

GOEBEL: DIVIN MARQUIS - najmniejsze giganty w ofercie - kawał solidnej niemieckiej inżynierii
Wielokrotnie na przestrzeni lat widywałem kolumny firmy GöBEL HIGH END (pisownia poza Niemcami GOEBEL) na monahijskiej wystawie i za każdym razem nurtowało mnie pytanie, kto i gdzie wstawia tak wielki szafy, a że jak już ustaliliśmy wcześniej rok 2023 rokiem miniaturyzacji, więc GOEBEL również zaproponował malutkie, jak na jego standardy DIVIN MARQUIS, które nadal nie nazwałbym małymi, ale widać postęp w powracaniu z orbity na Ziemię :)
(kliknij, żeby obejrzeć)
Źródło cyfrowe WADAX, źródło analogowe BRINKMANN, przedwzmacniacz i końcówka mocy BOULDER
Przepotężne subwoofery są osobnymi bytami i nie stanowią kompletu z kolumnami, acz mogą je spierać, gdyby ktoś odczuł niedosyt basu
(kliknij)
Oferta GOEBEL zaspokaja hi-endowe potrzeby miłośników wagi ciężkiej. Patrząc na zdjęcia może się to wydawać zaskakujące, ale DIVIN MARQUIS są najmniejszymi kolumnami w ofercie. Kolejne w serii NOBLESSE mają ponad 2 m i wyglądają jak dwie sztuki MARQUIS, z czego górna jest do góry nogami z zachowaniem jednego tweetera.
Gdy poza kamerą dopytywałem o różne szczegóły konstrukcyjne, Oliver Göbel między innymi wymienił takie drobiazgi jak:
- przednia ścianka wykonana z 75 mm grubości poliuretanu
- ścianki boczne z materiału podobnego do melaminy o blisko dwukrotnie większej gęstości niż MDF
- specjalny system wewnętrznego tłumienia, który tak skutecznie rozbija rezonanse, że skrzynki nie przenosza żadnych drgań (są głuche)
Również zestaw użytych przetworników wydaje się dość egzotyczny, rozpoczynając od zmodyfikowanego tweetera ATM firmy Mundorf z aluminiowym falowodem 1.5" x 3.5", w którym zastosowano wypracowane w GOEBEL autorskie kąty inne niż powszechnie używane w tubach.
Jednym z firmowych patentów na poprawę propagacji fal jest widoczne tu osadzenie głośników w "zagłębieniu" stanowiącym kontynuację krzywizny stożka membrany — domyślam się, że chodzi o to, iż sfery sprężanego powietrza nie ulega turbulentnym zawirowaniom i dyfrakcji, gdy dociera do typowego płaskiego frontu, tu ten "bąbelek z ciśnienia" gładko odrywa się od membrany na harmonijkowym zawieszeniu i nadal może się płynnie rozszerzać jak bańka mydlana (pokrętny to wykład, ale mam nadzieję, że każdy złapie, o co chodzi)
Przetwornik średniotonowy o średnicy 8", brzmieniowe serce tych i innych kolumn producenta, posiada cewkę z miedziowanego aluminium, relatywnie płaską membranę ze stożkiem wykonanym z celulozy impregnowanej kevlarem, a typowe półokrągłe zawieszenie z gumy zastąpiono karbowanym. Pod niemal każdym względem jest to wyjątkowa konstrukcja włącznie z klejami niezbędnymi do jego wykonania. Głośnik umieszczony jest w osobnej komorze o nierównoległych ściankach.
Całość uzupełnia 12" basowy potwór obsługujący częstotliwości poniżej 140 Hz. Tu stożek z celulozy został powleczony włóknem węglowym.
Wokół przetwornika basowego zastosowano cztery symetrycznie rozmieszczone trójkątne porty basowe,
których układ i znaczenie wyjaśnił mi konstruktor...
(kliknij)
Oliver Göbel: Tylko w ten sposób można zapewnić równomierne obciążenie mechaniczne tylnej strony tak dużej membrany. Gdyby otwory znajdowały się np. tylko na dole membrana ulegałaby odkształceniom. Inna sprawa, że nie lubię wykorzystywania dużych ilości materiałów tłumiących, ponieważ gdy oddają one zgromadzoną w sobie energię powodują, że dźwięk się muli, dlatego w zamian wolę używać rezonatorów Helmholza do kontrolowania fal stojących.
Zwrotnica usztywniona żywicą epoksydową znajduje się w osobnej szczelnej obudowie. Używamy podzespołów najwyższej jakości w tym m.in. kondensatorów Mundorf'a i zacisków WBT. Wszystkie przetworniki są produkowane według naszych specyfikacji i wyłącznie dla nas. Nie używamy niczego z tzw. półki.
Mamy wyjątkowo dobre układy z producentami głośników, ponieważ oprócz Hi-Endu projektuję również kolumny masowo produkowane i sprzedawane pod brandami dużych koncernów, gdzie zamówienia idą w tysiące. Jeśli więc proszę w fabryce o eksperymentalną partię 100 szt., to mi się nie odmawia :)
Firma w wyższych modelach używa opatentowanego przetwornika Bending Wave Driver (taki płaski prostokąt w miejscu tweetera), który zachowuje się trochę na podobieństwo rezonatora w fortepianie, czy instrumencie strunowym, ale jest napędzany aktywnie i który promieniuje na zewnątrz fale powstające w korpusie. Robi to w bardzo szerokim zakresie częstotliwości i jest to chyba najdoskonalsze obecnie źródło dźwięku. W przypadku tych kolumn ów przetwornik nie został użyty na zewnątrz natomiast jego odpowiednik znalazł się w środku celem wygaszania wibracji samych skrzyń.
I jeszcze jedna ciekawostka — Goebel produkuje kable głośnikowe z własnego stopu i takim samym materiałem, jakimi doprowadza sygnał do kolumn rozprowadza go również wewnątrz. Dzięki temu może panować nad jeszcze jednym z aspektów brzmienia.
Na tle siwowłosych nestorów z innych firm, patrząc na Olivera Göbela, trudno uwierzyć, że ten młody człowiek prowadzi swoją firmę już od 20 lat, a wcześniej zdążył jeszcze obskoczyć studia i zostać inżynierem w koncernie Siemens
Bardzo chciałem pokazać jak tak masywne kolumny i subwoofery się pakuje i transportuje. Na tę okoliczność umówiłem się z szefem firmy SoundClub na roboczą wizytę tuż po zamknięciu wystawy i oto krótkie fotostory — tak to się robi.
Skrzynia transportowa składa się z 3 elementów: przodu, tyłu i podstawy, najpierw na korpus zakładamy obie połówki, spinamy i...
... przewracamy na plecy / zdejmujemy front / podsuwamy kolumnę by podstawa zrównała się z dolną krawędzią / spinamy ponownie połówki / przypinamy podłogę i gotowe
Z subem postępuje się identycznie i powiem, że na tle tych różnych kartonów i skrzyń jak do transportu bananów innych producentów, ten system jest elegancki i wygodny, no coś pięknego
W ciągu 3 dni byłem w tym pokoju kilkukrotnie i jedna rzecz zwróciła szczególnie moją uwagę, pomimo sporych rozmiarów kolumn i mocnej amplifikacji całość bardzo przyjemnie grała w tak małym pomieszczeniu, owszem czuć było, że gdyby odkręcić mocniej potencjometr, to mogłoby urwać uszy, ale przy tych poziomach głośności, jakie były wykorzystywane prezentacja była wręcz wzorowa. Pod koniec drugiego dnia wystawy grał Black Sabbath i gdyby nie interweniowała ochrona obiektu, to goście tak się zasłuchali, że gotowi byli siedzieć do rana.
Kto zwykł się kręcić po ekspozycjach do końca, ten zauważył, że tylko w nielicznych pokojach siedzą nadal ludzie i nie biegają a słuchają. Siedzą tylko tam, gdzie im dobrze w duszy gra.