MOCARZ WILE - mocna premiera
Autor: Marek Knaga • 6 września 2015- Jego uroda nie powinna być tematem dyskusji. Jednych zachwyci innych przerazi - naszym zdaniem jest piękny!
- Praktycznie zerowy wpływ na barwę zestawu i najwyższy stopień transparentności.
- Wyraźny wpływ na tworzenie czarnego tła.
- Poprawa holografii, lepsza separacja źródeł dźwięków.
- Globalna poprawa jakości w całym zakresie brzmieniowym.
- Pokazuje niedostatki realizacji, błędy w nagraniu.
- Kłopotliwy w transporcie, wymaga solidnego stolika. Sprzęt zdecydowanie stacjonarny.
- W opinie jednej z testujących osób - wrażenie wyostrzenia góry.
- Zbyt mocno widoczny wyświetlacz z napięciem wejściowym.
Stając na ringu naprzeciwko zawodnika wagi ciężkiej zaczynamy odczuwać emocje tak silne, że czasami trudno je opisać. To zazwyczaj lęk, obawa a nawet strach. I tylko adrenalina jest w stanie nas zmobilizować do działania - strach szybko mija i zaczynamy zastanawiać się jak pokonać przeciwnika. Pierwszy moment słabości minął w momencie gdy wnieśliśmy MOCARZA na II piętro (bez windy). Kolejne emocje - jak się później okazało - były dopiero przed nami.
Bardzo chciałbym zacząć tę recenzję od słów "... biorąc MOCARZA do ręki", ale to nie z tym urządzeniem. Nie da się go wziąć do ręki, swobodnie podnieść i ustawić na półce z audio. Aby go ruszyć, trzeba się porządnie zaprzeć nogami, albowiem MOCARZ to 25 kg żywej mocy, którą lepiej ustawić obok wzmacniacza, odtwarzacza CD etc, ustawić i lepiej nie ruszać zbyt często - bo i po co?. Z MOCARZEM lepiej się nie siłować bo zmaganie się z nim w równym stopniu może okazać się przyjemnością co bolesną klęską. Ale po kolei...
MOCARZ jaki jest każdy widzi. Pokaźnych rozmiarów zawodnik, szeroki w ramionach, z doskonale ukształtowanym... chyba mózgiem. Pozwala nam to przypuszczać, że urządzenie nie jest wyłącznie rozbudowanym do nierozsądnych rozmiarów kondycjonerem, dystrybutorem mocy a może jeszcze czymś innym?
O koncepcji MOCARZA wizjonerzy firmy - duet panów Witkowki i Lewandowski myśleli od dawna. Potrzeba powołania do życia MOCARZA zrodziła się w sposób dość naturalny. WILE znane jest z tego, że buduje kompletne systemy audio. Wzmacniacze JAZZ, LUIS czy odtwarzacz SARAH - reprezentując najwyższy standard - potrzebowały solidnego zasilania i powstanie kondycjonera czy też dystrybutora mocy, który ukazywałby możliwości powyższych urządzeń był tylko kwestią czasu.
O tym czym jest MOCARZ, czy jest to kondycjoner, dystrybutor mocy czy też inne urządzenie, zapytaliśmy pana Sylwestra Witkowskiego:
Naprawdę trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czym jest MOCARZ. Łatwiej powiedzieć czym nie jest... nie jest tylko kondycjonerem i dystrybutorem mocy. To trochę jedno, trochę drugie, ale nie jest to wypadkowa tych dwóch urządzeń. MOCARZA nazwaliśmy roboczo "interfejs sieciowo-energetyczny" i chyba ta nazwa jest najbardziej odpowiednia. Jestem pewien, że nie ma takiego urządzenia na rynku.
Na wyjściu nie ma napięcia 230 V gdyż nasze urządzenie nie ma automatycznej regulacji napięcia wyjściowego. Bardziej zależało nam na poprawieniu kształtu napięcia w sieci, zlikwidowaniu strumienia zakłóceń, które nakładają się na przebieg sinusoidalny.
konstruktor - Sławomir Lewandowski
I tak też jest faktycznie. Mierząc napięcie na wyjściu zmieniało sie ono równie dynamicznie jak to wskazywane przez wyświetlacz na płycie czołowej. Trochę nas to zdziwiło, ale szanując decyzje konstruktorów - uznaliśmy, że jest na to jakieś wytłumaczenie. Jak się później okazało funkcja stabilizacji wymaga układów, które potrafią degradować efekt końcowy. Tak więc po prostu dokonano tu wyboru pomiędzy czystym a stabilnym prądem.
Front
Obudowa została zoptymalizowana zarówno pod względem funkcjonalności jak i wymiarów. Ze względu na to co jest w niej ukryte nie może być mniejsza. Gdyby ukryć pod blachą trafo - byłaby ona znacznie wyższa. Panel przedni miałby wysokość około 25 cm - co w oczywisty sposób zwiększyłoby ciężar.
Jego rozmiary są imponujące: 55 cm szerokości przedniego panela oraz 50 cm głębokości robi na mnie wrażenie. Gdyby nie imponujący, okrągły "mózg" przypominałby on zwykłe urządzenie w torze audio. Doskonale imitujący szkło poliwęglanowy front nawiązując do wzmacniacza SARAH kryje w sobie jedynie 3-elementowy wyświetlacz, wskazujący poziom napięcia wejściowego. Ukryty pod błyszczącym ekranem "mózg" to w rzeczywistości potężny transformator toroidalny, obok którego zamontowano po prawej stronie dwustanowy wyłącznik.
Panel tylny
Tylny panel estetycznie nie odbiega od tego co widać z frontu - estetyczne preferencje pana Sylwestra pozbawiły MOCARZA wszystkiego co zbędne. Mamy tu 5 gniazd wyjściowych oraz jedno wejściowe Furutech oraz włącznik o funkcjach którego wkrótce.
To co może zastanawiać to zainstalowanie gniazda wejściowego na kostce o grubości około 1.5 cm. Jest ono w przeciwieństwie do większości tego typu gniazd odsadzone od obudowy zamiast być - jak w większości urządzeń - prawie niewidocznym.
Posłuchajmy co mówi o odsadzeniu gniazda wejściowego jeden z konstruktorów:
Odsadzenie sieciowego gniazda wejściowego jest charakterystyczne dla wszystkich naszych urządzeń. Stosowanie tego rozwiązania wynika z konieczności zachowania odpowiedniej - normowanej w Unii Europejskiej przepisami - odległości styków sieciowych od pozostałych układów. Dzięki temu odsadzeniu udało nam się nieco zmniejszyć głębokość obudowy.
Sylwester Witkowski
Złącza i bezpiecznik
5 gniazd wyjściowych modyfikowane przez nas gniazada firmy BALS. Natomiast gniazdo wejściowe to FI-06G. Wszystkie gniazda oczywiście są złocone. Podzielono je na sekcje, które odwzorowują wewnętrzną konstrukcję połączeń MOCARZA. Patrząc od lewej do dyspozycji mamy dwa - dedykowane do wzmacniaczy mocy - gniazda wysoko prądowe, po środku jedno gniazdo dla źródła oraz na drugim skraju dwa gniazda nisko prądowe.
Stosowany w naszych urządzeniach automatyczny bezpiecznik działa na tej samej zasadzie co zwykły topikowy. Różnią go szerokie, pozłacane styki, które nie stanowią bariery dla prądu oraz możliwości wielokrotnego użycia.
Różnice pomiędzy poszczególnymi sekcjami gniazd opisuje Pan Sylwester Witkowski - jeden z konstruktorów:
Nie chcemy zbyt wiele mówić o tym co jest w środku. 5 gniazd posiada swoje funkcje i wynikają one z różnic jakie reprezentują poszczególne tory prądowe.
Gniazda pochodzą z obudów gniazd niemieckiej firmy BALS - cały środek jest naszym autorskim rozwiązaniem. Dodatkowo styki pokrywamy w pracowni złotniczej złotą powłoką 24K. Natomiast gniazdo wejściowe to Furutech FI-06G.
Wyjścia podzielono na sekcje, które odwzorowują wewnętrzną konstrukcję połączeń MOCARZA. Patrząc od lewej do dyspozycji mamy dwa gniazda - dedykowane do wzmacniaczy mocy - to gniazda wysoko prądowe. Po środku jedno gniazdo dla źródła oraz na drugim skraju dwa gniazda nisko prądowe.
Ogólnie urządzenie jest po prostu ogromne i ciężkie. Nie nadaje się do systemów, w których lubimy ciągle coś zmieniać, przełączać i modyfikować. Wymaga solidnej szafki albo dużej ilości miejsca na podłodze. Nie można zapomnieć o przestrzeni za nim. Dedykowany do niego kabel MOC 5 to temat na osobny test. Nie jest on zbyt elastyczny - tak więc podłączenie czegokolwiek do tylnego panela wymaga również odpowiedniej przestrzeni.
Przekręcenie włącznika powoduje automatyczne uruchomienie urządzenia. Po około 3 sekundach słychać delikatny dźwięk załączającego się przekaźnika, prawie jednocześnie na panelu frontowym pojawia się odczyt napięcia wejściowego i urządzenie jest gotowe do pracy. Nie słychać żadnego przydźwięku, brumu - całkowita cisza, gdyby nie wyświetlacz można by przypuszczać, że MOCARZ poszedł spać.
Test został przeprowadzony na dwóch różnych systemach przy udziale dwóch grup recenzentów. Zespoły pracowały niezależnie i nie znały na wzajem wniosków jakie zostały sformułowane po każdym z odsłuchów. Pierwsza część odsłuchu odbyła się z użyciem wzmacniacza MARTON OPUSCULUM REFERENCE MK II i kolumn L707 Lipiński Sound.
Od samego początku przypuszczaliśmy, że jeżeli potwierdzi się to co przekazał nam Pan Sylwester Witkowski, to może okazać się, że będzie to jeden z najkrótszych testów jakie kiedykolwiek napisaliśmy. Po pierwszych dwóch fragmentach utworów praktycznie wszystko było jasne i recenzję można by ograniczyć do jednego zdania: to urządzenie jest genialne!
BAS
Praktycznie w żadnym zakresie dołu nie dało się usłyszeć wpływu MOCARZA na barwę niskich częstotliwości. Brak sygnatury dotyczył także średnicy i góry. Stojące na standach monitory Lipiński L707 nagle "stanęły" na podłodze, a płynący z nich dźwięk zdawał się być obrazem emitowanym przez kolumny podłogowe. Zniknęły - prawdopodobnie w całości - artefakty, nastąpiło powiększenie obrazowości muzyki na czarnym tle. Najciekawszym doświadczeniem było wrażenie zaczynania się pasma niskich częstotliwości znacznie wcześniej niż przyzwyczaił nas ten zestaw. Nie mamy na myśli sytuacji, w której poszerzyło się w dół pasmo niskich częstotliwości - pozbawianie dźwięku wspomnianych artefaktów, spowodowało swobodniejsze ich reprodukowanie oraz oddzielanie się od reszty materiału muzycznego. Było to doskonale słychać na nagraniach Coplanda. Dominacja schodzącej bardzo nisko sekcji smyków, wsparta potężnymi kotłami zdawał się wypełniać pokój muzyką. Tworząca się holograficzna "kula" dźwięku na kilka chwil wypełniała sobą pokój, po czym gasła wybrzmiewając swobodnie. Wrażenie trójwymiarowości dźwięku było namacalne jak nigdy dotąd.
ŚREDNICA
Tu znowu kameralna orkiestra pokazała swoje pazurki. Instrumenty zabrzmiały niezwykle selektywnie, nie budziło wątpliwości ich umiejscowienie w przestrzeni, każdy w sposób absolutnie autonomiczny, funkcjonował jako część orkiestry. Na koncertowym nagraniu "Hotel California" The Eagles oklaski zdawały obrazować jako pojedyncze uderzenia dłoni. Wzorowa stereofonia i holograficzność tyko wzmacniały przyjemność odsłuchu.
GÓRA
Ta część pasma - jako jedyna w teście MOCARZA - zdawała się nieco zmienić swój obraz. Delikatne rozjaśnienie lub nawet piaszczenie spowodowało jednocześnie zwiększenie szczegółowości. Jednym może się to podobać inni uznają to za wadę. Pod tą częścią pasma podpisaliśmy protokół rozbieżności zdań.
PRZESTRZEŃ
Wszystko co zostało powyżej napisane jest składową ogólnego wrażenia w zakresie holograficzności.
Tylko nieliczne zestawy kolumnowe tworzą dźwięk 3D - zazwyczaj są to wysokie panele elektro- i magnetostatyczne albo kolumny tak wysokie, że samą powierzchnią są w stanie stworzyć ścianę dźwięku. L707 do takich zestawów nie należą, ale we współpracy z MOCARZEM efekt ten udaje się uzyskać bez problemu.
Aby to odczuć sięgnęliśmy po nagrania, które zarejestrowane zestawami mikrofonów ambientowych, doskonale oddają wrażenie przebywania w otwartej przestrzeni. Opisywana powyżej - jakby eksplodująca w przestrzeni - fala dźwiękowa potrafiła momentami wypełnić sobą cały pokój. Otaczała nas z każdej strony i nie ukrywam, że odczucie to było niezwykle przyjemne - każdy kto choć raz był w kościele na koncercie muzyki organowej - zna to wrażenie. Moc najniższego basu, tworzące się alikwoty przy wybrzmiewaniu strun kontrabasu, atak potężnie grających orkiestrowych kotłów - MOCARZ oferuje pod dostatkiem.
Drugi test odbył się w zupełnie innych warunkach, z użyciem zupełnie innego toru audio. Wzmacniacz lampowy, który był sercem systemu powinien wnieść do toru to, co jest typowe dla lampy. Ponadto podłogowe HECO NEW STATEMENT powinny jeszcze lepiej oddać to, czego doświadczyliśmy na monitorach L707.
Generalnie nie ma sensu pisać wszystkiego od początku. Większość opinii potwierdziło drugie spotkanie. Zdobyliśmy się na nieco większy wysiłek przepinając cały system z MOCARZA do listwy OEHLBACH. Czekaliśmy ponadto na ustabilizowanie temperatury lamp etc. Na szczęście czas oczekiwania wypełnialiśmy słuchaniem muzyki - co w tym konkretnym przypadku było wielką przyjemnością. Po pięciu godzinach werdykt był jednoznaczny.
CZARNE TŁO
Czarne tło ponownie uwypukliło zalety czystego basu. Brak tego co może zanieczyszczać dół pasma - niezależnie od tego czy nazywamy to "artefaktem" czy "planktonem" - w przypadku MOCARZA pokazuje potęgę tego, czym jest brak w torze zasilania zbędnych harmonicznych.
Podobnie jak w przypadku pierwszej sesji, niskie częstotliwości generowały się swobodniej, dolna część pasma wypełniła się detalami, które były lepiej słyszalne. Głęboki bas - jak sama nazwa wskazuje do tej pory ukryty - wypłynął na wierzch, a z zestawu został zdjęty metaforyczny "koc". Bas jest po prostu słyszalny szybciej. Dzięki brakowi artefaktów, "atak" na zboczu gdzie narasta dźwięk jest bardziej zdecydowany, lepiej podany. Bas wysuwa się na pierwszy plan, a muzyka staje się dzięki temu bardziej namacalna.
MOCARZ wniósł do naszego toru analogowy posmak... pomimo, że wzmacniacz to lampa, wydawało nam się, że charakter dźwięku nieco się zmienił.
Lech
I jeszcze jedna impresja:
Przełączając się z normalnie używanego kondycjonera na MOCARZA, miałem zupełnie inną przyjemność słuchania muzyki. Po pewnym czasie zauważyłem, że - słuchanych na MOCARZU - testowym fragmentom utworów pozwalałem wybrzmiewać do ostatniego taktu. A muzyki słuchałem z ciekawością, wsłuchując się czy odkryję coś jeszcze.
Andrzej
SPÓR O WYSOKIE TONY
Także tym razem dyskusja zawiązała się przy ocenie góry pasma. Tym razem było nas czworo, zdania podzieliły się podobnie jak poprzednio po połowie. Dwóm z nas lekkie rozjaśnienie góry nie przeszkadzało, dwoje uznało że nie potrafi jednoznacznie powiedzieć czy to wada czy cecha.
Prezentowane nagrania pokazały, że raczej jest to kwestia nagrania a nie naszych preferencji czy sympatii. Przerzuciliśmy kilkanaście płyt i na jednych góra jakby "szkliła się", a na innych nie było po tym wrażenia śladu. Prawdopodobnie jest to dowód na to, jak wiele zależy od realizacji i masteringu. Niektórym nagraniom lekkie dodanie góry wręcz pomogło. Na przykład na bardzo matowym i spokojnym nagraniu Sciubba & Anderson "You Don't Know What Love Is" - gdzie brak blasku można odbierać jako niedogodność, nagle utwór pierwszy zabrzmiał zupełnie inaczej.
Granica pomiędzy tym, że jest jej "więcej" a tym, że jest "wyraźniejsza" była tak subtelna, że ponownie zgodziliśmy się na rozbieżność zdań. Na płycie "Leahkastin/Unfolding" Marie Boine było to praktycznie niezauważalne, "Hotel California" zyskał nieco na jasności - szczególnie w momentach gdy w głosie Dona Henleya wyraźniej dało się słyszeć typowe dla tego nagrania sybilanty. Kolejne nagrania potwierdzały tylko nasze wcześniejsze spostrzeżenia.
O północy, po pięciu godzinach zmagań, postanowiliśmy zakończyć test. Zadowoleni wracaliśmy do domów, lekko zazdroszcząc gospodarzowi, że MOCARZ został u niego na kilka kolejnych dni.
Podsumowanie
Trudno o bardziej adekwatną nazwę dla tego urządzenia. MOCARZ w wielu aspektach i na dodatek prawdopodobnie bez większego trudu, pokona swoich rynkowych konkurentów. Niewątpliwie to jedno z największych, najcięższych i najbardziej niewygodnych urządzeń jakie mieliśmy w rękach. Wszystko to jesteśmy mu w stanie wybaczyć, albowiem jego pozostałe zalety nie podlegają dyskusji.
Jest to urządzenie, które spełnia oczekiwania tych audiofilów, którzy pragną posiadać kondycjoner czy też dystrybutor mocy, który przy wzorowo zrealizowanej transparentności nie wprowadza żadnych zmian brzmieniowych do toru audio.
Jego największymi zaletami sonicznymi jest skuteczne tworzenie czarnego tła - oczywiście warunkiem jego powstania są odpowiedniej jakości inne elementy oraz okablowanie - szczególnie zasilające.
Kolejne cechy to wynikająca z powyższego poprawa holografii, lepsza separacja źródeł dźwięków oraz globalna poprawa jakości w całym zakresie brzmieniowym.
Teraz nieco o wyświetlaczu: z punktu widzenia użytkownika, informacja o napięciu wejściowym nie ma żadnego znaczenia. Zmieniająca się jego wartość i migający z tą informacją wyświetlacz może denerwować. Może więc warto będzie zasugerować aby zmienić to na zwykłą diodę, która informuje wyłącznie o tym, że urządzenie jest włączone lub zaimplementować ściemniacz.
MOCARZ to bez wątpienia partner dla urządzeń, które będą w stanie udźwignąć to co on sobą oferuje. Jeśli nie mamy odpowiedniego źródła, porządnego wzmacniacza oraz skutecznie ekranowanego okablowania to słuchanie muzyki może przypominać próby podziwiania kunsztu operowych tenorów w mediolańskiej LaScali ze słuchawkami na uszach. Będziemy mieli świadomość obcowania z czymś wyjątkowym, ale bez uwolnienia uszu nie będzie nam dane usłyszeć wszystkiego co dzieje się na scenie.
Parametry techniczne
MOCARZ
Napięcie wejściowe: 230 V +/- 5%
Maksymalne napięcie wejściowe: 275 V
Bezpiecznik automatyczny: 14 A
Tłumienie harmonicznych (wejście/wyjście): >60 dB
Maksymalne obciążenie: 2.500 VA
Opóźnienie włączenia: min. 3 sek.
Woltomierz napięcia wejściowego: +/- 5%
Sekcja wyjściowa:
5 gniazd typu Schuko:
- 2 szt. dl urządzeń wysokoprądowych
- 1 szt dla CD/napędu/źródła
- 2 szt dla urządzeń niskoprądowych
Sprzęt użyty w teście
SPRZĘT
- Dystrybutor mocy MOCARZ - WILE
SYSTEM1
- Zasilanie: YarboSP-7000PW/wtyki-Furtech, WILE - MOC5, Marton
- Napęd - Theta Basic II Transport
- Napęd - Forsell Air Reference (modyfikowany)
- Przetwornik - Wadia 27i (modyfikowana)
- Anty Jitter - Genesis Technologies Digital Lens
- Kable - Van Den Hul, Kubala Sosna
- Zasilanie - Marton
- Napęd - Forsell Air Reference (modyfikowany)
- Kolumny - Lipiński Sound L707
- Wzmacniacz Marton Opusculum Reference Mk2
- Interkonekt: Kubala-Sosna Emotion
- Stoliki: 2 x SolidTech
SYSTEM2
- Napęd - Theta Basic II Transport
- Kolumny - HECO NEW STATEMENT
- Przetwornik - DIY Hornet
- Wzmacniacz - Lorelei
- Kable zasilające - Artech, PSAudio 12 Perfect Wave, YarboSP-7000PW/wtyki-Furtech
- Listwa OEHLBACH
- Interkonekty - WILE PRO
- Kable głośnikowe - NORTH Type D BFA + Type D BFA Bi-wire
NAGRANIA
- Marie Boine, Leahkastin/Unfolding - Verwe 523889-2
- The Eagles, HELL FREEZES OVER - GED 24725
- Bill Evans - Big Fun - ESC/EFA 03681-2
- Marcus Miler, Silver Rain - Koch Records – KOC-CD-5779
- La Vienta, Forgotten Romance - Telarc – CD-83380
- Respighi Belkis: "War dance", "Dance of the Gnomes" – Allegro - RR-95CD
- Al DiMeola, Kiss my axe, "The Embrace" – Tomato-R2-79751
- Aaron Copland, "Fanfare for the common man" – RR-93CD
- Antonio Vivaldi - Le Quatro Stagioni - DIVOX - SRM014 DMM-CD/SACD
- Michel Portal, Minneapolis - Universal Music France – 013 511-2
- The Bad Plus, For all I Care - DO THE MATH RECORDS
- Dallas Wind Symphony, Fiesta! - Reference Recordings RR-38CD