BEOPLAY M5
GŁOŚNIK BLUETOOTH Z FUNKCJĄ MULTIROOM Autor: Waldemar Nowak • 22 stycznia 2017- Może działać samodzielnie lub uzupełnić domowy system multiroom, równie dobrze oparty na głośnikach innego producenta.
- Wygodne sterowanie przez naciskanie górnej części obudowy.
- Możliwość wielu ustawień z poziomu aplikacji BEOPLAY, współpracuje z zaawansowaną aplikacją BANG&OLUFSEN.
- Wspiera serwisy strumieniujące oraz internetowe stacje radiowe
- Obsługuje pliki do 192KHz/24Bit.
- Obudowa w dwóch kolorach: czarna i neutralna-szara.
- Jak na swoją wielkość bardzo obfity bas.
- Firmowa aplikacja namolnie próbuje przejąć nasze dane lokalizacyjne.
- Nie ma możliwości zmiany utworu bez sięgnięcia do pilota, a szkoda bo sterujący dekiel bezproblemowo mógłby się przechylać również na boki.
- Multiroom tak, stereo nie - jak na razie nie można sparować układu w systemie stereo z podziałem na kanały L+R.
- 3 głośniki wysokotonowe, ale tylko jeden średniotonowy. M5 postawiony na środku pokoju nie brzmi równomiernie wokół, acz on chyba nie był tak do końca projektowany jako typowy głośnik 360. Ale skoro firma opisuje go jako True360 to należy to sprostować - Not True
- Przy wysokich poziomach głośności brzmienie traci urok, a nie jest to regułą - patrz konstrukcje podobnej wielkości: Sonos czy Marantz
- Sygnał potwierdzający wykonanie polecenia mógłby nie przypominać dźwięku zwarcia.
Lifestyle to słowo wytrych, które pozwala do jednego wora wrzucić produkty od Sasa do lasa - o ile są kolorowe, migające lub o nietypowym, atrakcyjnym wyglądzie. W moim odczuciu „etykietka” lifestyle często była metodą na wciskanie co mniej świadomym klientom drogich urządzeń o przeciętnych walorach sonicznych, o ile tylko przyciągały wzrok. Jakiś czas temu lifestyle zaczął wyrastać z chorób wieku dziecięcego i w tej kategorii pojawiły się urządzenia co najmniej niezłe, a nawet bardzo dobre. A przysłowiowe kolorowe lampeczki zastąpiło wysmakowane, na światowym poziomie wzornictwo.
B&O liderem wśród producentów urządzeń lifestylowych niewątpliwie jest - praktycznie cała ich oferta to jeden wielki lifestyle.
B&O aktywny jest - premiery sypią się od kilku miesięcy jak z rękawa, a duńskie wzornictwo to absolutna superliga. Dla osób preferujących minimalizm, czy wręcz surowość nowoczesnych wnętrz, to urządzenia idealne - łączą w sobie ujmującą prostotę formy z obfitością najnowocześniejszych, ukrytych wewnątrz rozwiązań technicznych. Nie inaczej sprawy się mają z najnowszym, bezprzewodowym głośnikiem M5, który swoją premierę miał w drugim tygodniu stycznia. Głośnik został zaprojektowany przez tę samą designerkę - Cecilie Manz, która ma na swoim koncie również kilka innych produktów firmy.
Prostota über alles
M5 to samodzielny, bezprzewodowy głośnik promieniujący w zakresie 360 stopni. Ponieważ tego typu konstrukcje to coś kompletnie odmiennego niż tradycyjne kolumny, więc w pomieszczeniu powinno się je ustawiać w miarę możliwości centralnie lub chociaż nieco dalej od bezpośredniego sąsiedztwa ścian. To ostatnie nie jest zabronione - w razie potrzeby można w aplikacji sterującej włączyć stosowne ustawienie, ale nie po to zainstalowano po 3 głośniki wysokotonowe grające na 3 strony świata, by potem wciskać go w kąt.
M5 kupuje się na sztuki. W każdej chwili można zainicjować sieć Beolink Multiroom gdy dokupimy minimum jakiś drugi głośniki z oferty B&O. Natomiast wbudowany Chrome Cast pozwala na tworzenie alternatywnej sieci mieszanej na bazie dowolnych głośników, również producentów trzecich, o ile tylko będą one wspierały googlowski standard.
Widok od spodu - górne zdjęcie - na zainteresowanie zasługuje uniwersalne gniazdo 3.5mm (2 w 1) - przymuje sygnał po drucie lub światłowodzie.
Dolne zdjęcie po zdjęciu maskownicy - w całej okazałości widać głośnik niskotonowy promieniujący w dół i równomiernie dookoła. Bruzda w podstawie pozwala na dyskretne podłączanie przewodów.
Sterowanie realizujemy za pomocą smartfona (Android, iOS, Apple Watch) z aplikacją BEOPLAY, o której wspominamy przy okazji recenzowania każdego nowego urządzenia. Jest to uniwersalna Apka dla wszystkich powstających w koncernie Bang&Olufsen produktów (głośników i słuchawek). Co premiera czegoś nowego to pojawia się update, który je uwzględnia.
Przy okazji napisanej wcześniej recenzji słuchawek H9, narzekałem na problemy związane z ochroną naszej prywatności. Żeby się nie powtarzać i zainteresowanych odsyłam do lektury:
Instalacja jest banalna - przewód sieciowy do gniazdka, ok. 1 minuty oczekiwania aż się głośnik odnajdzie w nowym środowisku i reszta konfiguracji przez aplikację.
Siłą M5 jest jego wszechstronność w kontaktach z mediami: wejście audio 3.5mm, wejście optyczne 3.5mm, Ethernet, Wi-Fi, Bluetooth, Google Cast, Multiroom, Apple AirPlay. Bluetooth działa w trybie point-to-point więc jest zawsze gotowy do nawiązania połączenia z nowym źródłem. Co to daje? Ano wystarczy włączyć BT w telefonie by M5 od razu się odnalazł. Ciekawe kiedy któryś z najbliższych sąsiadów zobaczywszy taką pokusę u siebie w telefonie zechce mi zagrać swoją ulubiona muzykę?
A teraz najprzyjemniejsza część - sterowanie jest absolutnie bajeranckie - cała górna powierzchnia obudowy jest jednym wielkim „potencjometrem”. Naciśnięcie głośnika to Play/Pause, przekręcanie dekla w lewo lub w prawo o 15 stopni to zmiana głośności. Regulacja działa skokowo więc żeby mocniej podkręcić trzeba przekręcić i przytrzymać do czasu uzyskania pożądanej głośności. Pacnięcie głośnika znajdującego się w trybie stand-by próbuje przyłączyć go do istniejącej grupy multiroom, a jeżeli taka nie została zdefiniowana to łączy się z ostatnio używanym źródłem Bluetooth. Dwuprzyciśnięcie zmiana źródła.
Na aluminiowej powierzchni palce praktycznie nie pozostawiają śladów.
Ten prosty opis kryje w sobie wielce przyjazną użytkownikowi funkcjonalność - załóżmy, że jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami kilku głośników tworzących multiroom i kręcimy się rano po domu szykując do wyjścia. Jednym uchem słuchamy wiadomości, wchodzimy do kuchni i wystarczy pacnąć stojący tam M5, by ten włączył się i automatycznie podjął transmisję tego co słychać w innych pomieszczeniach. Żadnego wyciągania telefonu, żadnych aplikacji, wystarczy za przeproszeniem dać mu w łeb.
A jeżeli już włączymy smartfon, to korzystać możemy z serwisów: Spotify, Deezer i TuneIn. Równie gładko przełknie niemal każde dane; w tym m.in. ALAC i FLAC do 192KHz/24Bit.
Frontowa kopułka używa wzmacniacza identycznej mocy jak obie tylne razem wziete. Wysokie tony wypełniają więc przestrzeń za głośnikiem. Gdy zmuszeni jesteśmy postawić go blisko ściany lub narożnika pokoju ich sygnał należy osłabić by odbicia nie dominowały. Realizuje się to bez problemu w aplikacji.
Użyta wełniana włóczka ma absolutnie fantastyczną fakturę. Każda nitka skręcona jest z włókienek o różnym odcieniu i wygląda to niesamowicie. To ta sama tkanina, którą pokryte są również inne głośniki firmy.
Podsumowanie
Na zdjęciach trudno to oszacować, ale M5 jest przyzwoitych rozmiarów i masy. Pomimo to, z racji swojej wielkości, prędzej wyląduje w gabinecie lub sypialni oddając pola w salonie większym braciom A9 lub A6 - wszystkie te konstrukcje, pomimo odmiennych kształtów, są wzorniczo bardzo spójne i każda może uchodzić za element dekoracyjny wnętrza. Zasługa to głównie transparentnej akustycznie, przepięknej przędzy na bazie wełny. Wyprodukowała ją hi-endowa firma Kvadrat - tekstylia też miewają swoje Czubaszki (pozdrawiamy Pani Mario). Dostępne są dwa kolory, tzw. czarny (ciemno szary) oraz neutralny (jasno szary) i są łatwo wymienne.
Beoplayowe produkty grają bardzo dynamicznie z naciskiem na solidną bazę niskotonową. Nie inaczej jest i w przypadku M5. Basy są zaskakująco obfite nawet podczas bardzo cichego słuchania - szklanki na masywnym stole kuchennym dzwoniły. Warto zwrócić uwagę na ten szczegół bowiem gdy już postawimy M5 w tym przysłowiowym gabinecie to nie będzie on stał i grał potulnie jak cielę.
Będzie się zachowywał tak jakby ktoś zamknął wewnątrz wkurzonego chochlika próbującego się uwolnić. Audiofile będą więc omijać ten produkt szerokim łukiem, a reszta społeczeństwa się zajara, że taki mały a kogut. Jako głośnik „imprezowy” - średnio się sprawdzi, przy maksymalnych poziomach głośności nie gra już tak fajnie.
B&O wypracował swoje rozpoznawalne brzmienie, jest ono spójne (jak rzadko kiedy) dla całej familii - większe, mniejsze ale spójne. Gdy więc postawimy sobie kilka głośników w naszej willi tworząc Beolink Multiroom będziemy mogli się swobodnie poruszać po budynku bez obaw, że usłyszymy jakiś fałsz.
W skrócie: Bezprzewodowy głośnik 360 / wejście audio 3.5mm, wejście optyczne 3.5mm / sieć: Ethernet, Wi-Fi 2.4 oraz 5GHz / Bluetooth 4.2, Chrome Cast, Beolink Multiroom, Apple AirPlay / Spotify, Deezer, TuneIn / 3x30W + jedwabna kopułka 3/4” / 1x30W + średniotonowy celulozowy 1.5” / 1x40W + woofer 5” / pasmo 37-22.000Hz / wymiary: średnica 165mm, wysokość 184mm / masa: 2.54kg
Oglądając film reklamowy można odnieść mylne wrażenie, że to głośnik przenośny.
Niestety bez kabla zasilającego nie zagra - ech, marketing, marketing.
Parametry techniczne
Parametry
- Funkcjonalność multiroom
- Streaming: Apple AirPlay, wbudowany Chromecast, Bluetooth, BeoLink Multiroom, Spotify Connect
- Przyciski sterujące na urządzeniu: regulacja głośności, play/pauza, dołącz, Standby (stosowany w instalacji multiroom) możliwości adaptacji: „wolnostojący”, „na ścianie” lub „w rogu” poprzez Beoplay App
- Obudowa typu zamkniętego
- Przetworniki: 1 x 5 "- woofer, 1 x 1.5" - średniotonowe, 3 x ¾" - tweetery
- Wzmacniacze: 1 x 40W/160W klasy D (głośnik niskotonowy), 1 x 30W/120W klasy D (średniotonowy), 1 x 30W/120W klasy D (przedni tweeter), 1 x 30W/60W klasy D (tylne tweetery)
- Efektywne pasmo przenoszenia: 37 Hz - 22 kHz
- 1 x Ethernet 10/100 Mbit / s
- 1 x wejście liniowe (3,5 mm Jack analogowe / optyczne)
- Sieci bezprzewodowe: 802.11 a/b/g/n/ac (2.4GHz i 5GHz)
- Bluetooth 4.0 (zawsze otwarty do parowania)
- Wymiary produktu: W 165 x H 185 x D 165 (mm)
- Waga: 2,54 kg
- Wersje kolorystyczne: czarny, naturalny
- Projekt: Cecilie Manz