


CHORD ELECTRONICS znów przesunął granice
Chord produkuje urządzenia niepozorne gabarytowo
o nieprawdopodobnych możliwościach obliczeniowych.
W świecie cyfrowego audio stanowi podstawę najwyższej jakości przetwarzania sygnału. Jednak tym razem Chord przesunął granice cyfrowego i analogowego audio za jednym zamachem.
Pokój równie spartańsko wyposażony jak w ubiegłym roku, nic, dosłownie nic nie odciąga uwagi od sprzętu
O nowych produktach opowie nam własnymi słowami aktualnie człowiek numer dwa w Chord Electronics - Robert Watts - dawniej niezależny konsultant projektowy, który po 23 lat współpracy z Chord przeszedł na pełny etat. Postać z technologicznego punktu widzenia legendarna - zaprojektował wszystkie cyfrowe produkty Chord'a. Projektant mikroprocesorów, mający jednocześnie ogromne doświadczenie w świecie audio. To jedna z tych unikatowych postaci, która potrafi zaprojektować procesor i jednocześnie urządzenia audio klasy Hi-End, które z niego korzysta.
CZYTAJ> Chord i John Franks, na High End 2017
Robert Watts ze swym najnowszym dzieckiem w dłoniach
Robert Watts: Przywieźliśmy dwie bardzo ważne z naszego punktu widzenia nowości - HUGO TT 2 - na początku chcieliśmy go nazwać 2 TT, ale ostatecznie stanęło na TT 2. Jest to produkt istotny co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze ma znacznie większą moc obliczeniową jeśli chodzi o filtr WTA (Watt’s Transient Aligned filter), mamy tutaj ponad 98.000 w porównaniu do HUGO 2, który dysponował 49.000 czy HUGO TT - 26.000. Również układ FPGA posiada pięciokrotnie większą mocą obliczeniową w porównaniu do HUGO TT i dwukrotnie większą niż w HUGO 2. A więc jest co całkiem duży skok w stosunku do poprzedników. Noise Shaper został również ulepszony, a to oznacza, że możemy uzyskać lepszą rozdzielczość detali i odbiór głębi.
HUGO TT 2 dostępny będzie w kolorze srebrnym i czarnym
Druga rzecz, która została zmieniona to stopień wyjściowy, który jest znacznie mocniejszy. W jego zasilaniu zastosowaliśmy super kondensatory o pojemności 30F, które zostały umieszczone zarówno na ścieżkach dodatnich jak i ujemnych. W połączeniu z nową końcówką mocy, jest w stanie dostarczyć 5 Amperów. Mamy więc 18W mocy na wyjściach XLR, oraz 7W na wyjściach słuchawkowych.
To napędzi każde, nawet te najbardziej egzotyczne i wymagające słuchawki. Oczywiście posiadając tak mocny wzmacniacz słuchawkowy, który jest częścią DAC’a, ktoś może zapytać - a co jeśli podłączę do niego IEM’y, które są ekstremalnie czułe? To też przewidzieliśmy instalując „tryb niskiego wzmocnienia”. W tym trybie maksymalna moc wyjściowa jest ograniczana do 3V, a także samo wzmocnienie jest zredukowane, czyli zakłócenia zostają też zredukowane. Ten wzmacniacz idealnie nadaje się zarówno dla IEM’ów, jak i dla słuchawek prądożernych.
W naturze wyglada lepiej niż prototyp na zdjęciach
Mając do dyspozycji 18W mocy przy 8 Ohm’ach na wyjściach XLR możemy bezpośrednio podłączyć głośniki, a konkretnie monitory bliskiego pola o wysokiej skuteczności. Korzyścią płynącą z bezpośredniego napędzania kolumn, biorąc pod uwagę fakt, że DAC jest bardzo prostą konstrukcją pod względem analogowym - są tu tylko 2 rezystory, 2 kondensatory i jedna ogólna sieć sprzężenia zwrotnego - jest bardzo „bezpośredni” przesył danych cyfrowych do samych głośników. Kiedy usłyszy się taki sygnał w głośnikach, to brzmi on zupełnie inaczej niż przy zastosowaniu tradycyjnego wzmacniacza. Jest bardzo szybko i ekstremalnie przejrzyście, a uczucie głębi jest niespotykane w tradycyjnych wzmacniaczach. Uzyskaliśmy coś bardzo, bardzo interesującego.
Mamy więc urządzenie 3 w 1 - zaawansowany DAC, zaawansowany wzmacniacz słuchawkowy i zaawansowany wzmacniacz z wydajnym zasilaniem i bardzo krótkim, prostym przejściem pomiędzy domeną cyfrową i analogową.
Po prostu zestaw marzeń
Robert Watts: Kolejną nowością, którą wprowadza Chord jest autorski projekt Johna Franks'a - ETUDE. Jest to wzmacniacz o mocy 150W / 4 Ohm, zaprojektowany jako uzupełnienie i dopełnienie dla naszego topowego DAC'a - DAVE. Jednym z głównych problemów z jakim musiał zmierzyć się Franks było stworzenia czegoś, co by w ogóle dorównywało DAVE’owi. DAVE ma niezwykle niski poziom zniekształceń. Wymyślił więc nową topologię z wielokrotnym sprzężeniem oraz korekcją błędów dual feed-forward, która pozwoliła na radykalne obniżenie zniekształceń. ETUDE jest ogromnym krokiem naprzód dla Chord, jeśli chodzi o wzmacniacze.
ÉTUDE
By wzmacniacz mógł powstać Franks cofnął się w poszukiwaniu inspiracji do lat 80-tych i prac Boba Cordell. Powstały wzmacniacz poza wieloma zaletami jest ekstremalnie szybki, cichy (108 dB Noice Ratio) i stabilny. Cena £3.900, dostępność ok. 3 kwartału b.r.
DAVE
Robert Watts zagadnięty o starsze urządzenia, oraz jak idzie ich sprzedaż pociągną swą arcyciekawą opowieść niemal na jednym oddechu. Warto przeczytać na co zwraca uwagę człowiek, który wie o czym mówi, gdy mówi.
Tak wyglądają gołe urządzenia, reszta to ozdobne nóżki
BLU MK2
John „Push the Limits” Franks i Robert Watts (na zapleczu) podczas jednego z dziesiątek wywiadów
DAVE ma w tej chwili 3 lata i okazał się niesamowicie udanym projektem. Rozmawiałem niedawno z jednym z naszych sprzedawców w UK - który sprzedaje co tydzień jednego DAVE’a - to jest całkiem niezwykłe dla produktu, którego cena w UK wynosi £8.500. Byłbyś zaskoczony liczbą firm z branży audio, projektantów, czy właścicieli znanych firm, którzy używają go w swoich własnych domach. DAVE stał się referencyjnym DAC’kiem w swoim przedziale cenowym. Z punktu widzenia pomiarowego oferuje on najniższy poziom zniekształceń w porównaniu do najlepszych DAC’ów. Jego filtr WTA o wydajności 164.000, jest najbardziej zaawansowanym filtrem interpolacyjnym dla DAC’a, a to oznacza, że jest w stanie zrekonstruować w znacznie dokładniejszy sposób oryginalną analogową falę dźwiękową. To z kolei prowadzi do dokładniejszego odwzorowania w czasie transjentów, a to jest bardzo, bardzo ważne z punktu widzenia jakości dźwięku, ponieważ mózg na podstawie tych informacji buduje kształt sceny i jej podział. Używa transjentów dla określenia wybrzmień. Jeśli więc usuniemy początkowy transjent powiedzmy fortepianu, na rzecz trąbki, to staje się niemal niemożliwym do odróżnienia brzmienie tych dwóch instrumentów.
Podobnie ma się sprawa z basem i jego odbiorem przez nasze uszy. Bas sam w sobie jest i tak trudny, ponieważ bardzo łatwo tworzy zniekształcenia. Nasz mózg oblicza strojenie gitary basowej na podstawie początkowego transjentu. Czyli jeśli byśmy usunęli to pierwsze uderzenie w strunę, nie bylibyśmy w stanie „podążyć” za dźwiękiem. Jak widać transjenty są bardzo ważne jeśli chodzi o strojenie, scenę, wybrzmienia i ich wariacje. Filtr WTA pozwala właśnie na znacznie dokładniejszą rekonstrukcję transjentów.
Problemem jest dokładna rekonstrukcja czasu pomiędzy jedną, a drugą próbką. Tu dochodzimy do Blu 2 (odtwarzacz CD). Kluczem do jakości transportu CD Blu 2 jest M-scaler. M-scaler pobiera sygnał 44.1 kHz, konwertuje go do 705 kHz i robi to z pomocą filtra uwzględniającego milion parametrów. Daje to bezprecedensowy poziom dokładności rekonstrukcji. W zasadzie jakość rekonstrukcji jest wyższa niż 16 bit. Jestem tego pewien, ponieważ jeśli spojrzymy na teorię próbkowania i użyjemy filtra interpolacyjnego z funkcją synchronizacji, będziemy w stanie zrekonstruować informację między jednym, a drugim punktem. Kształt fali będzie więc absolutnie idealny. Problem, który powstaje jest taki, że funkcja synchronizacji wymaga niekończących się obliczeń, więc nie daje się tego zrobić. Na szczęście algorytm WTA ma identyczne osiągi jak idealna funkcja synchronizacyjna przy 16 bitach dokładności. A więc mamy gwarancję, że interpolacja zostaje zrekonstruowana powyżej 16 bitów. Najciekawszą sprawą jest jednak różnica, jaką wnosi to dla samego brzmienia. I tutaj zaczyna się cała zabawa. Wybrzmienia są o wiele bardziej zaakcentowane, rozdzielczość oraz bas są znacznie bardziej czytelne, a scena zmienia się dramatycznie - otwiera się, nabiera głębi, akustyka pomieszczenia jest bardziej namacalna, a obraz dźwiękowy staje się ostrzejszy i bardziej precyzyjny. Tak więc M-scaler jest kluczowy jeśli chodzi o Blu 2 i na pewno pojawią się nowe produkty na nim oparte, nad którymi aktualnie już pracuję.
DAVE jest rozwiązaniem topowym pod względem jakości obrabianego sygnału cyfrowego, ale z punktu widzenia klientów okazał się być (uwaga!) wyposażony w zbyt słaby wzmacniacz słuchawkowy. Zmuszało to posiadaczy bardzo wymagających słuchawek do zaopatrywania się w zewnętrzne wzmacniacze, a to niejako automatycznie dewastowało zysk jakości generowanej przez algorytmy DAVE’a. Powołanie do życia TT 2 z 18 watowym wzmacniaczem słuchawkowym rozwiązuje kwestię każdych słuchawek i to za rozsądniejsze pieniądze. Niejako przy okazji nabywcy TT 2 zyskają podłączając bezpośrednio kolumny (patrz zdjęcie obok). Powstają tak cudowne przestrzenie akustyczne, o jakich większości konstruktorów wzmacniaczy nawet się nie śniło.
Podobnie sprawa ma się z Étude - to jakby wymyślić wzmacniacz na nowo. W kompaktowej obudowie drzemie potęga mocy, ale przede wszystkim bezdyskusyjna transparentność wynikająca z mikroskopijnych wręcz zniekształceń i bardzo szybki układ wzmacniający.
Istnieje wiele udanych wzmacniaczy, acz większość z nich cierpi na „powolność”, która zabija subtelne składowe.
Czy tworzenie tak radykalnych konstrukcji zaskakuje? Zapewne tak, ale nie osoby znające wcześniejsze prace Johna Franksa oraz znające jego korzenie inżyniera związanego z branżą lotnictwa, który przez całe zawodowe życie pokonywał limity.
Gdzie kupić?
Dystrybucja w Polsce:
Audio Center Poland
