CZY MAŁE POTRAFI BYĆ WIELKIE
Słyszałem opowieść pewnego bardzo szczęśliwego audiofila, który żałował, że święta nie trwają cały rok. Stojąca w pokoju, dwumetrowa choinka, zdecydowanie poprawiła mu akustykę pokoju i chciał ją sobie zostawić na dłużej.
... więc być może warto zadać pytanie: dlaczego nie zamienił jej w okolicach święta Trzech Króli na jakąś inną roślinę - ponoć tradycja nakazuje wówczas ją rozebrać... ale audio rządzi się innymi prawami i czasami - z powodu nieatrakcyjnego wyglądu lub braku odpowiedniego logo, nie decydujemy się na zakup urządzenia, które doskonale brzmi, ale nie wygląda.
Są także urządzenia które wyglądają i nie brzmią oraz takie, które swoją niepozorną powierzchownością przyciągają tylko nielicznych. Sprzęt marki vintage rządzi się jeszcze innymi prawami. Wśród często pięknych, wręcz kultowych urządzeń znajdziemy miłośników popularnej Unitry i Diory. Często "nienachalna" uroda tworzyw sztucznych i jedyny w swoim rodzaju walor brzmieniowy w równym stopniu dziwią co zachwycają.
W tym całym audio-tyglu na wierzchu niczym kożuch z mleka unoszą się marki skandynawskie. Jednego nie można im odmówić - pięknego wzornictwa, natomiast brzmienie jest tak różnorodne jak ilość państw, które skandynawskimi nazwać można. Uroda duńskiego Gryphon-a dla wielu kontrastować będzie z tym co proponuje Dali czy Audiovector, ale na ich tle Bang&Olufsen to już prawdziwa awangarda. Dla audiofilów, to równie egzotyczne co wygląd brzmienie, jednoznacznie utożsamia się z niezwykłym design. W tych urządzeniach nie ma miejsca na niedopracowany czy nieprzemyślany element projektu, decyduje wygoda i funkcjonalność oraz wrażenie pierwszej chwili, które ma utrzymywać się przez lata. Bo te projekty - patrząc na nie z perspektywy czasu - są jakby niezmienne... od zawsze do siebie podobne i obiektywnie piękne.
Z powodu braku fiordów, trochę nie pasują do Polskich realiów estetycznych, z powodu dość wysokich cen nie przystają do naszych zarobków, ale audio dalekie od rozsądku i zapewne bez problemu przyjmie do swojego grona nowe urządzenie firmy BEOPLAY - głośnik o lakonicznej nazwie M5.
Projekt Beoplay M5 jest zainspirowanym tym, w jaki sposób ludzie wykorzystują dźwięk w ich codziennym życiu -? jako naturalny punkt centralny dla swojej rodziny. Kształt sygnalizuje, że dźwięk jest odtwarzany pod każdym kątem i że wizualnie może wpasować się, bądź wyróżniać w naszym domu, w zależności od indywidualnych preferencji.”
- Cecille Manz.
- R E C E N Z J A -
M5 jest równie minimalistyczne wzorniczo co skromne z imienia. Głośnik zainspirowany został pomysłem użycia źródła dźwięku jako jednego z elementów wystroju wnętrza. Jest on czymś z pogranicza dzieła sztuki i sprzętu grającego. Autorka projektu - Cecilie Manz - inspirowała się swoimi poprzednimi projektami, dlatego bez trudu zestawimy go z pozostałymi urządzeniami firmy BEOPLAY.