


DIVALDI: GOLD PA ONE i GOLD PRE ONE - polski Hi-End na światowym poziomie
Istnieje takie stare hasło propagandowe "Polak potrafi", ale jak mi dwóch facetów pokazuje hi-endowy wzmacniacz dual mono mający 120 W na kanał w klasie A z zasilaczem 1.5 kW + preamp ze wszystkim, to cóż innego powiedzieć, jak nie POLAK POTRAFI...
Niniejsza relacja, pomimo że ukazuje się pod szyldem HIGH END, to taki lekki skok w bok. Równolegle do głównej imprezy odbywa się druga, znacznie mniejsza, kameralna, acz gromadząca również wielu odwiedzających w hotelu Marriot pt. HiFi Deluxe — trochę przypomina nasz AVS w hotelu Sobieski.
Stoisko na rozstaju dróg — każdy tędy musiał przejść :)
(kliknij)
Końcówka mocy GOLD PA ONE i przedwzmacniacz GOLD PRE ONE
(kliknij)
Włodzimierz Duval: Ostatnio bardzo dużo pracowaliśmy nad liftingiem wszystkich naszych produktów. Nie chwaliliśmy się tym podczas Audio Video Show, bo do końca nie było wiadomo na kiedy zdążymy, zwłaszcza że na tapecie był preamp ze wszystkim, co na pokładzie jest potrzebne, wzmacniacz mocy mogący pracować w mostku, nowa integra i phono stage MM/MC. To był naprawdę bardzo intensywny i kreatywny czas pomysłów i tarć między nami konstruktorami, - jakie parametry, jaki wygląd, jakie złącza. Finalnie powstały cztery urządzenia: przedwzmacniacz, wzmacniacz zintegrowany, phono stage i końcówka mocy.
Całą serię nowych urządzeń opatrzyliśmy przydomkiem GOLD ze względy na nową, masywną obudowę ze złotymi akcentami. Mamy GOLD PA ONE, GOLD PRE ONE, GOLD IN ONE I najmniejszy GOLD PHONO STAGE.
Końcówka mocy powstała jako pierwsza i jest testowana od ponad roku, prowadziliśmy odsłuchy w firmie, salonach Hi-Fi i prywatnie u znajomych audiofilów. Dzięki nim wszystkim wprowadziliśmy wiele zmian, wspomnę, tylko że 7 razy wymienialiśmy kondensatory w zasilaczu i w stopniach wejściowych :). Teraz wszyscy zgodnie mówią, że jest już naprawdę OK!
Wzmacniacz został ciekawie zaprojektowany, na jego wejściu wstawiliśmy specjalny transformator z odczepami, dzięki czemu mamy wejście symetryczne i niesymetryczne bez żadnej dodatkowej elektroniki. Waga wzmacniacza (ok. 50 kg — red.) wynika z zastosowania specjalnej budowy radiatorów i potężnego transformatora o mocy 1500 W, który zapewnia 120 W na kanał w czystej klasie A, bez żadnego „zająknięcia”, a gdy utwór ma „puknąć” dołem to puka, a nie czeka, kiedy prąd przypłynie.
GOLD PRE ONE
(kliknij)
Do kompletu pokazujemy równie filigranowy przedwzmacniacz, wyposażony we wszystko, co w naszej opinii mieć powinien, mamy wejścia cyfrowe, analogowe symetryczne i nie symetryczne, wejście PHONO MM/MC z naszym kultowym układem na fetach i regulacją RC. Nie zabrakło też wyjścia REC, bo grono naszych odbiorców to miłośnicy kaseciaków i szpulowców.
Ciekawostką i nowym rozwiązaniem w preampie GOLD PRE ONE jest regulacja głośności — pozbyliśmy się standardowego potencjometru, który mógłby wprowadzać szumy! Do regulacji poziomu głośności służy drabinka rezystorów przełączana miniaturowymi przekaźnikami. Gotowość do sprzedaży planujemy na koniec roku.
Klasa A się grzeje, a przy takiej mocy zapewne grzeje się bardzo, stąd ten radiator z aluminium z tunelami pracującymi jak wydajne kominy w elektrociepłowni
(kliknij)
GOLD PRE ONE to ten sam styl obudowy co końcówka mocy GOLD PA ONE, więc znów trochę zaczęło to ważyć i mamy kolejne 30 kg na stoliku.
Przywieźliśmy do Monachium również gotowy wzmacniacz zintegrowany GOLD IN ONE, ale ze względu na jego wagę (też waży ok. 50 kg — red.), nie pokazujemy go, ponieważ istniało zbyt duże ryzyko, że żaden ze stołów udostępnionych przez organizatora całej trójki naszych wzmacniaczy by nie utrzymał, ot taka proza życia :)
Prototyp PHONO
(kliknij)
Wśród nowych pomysłów znalazł się preamp do gramofonu MM/MC, wstawiliśmy go testowo do obudowy podobnej do naszego wzmacniacza słuchawkowego. Elektronika, która jest w środku działa pięknie, ale pracujemy w tej chwili nad wersją, która będzie bardziej rozbudowana i wstawimy od spodu możliwość regulacji rezystancji i pojemności wejścia — podobnie jak miało to miejsce w AMP-02. Finalnie obudowa wzmacniacza będzie trochę niższa, podobnie jak zasilacze w wersji SE (special edition) do wzmacniaczy słuchawkowych — jeszcze zobaczy, bo to dopiero prototyp, a nie chcemy, aby zbyt mała obudowa miała wpływ na parametry pracy.
(kliknij)
Wzmacniacz słuchawkowy AMP-05 SPECIAL EDITION w najnowszej wersji i trzech wariantach wykończenia
(kliknij)
A wracając do mniejszych skrzatów, to prezentujemy tu również naszego peacemakera słuchawkowego, z którym byliśmy również w Warszawie, czyli całkowicie analogowy tor słuchawkowy, gdzie zaczynamy od czarnej płyty, dalej nasz wzmacniacz, no i do wyboru różnego rodzaju słuchawki — niektórzy ludzie podczas odsłuchów mają dosłownie łzy w oczach, że takie piękno daje się usłyszeć na słuchawkach.
Wzmacniacze AMP-05 są warte uwagi co najmniej z kilku powodów — są w całości analogowe / pracują w klasie A / są dual mono / godnie napędzają audiofilskiej słuchawki oraz mają dwa wyjścia zbalansowane (XLR 4-pin i Pentacon 4.4 mm) i niezbalansowane jack 6.3 mm, więc można używać ich z dowolnymi nausznikami przewodowymi i mają do tego wejście RCA i mini jack, więc można do nich podłączyć np. CD lub laptopa
Przykład bardzo udanego mariażu z japońskimi słuchawkami Final D8000 Pro
(kliknij)
Magnetofonami firma nie handluje, ale do testów posiada, sam byłem świadkiem jak co najmniej kilka osób podeszło posłuchać taśmy, a szczęki im opadły z powodu wzmacniaczy AMP-05 / pomarańczowe kabelki również krajowego pochodzenia od firmy SOYATON
(kliknij)
Z inicjatywy kolegi Waldemara Łuczkosia, przywieźliśmy ze sobą działającego szpulowca, co w połączeniu ze wzmacniaczami słuchawkowymi też robi wow.
Reasumując, pokazujemy i testujemy w Monachium najnowszą wersję AMP i PRE (INTEGRA została w kartonie), pierwszy prototyp PHONO i nasze znakomite wzmacniacze słuchawkowe AMP-05. Wystawiamy się we współpracy z krakowską firmą SOYATON zajmującą się najwyższej jakości okablowaniem.
Jakież było moje zdziwienie, gdy się okazało, że to coś, co brałem za uboczny efekt zabawy z lutownicą okazało się być pełnowartościowym wzmacniaczem słuchawkowym w stylu Cyberpunk, który powstał jako maskotka przyciągająca uwagę i nie jest na sprzedaż, ale... gdyby pojawiło się zainteresowanie to kto wie
No i przy okazji cieszymy się bardzo, że żyjemy, robimy to, co lubimy i spotykamy takich samych zapaleńców jak my sami od tylu już lat...
No i jak tych facetów nie uwielbiać?
Szczerze mówiąc przez wiele sezonów traktowałem to miejsce jako "zawracanie głowy" do którego trzeba specjalnie dojechać tracąc czas, ale że mieszkałem blisko, ostatni dzień targowy rozpocząłem od Marriotta i nie żałuję... tu są lepsze warunki do posłuchania sprzętu niż w M.O.C. i w ogóle jest jakoś przytulniej
(kliknij)