MUARAH kwadrofonicznie w pałacu Izraela Poznańskiego w Łodzi
O kwadrofonii pamięta nadal bardzo wiele osób - szczególnie tych, które ją wymyślały. Archaiczny nieco 4-kanałowy dźwięk wymaga jednak specjalnego potraktowania, nieco większej ilości sprzętu, specjalnych płyt i komfortowego miejsca do odsłuchu. Na sobotni - dość unikatowy pokaz - sprzęt dostarczyła warszawska manufaktura MUARAH, miejsca zaś użyczyło Muzeum Miasta Łodzi.
Wiesław Zawada i Jacek Siwiński zdają się być w jakimś fragmencie osobami, które niekoniecznie pasują do współczesnych czasów. To, że zaczęli produkować sprzęt audio nikogo nie dziwi. Kierując się niezadowoleniem i chęcią poprawienia tego co zrobili wcześniej inni konstruktorzy także oni wybrali ten pomysł na życie. Prywatnie jednak każdy z nich, zarówno wspomnieniami jak i doświadczeniem czerpie natchnienie z przeszłości. Wiesław oprócz audio kocha stare samochody - jest właścicielem zabytkowego Forda Mustanga z 1970 roku, którym startuje w wyścigach. Jacek zaś jest wielkim fanem technologii lampowej i zbiera płyty winylowe.
Przygotowany zestaw odsłuchowy: dwa wzmacniacze stereo MU-4, gramofon Mr. White cztery kolumny Audiovector SR3 Super, dekoder kwadrofoniczny SQ, zasilanie kondycjoner GigaWatt PC-3 SE EVO.
Kolumna Audiovector SR3 Super
Jerzy Wojtas (na górze) oraz Jacek Siwiński (na dole). Pan Jerzy Wojtas - jako inżynier w zakładach FONICA - odpowiedzialny był za projekty urządzeń prototypowych tam produkowanych.
Zarówno cykl spotkań z łódzkimi zakładami radiowymi FONICA jak i spotkanie z kwadrofonią mogło się odbyć dzięki pomocy pracowników Muzeum Miasta Łodzi. Od lewej stoją: Marcin Szymański, Tomasz Kochelski - kuratorów wystawy oraz Jacek Siwiński oraz Wiesław Zawada z firmy MUARAH.
Kwadrofonia jest prawie tak samo archaiczna jak płyta winylowa. O braku rynkowego sukcesu tego formatu zaważyło wiele czynników: konieczność posiadania specjalnej amplifikacji lub dwóch identycznych wzmacniaczy, dwóch par kolumn, procesora dzielącego dźwięk na poszczególne tory, dodatkowych kabli. W niewielkich mieszkaniach trzebabyło to wszystko jakoś ustawić i znaleźć niewielki sweatspot - miejsce do idealnego odbioru przestrzennych wrażeń. Do tego wszystkiego specjalne płyty - czyli praktycznie same wady...
Próba usprawiedliwienia kwadrofonii wymaga przeniesienia się wyobraźnią w przeszłość. To lata 70-te XX wieku. Przy dzisiejszych możliwościach elektroniki próby zapisania dźwięku w 4 kanałach wydają nam się - delikatnie mówiąc - śmieszne, ale przecież w tamtych czasach, w oparach palącej się marihuany oraz innych jakże inspirujących używek, psychodeliczna muzyka była częścią koła zamachowego kultury dzieci kwiatów. Z perspektywy czasu wydaje się to archaiczne, ale wówczas mogło uchodzić to za coś równie niesamowitego jak samochód, którym porusza się jeden z właścicieli firmy. Jego Ford Mustang posiada archaiczny w swej konstrukcji gaźnik, auto wymaga nieco innego traktowania oraz zmusza do wyrozumiałości - dokładnie tak samo jak kwadrofonia, która tego popołudnia była fragmentem przyjemnych i nostalgicznych wspomnień.