YAYUMA - czym są trzy składowe dźwięku? (video)
Chorobę jaką jest audiofilstwo leczy się dokładnie tym samym czym jest ona wywołana. Dobry dźwięk, w zależności od jakości, potrafi zakażonego tą niezwykle przyjemną w objawach chorobą, postawić na nogi w kilka sekund.
Na samym końcu jednego z korytarzy na II piętrze hotelu Sobieski panował trudny do wytłumaczenia tłok. Zamknięte drzwi otwierały się co jakiś czas i kolejna grupka osób wchodziła do środka. Smutne i zmęczone twarze wchodzących kontrastowały z obliczami tych, którzy z nieskrywanymi emocjami opuszczali pokój firmy YAYUMA.
Kolejka ludzi, tak samo jak opowieści, którymi raczyli się stojący w niej melomani, była dość osobliwa. Wszystko przypominało wizytę u doktora, który w niewielkim pudełku z kilkoma gniazdami i przyciskami, posiada magiczne, leczące wszystkie audiofilskie schorzenia, antidotum.
Niepozorność pokoju zdumiewała. Typowy zestaw głośnikowy, duży baner zasłaniający sprzęt, komputer, dwie pary słuchawek... Dość mroczna atmosfera, a dla przychodzących po 21:00 złocisty płyn w szklance z grubym dnem.
Firma YAYUMA - na zdjęciu od lewej stoją: Jarek Proksa, Jurek Pona, Marcin Skrzypczak (zgodnie z nazwą firmy: Ja Ju Ma)
Prezentacja w pokoju firmy YAYUMA trwała około 30 minut. Ograniczę się do opisania swoich wrażeń - zaznaczam, że magiczny płyn ze szklanki został podany po odsłuchu a relacja tworzona jest w tak zwanym "dniu roboczym", w którym zamierzam jechać autem do znajomych.
Trzy składowe dźwięku
Przetwarzanie sygnału nie jest obarczone błędami tylko w jednej sytuacji - jest to ta ulotna chwila, gdy muzykę percepujemy na żywo. Wszystkie procesy zmiany sygnału akustycznego na sygnały elektryczne oraz proces odwrotny obarczone są błędami, które wszyscy producenci sprzętu audio starają się eliminować. W skrócie chodzi o to, aby sygnał za zestawem głośnikowym miał dokładnie takie same parametry jak ten, który „pieści” membranę mikrofonu w studiu lub na estradzie. Wiele firm na świecie tworzy fantastyczne algorytmy przybliżające nas do tego ideału. Jednakże tym razem algorytm „trzech składowych dźwięku” napisała swymi prawami sama fizyka, a za pomocą modeli matematycznych opracowanych w firmie YAYUMA udało się ten algorytm po prostu zauważyć i „opakować” elektroniką.
Jurek Pona
Firma YAYUMA
Wszystko rozpoczęło się 7 lat temu, kiedy to firma rozpoczęła badania nad linearyzacją ruchu membran głośników. Badania miały na celu globalną poprawę jakości brzmienia przetworników, ale okazało się że doprowadziły one zespół badawczy do miejsca, w którym dźwięk nadal jest niezadowalający. Po tym okresie pozostały bardzo dokładne modele matematyczne przetworników. Wykorzystano je w dalszych badaniach i to właśnie z ich wykorzystaniem zbudowano prototyp urządzenia, które robi z dźwiękiem rzeczy o których ponoć marzą najwięksi audiofile.
Technologia „PONA sound” i urządzenie
Technologia opatentowana jest w Szwajcarii, a samo prezentowane urządzenie to wersja demo - „samolotowa” czyli lekka – dostosowana do podróży biznesowych. W przyszłym roku ma szansę pojawić się na rynku kilka urządzeń klasy Hi-End z zaimplementowaną technologią PONA sound (Pure Original Natural Audio sound).
Do czego można porównać wrażenia po włączeniu w tor audio PONA sound? Wielokrotnie doznawaliśmy jakiegoś olśnienia, podłączając do systemu nowe kable, wpinając referencyjne źródło albo wchodząc do sali odsłuchowej, w której stały naprawdę zjawiskowe zestawy głośnikowe. Wrażenie zmiany brzmienia jest bezdyskusyjne, jest wszystkiego więcej, jest bardziej analitycznie, bez utraty nasycenia, poprawia się stereofonia.
My wersję demo widzieliśmy na półce za wspomnianym wcześniej banerem. Jego niepozorność zdumiewa... równie mocno jak dźwięk który generuje.