnego ORBITALA 360. Myślę, że Araba jadącego po pustyni można by nim mocno zaskoczyć.
Dlaczego - gdy spotkaliśmy się ostatnio w studio im. Agnieszki Osieckiej w PR III na „koncercie” zespołu MAANAM - powiedziałeś, że mając Orbitale już nie chcesz słuchać innych kolumn?
To będzie długa historia. Gdy pierwszy raz usłyszałem - jeszcze nie zestrojonego ORBITALA 360, gdy włączyliśmy go w moim salonie i gdy zagrała tylko jedna kolumna - oczywiście monofonicznie, któraś z obecnych w pokoju osób powiedziała, że jej wystarcza nawet jedna. Taki był dźwięk pojedynczej, monofonicznej kolumny: inny od tradycyjnego punktowego promieniowania, piękniejszy, bardziej otwarty, uwolniony w przestrzeni. Tamta kolumna była jeszcze rozłożona na kawałki i wisiała na drutach w powietrzu, to był prototyp. Puściliśmy sobie z synem nagranie szumu wody i kładąc głowę blisko kolumny, mieliśmy wrażenie, że ta spadająca woda ma swoją objętość. Dziewczyna mojego syna przerwała krojenie jarzyn w kuchni i spytała:
- co tak ślicznie gra w drugim pokoju?".
Nawet z tak dużej odległości zauważyła coś nietypowego w jakości, pomimo, że było to tylko mono!
To była dla mnie pierwsza podpowiedź: budowany przeze mnie wstęgowy głośnik wszechkierunkowy, będzie czymś na pewno niezłym dźwiękowo , a może nawet rewolucyjnym! Teraz nie chcę na niczym innym słuchać muzyki, a gdy już włączę nawet moje tradycyjne Zety Zero, szybko je wyłączam i wracam do Orbitali. Gdy pewnego dnia puściłem na nich "Since I've been loving you” zespołu Led Zeppelin (z chyba 1970 roku) mój syn - zawodowy perkusista - ze zdziwieniem stwierdził, że wreszcie słyszy zgrzyt słynnego nienaoliwionego młotka w bębnie stopy Bonahm'a. Wreszcie mam kolumny, o których marzyłem całe życie, mam kolumny, które nie narzucają swojego własnego jednostajnego i "zwichrowanego" brzmienia każdemu odtwarzanemu przez nie nagraniu. Wiele osób gdy usłyszy Orbitale dziwi się jak bardzo każdy utwór brzmi inaczej: świeżo i odmiennie.
Teraz wrócę do pytania i kwestii wczorajszej prezentacji płyty Maanam. Wielką wadą często bardzo drogich kolumn jest silna naleciałość na brzmieniu - mówimy wówczas, że dana kolumna ma swój charakter. Jedne jazgoczą, inne dudnią, jeszcze inne grają non stop tubalnie, inne - niezależnie co na nich odtwarzamy - piskliwie po prostu grają po swojemu. Wynika to z faktu nakładania się wielu rezonansów i podbarwień oraz faktu grania punktowego-kierunkowego,co gorsza ta kierunkowość uzależniona jest od emitowanych częstotliwości. Na prezentacji historycznych nagrań Maanamu, miałem tego dobitny przykład. To na co zwróciłem uwagę to fakt, że obojętne gdzie usiadłem,niemal każdy z prezentowanych utworów, nagrywanych na przestrzeni blisko 40 lat, w różnych studiach i przez różnych realizatorów, brzmiał podobnie. Miał tę samą, silną naleciałość kolumn z jakich był grany. Dla mnie jako producenta muzycznego i realizatora to nie było za fajne, bo wiem że te utwory oryginalnie brzmią kompletnie inaczej.
Generalnie im gorsza kolumna tym bardziej monotonie i specyficznie gra - niezależnie od stylu, repertuaru, odmiennego brzmienia związanego z realizacją.Lepsza kolumna mniej narzuca się swą monotonną barwą. Idealna kolumna to taka, która wiernie odtwarza nagranie i nic nie dokłada od siebie. Kolumna nie ma prawa dodawać nic do nagrania. Bo to "oszustwo" muzyczne. Jeśli w nagraniu nie ma danego dźwięku to kolumna nie ma prawa go tworzyć i dodawać bo to absurd artystyczny. Gdy jednak wiele różnych utworów brzmi w różny sposób, wtedy wiem, że mam do czynienia z przetwornikiem obiektywnym, neutralnym i wiernym. Taką kolumnę nazywamy referencyjną. Natomiast gdy wszystkie, nagrywane w różnych studiach utwory z ok. 40 lat kariery zespołu, brzmią niemal identycznie, to wiem, że jest to pewna poważna wada systemu - głównie kolumn. Dlatego nie podobały mi się tamte kolumny i już w tym konkretnie aspekcie . Nie postawiłbym ich w swoim domu - głównie ze względu na ten dosyć monotonny i tubalny dźwięk oraz dużą zależność jakości brzmienia od miejsca siedzenia. Gdy dla odmiany usiadłem prawie na środku, ale ok. 1.5 m w bok od osi sali, słyszałem nadal non stop głównie jedną bliższą mi kolumnę. Czułem wyraźnie, że ona gra na mnie jak latarnia morska, a nie przepadam za tym. W tej muzyce na scenie wszystkie źródła dźwięku są rozłożone w przestrzeni. Tego za bardzo tu nie poczułem.Choć może jestem już za bardzo rozpieszczony przez Orbitale360...haha
Wracając do Zety Zero i kolumn ORBITAL 360: żadnego z tych opisanych wyżej efektów na nich nie odczuwam i za to je tak polubiłem. Gdy słucham w domu na Orbitalach różnych płyt, to utwory z płyt brzmią zaskakująco inaczej i odmiennie tj świeżo. I jest to nie tylko moja opinia bo tak to odbiera każdy, kto je słyszał. Wiem, jako zawodowy realizator, że te kolumny są niezwykle dokładne w odtwarzaniu tego co dostają ze wzmacniacza, że są wyjątkowe i aż serio głupio mi, że to ja je zbudowałem. ...To nie jest najważniejsze, że to ja je stworzyłem, ważne jest to, że one na serio są dziwne i wierniejsze od tego co dotąd znałem jako muzyk - realizator.
Taki eksperyment radzę zrobić każdemu: słuchanie bardzo różnych nagrań na swoich kolumnach w celu wychwycenia powtarzających się cech w brzmieniu zatem ewidentnych przebarwień pochodzących tylko od danej kolumny. To od razu daje informacje o jej jakości. Kolumna wzorcowa i referencyjna ma odtwarzać wiernie tj różnorodnie - o ile nagrania są różnorodne, a nie dodawać swojego brzmienia, nie koloryzować i nie tworzyć rzeczy barw i dźwięków nieistniejących w nagraniu. Dla odmiany i w skrajnym wypadku przysłowiowa kolumna z radiowęzła szkolnego brzmi na wszystkim co gra tak samo i niczego nie gra wiernie. Zawsze w dzieciństwie, jak z kolegami z podstawówki ocenialiśmy w sklepie RTV w latach siedemdziesiątych jakieś nowe kolumny np z Diory i jak się nam nie podobały, to żartowaliśmy, że grają jak z.... naszego radiowęzła szkolnego.
Kolumny z wczorajszego pokazu, bardzo drogiego producenta były dla mnie nie co za bardzo monotonne barwą ,brakowało mi troszkę tej różnorodności w zależności co było puszczane. - mimo całkiem dobrych zamontowanych w nich np głośników wysoko tonowych czułem pewną powtarzalność barwy i brzmienia, a za tym już nie przepadam. Po prostu w innych fragmentach pasma mocno kolorowały i dodawały szczyptę tubalności wszystkim po kolei prezentowanym nagraniom Mannamu. Może to wynikało to z w dużej komory pustej przestrzeni za ich głośnikiem średnio tonowym i tweeterem, nie wiem... Ale było dla mnie słyszalne.
Komu dedykujesz swoje zestawy - mam na myśli zarówno potrzebny sprzęt jak i rodzaj muzyki.
ORBITAL 360 dedykuję każdej osobie, która kocha jakość czystego dźwięku (czyt. wierność) oraz wyśrubowaną do granic możliwości dokładność. To kolumna dla osób kochających realizm i przestrzeń. Te kolumny nadają się zarówno do zwykłego systemu stereo jak i do zabójczego kina domowego - głównie z powodu ich niesamowitej mocy, która zaczyna się od "tylko" 300 W a kończy na 2.500 W. Jest to moc, która spokojnie zaspokoi kino domowe choćby na 100 osób. Dedykuję je każdemu kto lubi przestrzeń sceny jaką tworzą muzycy i ich instrumenty. Nie lubię, gdy słuchając muzyki, czuję że słyszę ją z dwóch choćby najlepszych ale stojących po lewej i prawej - kolumn.Orbitale to kolumny dla wszystkich, którzy nie lubią tak zwanego sweet spot, który zmusza do siedzenia w tylko jedynym sensownym odsłuchowo miejscu.
ORBITAL 360 dedykuję nie tylko audiofilom ale i tym, którzy lubią w czasie słuchania muzyki nawet bujać się w fotelu lub na huśtawce, paniom domu, które lubią słuchać muzyki podczas gotowania i chodzenia po kuchni. ORBITALE to doskonałe głośniki audiofilskie nawet do... kochania się, podskakiwania i tańczenia. Bo nawet z daleka słychać przestrzeń z tych kolumn. One grają wstęgami w całej płaszczyźnie X-Z w 360 stopniach i za pomocą dodatkowego przetwornika - w płaszczyźnie Y. To bardzo potęguje efekt przestrzeni. Reasumując, dedykuję ORBITALE osobom, które cenią realizm w muzyce, ale też chcą mieć wystarczająco dużo mocy by nigdy nie wejść w obszar zniekształceń.
Co do zasady działania: kolumny, które wyposażone są w przetworniki wstęgowe o bardzo dużej mocy, gdy grają z normalnymi pokojowymi głośnościami, pracują na bardzo wąskim odcinku swojej charakterystyki przejściowej (przetwarzania energii). Nawet jeśli jest ona z konieczności niedoskonała, to gdy pracuje się na jej małym odcinku przetwarzania, zawsze jest on bardziej liniowy. Mały fragment, nawet bardzo pokrzywionej linii, w odpowiednio dużym powiększeniu, jest zbliżony do linii prostej. Tak samo gdy się jedzie Lamborgini albo Ferrari 120km/h z silnikiem 800 KM, to dla takiego auta to spacerek,ale dla Tico z silnikiem 30KM będzie to już skrajny wysiłek. Dlatego zawsze warto mieć potężny zapas mocy i pracować na bardzo małym fragmencie charakterystyki i osiągów. Tak działają ORBITALE, które co do budowy są szacunkowo od 5 do 10 razy potężniejsze i bardziej wytrzymałe od moich tradycyjnych Zeta Zero. Orbitale mają duży zapas mocy i to w całym paśmie. Amplituda drgań membrany basowej to aż 100 mm. Są to idealne kolumny zarówno do najbardziej ekskluzywnych, dużych kin domowych jak i najprostszego systemu stereo i to niezależnie od tego jaki poziom głośności lubimy.
Wszelkie wstęgi, nie tylko moje - fantastycznie odtwarzają cichą muzykę. Są najlżejszymi ustrojami drgającymi i mają przez to najlepszą ze wszystkich rodzajów głośników odpowiedź impulsową poza przetwornikami jonowymi, które są też świetne w tym względzie ale są niestety... trujące z powodu produkcji ozonu w trakcie grania). Muzyka w stereo na ORBITALU 360 nabiera nowego wymiaru - tak napisało nam wielu słuchaczy na ich prapremierze w trakcie National Audio Show w Wielkiej Brytanii. Potwierdzają to także polscy słuchacze, którzy już je słyszeli. Polecam uwadze bardzo wiele pisemnych opinii słuchaczy, wyrażających zbieżne w tym aspekcie wrażenia. No i zapraszam na pokazy ORBITALI 360. Warto się samemu przekonać o ich nietypowych możliwościach i osiągach.
Gdzie cię szukać na wystawie Audio Video Show?
Zapraszam do sali Opera 3 na I piętrze wystawy na Stadionie Narodowym. Jak zwykle z przyjemnością odpowiem na wszystkie pytania.