ROGER WATERS czy to jest życie którego naprawdę chcemy?
Polska znalazła się
w gronie zaledwie 7
krajów świata, w których
Roger Waters zgodził się
na przedpremierowe
odsłuchy dla prasy
swojego najnowszego
albumu
"Is This the Life
We Really Want?"
W przypadku naszego
kraju na sali było 41 osób.
Długo, oj jak cholernie długo kazał nam artysta czekać na swój nowy studyjny album.
Część z jego przyszłych słuchaczy nawet nie osiągnęła jeszcze takiego wieku… 25 lat!!!
Odsłuch odbywał się z nośnika wzbogaconego o warstwę multimedialną
Jako zdeklarowany fan Watersa chciałbym podzielić się każdą emocją jaką we mnie wzbudzały kolejne utwory, ale po dogłębnym przemyśleniu doszedłem do wniosku, że nie zrobię nikomu takiego spoilera. Doczekajcie do 2 czerwca i posłuchajcie sami. Na zachętę tylko wspomnę, że jak na dzieło Mistrza przystało, album jest akustycznie spójną całością. Utwory mieszają się z dźwiękami zaczerpniętymi z życia, monologami, dialogami, by za chwilę znów stać się kolejnym motywem muzycznym. Bywa szorstko jakbyśmy słuchali realizacji z przełomu lat 80. i 90. co tylko dodaje mu autentyczności. Materiał brzmi świeżo. Chwilami w tle pojawiają się rozpoznawalne riffy gitarowe, jakbyśmy co kilka minut mieli Deja Vu. Tak też nazywa się pierwsza piosenka. Gdyby ktokolwiek się obawiał, że usłyszy smutki zawodzącego faceta, mającego 74 krzyżyki na karku, to zapewniam, że tak nie jest.
Album jest tak bardzo Watersowy, jak tylko to można sobie wyobrazić. Włączony w dowolnym miejscu nie pozostawia niedomówień kto go nagrał. Można wręcz powiedzieć, że mógłby być drugą płytą wyimaginowanego wydawnictwa „Amused to Death” 2CD deluxe edition i że został w tajemnicy nagrany w 1992 roku, a dopiero teraz ujrzał światło dzienne.
Album zaczyna się od słów:
If I had been god
I would’ve rearranged the veins in the face
To make them more resistant to alcohol
And less prone to aging
… ten numer pt. Déjà Vu wejdzie na stałe do kanonu wybitnych dokonań artysty. Jak zwykłem wiele pisać, tak tym razem ani słowa więcej. Po prostu posłuchajcie w skupieniu i na jak najlepszym sprzęcie.
Tym razem sprzętowy sponsor przedsięwzięcia - firma Horn
postanowił nas dopieścić najwyższymi modelami Marantza z referencyjnej serii 10: SA-10 i PM-10
KEN ISHIWATA I NOWA REFERENCJA MARANTZ