... Gramofon "tani jak barszcz"
To musiało się stać... prędzej lub później.
Jedna z najpopularniejszych sieci dyskontów zza Odry, "tuż" przed świętami wprowadziła do swojej oferty gramofony. Za niecałe 50 Euro można zatem stać się posiadaczem urządzenia, które - przynajmniej w teorii - odtwarza płyty winylowe.
Pewnie wiele osób się oburzy, część się ucieszy, a jakaś część wielbicieli analogu potraktuje to mocno obojętnie. Proponujemy jednak potraktować fakt pojawienia się gramofonów w takim miejscu jak dyskont, jako część zjawiska nazywanego potocznie "renesansem płyty winylowej". Dla wielu, to po prostu wspaniały czas, z którego można czerpać zyski. Zostawmy zatem na boku jakość tych urządzeń - bo w oczywisty sposób gramofon za 50 Euro nie jest w stanie zaspokoić potrzeb nikogo, kto rozsądnie traktuje muzykę i winylowe krążki.
Analogowi puryści pukną sie zapewne w głowę. Pozwólmy więć przez chwilę obracać się płycie z dowolną prędkością. "Money makes the world go round" śpiewała Liza Minnelli i piosenka ta pasuje tu jak żadna inna. Zostawiając na boku krytykę, przyjrzyjmy się temu, co dzieje się od pewnego czasu na rozwibrowanym od nieporządanych drgań, winylowym rynku:
Kraków - Giełda Płyt Winylowych
Konserwatywny Kraków uchodzi za miejsce niezwykłe. Na krakowskiej giełdzie, którą mieliśmy przyjemność odwiedzić w lutym tego roku oprócz płyt winylowych staroci sprzedawano także gramofony. Marki nie warto wymieniać wymieniać, ale pod żadnym względem nie ustępowała ona tym, które kupić można w opisanych powyżej niemieckich sklepach.
Ku naszemu zdziwieiu, osoby odwiedzające giełdę, kupowały zarówno płyty jak i wspomniane gramofony. Z boku wyglądało to zjawiskowo i co by nie powiedzieć radośnie: oto ludzie, którzy nagle przypomnieli sobie, że są winylowe płyty, zaczęli je ponownie kupować i być może w odruchu tej radości, do kilkunastu zakupionych czarnych krążków dokupili sobie znowu gramofon...
Berlin targi IFA
Na największych europejskich targach elektroniki użytkowej, oprócz najnowszych technologii znalazło się miejsce dla tej, w audio - właściwie najstarszej. Na stoiskach ze sprzętem, praktycznie wszędzie można było zobaczyć gramofony: bardziej lub mniej technologicznie zaawansowane, ale głównie mniej. Jeśli ktoś gramofonów nie produkuje to przecież nie jest w obecnych czasach wielkim problemem zacząć to robić. Można kupić gotowe urządzenie i dodać swoje logo - tak zrobiła firma KLIPSCH.
Gramofon KLIPSCH, a właściwie PRO-JECT, który stanowi część bardzo
zgrabnego, kompaktowego zestawu audio
Inne zdjęcie zamieszczone poniżej pochodzi ze stoiska, które składało się w dużej mierze z gramofonów i to tych właśnie najtańszych i najprostszych. Nikogo to nie dziwi... bo to przecież targi elektroniki użytkowej. Zainteresowanie dość duże, porównywalne z tym, które widać było na stoisku z klasycznie wyglądającymi szafami grającymi, których część z nich działa w oparciu o 7-calowe single... oczywiście winylowe.
Co ciekawe większość tych maszyn, wzorniczo podążą za estetyką lat 70-tych i 80-tych. Nie ma tu miejsca na dziwnie wyglądające konstrukcje, antywibracyjne zawieszenia, skomplikowane ramiona. Liczy się prosty przekaz: ten gramofon można wziąć ze sobą na weekendowy wyjazd, podłączyć do gniazda w samochodzie i doskonale się bawić.
Gramofon BAMBINO w swojej najbardziej zaawansowanej 4 wersji
FONICA
"Stali bywalcy tamtych prywatek" - tak brzmiał tytuł wystawy zorganizowanej przez Muzeum Miasta Łodzi. Ci bywalcy pamiętają zapewne gramofony BAMBINO, które do złudzenia przypominają własnie te najtańsze, produkowane współcześnie. Zestawione obok siebie zdjęcia pokazują konstrukcyjne i wzornicze analogie. Różnica polega jednak na tym, że BAMBINO było wówczas dla zakładów FONICA nieomal szczytem technologicznych możliwości.
Wystawa sprzętu Zakładów Radiowych FONICA w Łodzi
Nieuniknionym skutkiem masowości jest pojawianie się na rynku urządzeń, które w jakimś stopniu przeczą powodom, dla których zostały do życia powołane. Można krzywo patrzeć na zamontowane w gramofonie głośniczki oraz pakiet wyjść pozwalających podłączyć go do komputera. Ale nie mamy przecież złudzeń, kto ma być odbiorcą tego sprzętu. Czy dyskont jest dobrym miejscem na zakupy tego rodzaju? Z punktu widzenia kręcącego się interesu - najlepszym. Ocena decyzji wprowadzenia go do handlu nie powinna obejmować aspektu jakości. Jest to raczej interdyscyplinarne zjawisko, którego głównym napędem są pieniądze.
Gramofonowa wojna dyskontów
Nie trzeba było długo czekać na reakcję rynku i wygląda na to, że w najbliższym czasie będziemy świadkami "świątecznej wojny gramofonowej". Różne sklepy, do odtwarzania czarnych krążków, będą oferować najtańsze z możliwych urządzeń - głównie dlatego, że ludzie chcą je kupować. Rywalem niemieckiej sieci LIDL jest pochodząca z tego samego kraju sieć ALDI. Do ich oferty trafić ma wkrótce gramofon walizkowy, który podobnie jak produkt z oferty rywala, wyposażony jest we wbudowane głośniki stereo oraz port USB. Będzie on jeszcze tańszy i ma kosztować tylko nieco ponad 30 Euro. Gramofony mają być dostępne w sprzedaży od połowy listopada.
Jak widać, bój o klienta w okresie świątecznym rozpoczął się na dobre i pewnie jest tylko kwestią czasu, kiedy kolejne dyskonty staną na linii frontu.
Bogactwo renesansu...
Na renesansie domeny analogowej bogacą się prawie wszyscy. Z magazynów wydobyto linie produkcyjne do tłoczenia winyli, w podupadających EMPiK-ach zrobiono miejsce na półkach dla 12-calowych płyt, serwisy nie nadążają z naprawami wyciągniętych na piwnic Danieli i Bernardów. Artyści stoją w kolejkach do inżynierów masteringu, którzy nagle musieli przypomnieć sobie jak postępować z piosenkami nagranymi w domenie analogowej. W rozgłośniach radiowych prezenterzy ponownie zajrzeli za drzwi magazynów z winylami, a ich producenci uruchomili lub zwiększyli "moce przerobowe" w swoich fabrykach.
Nawet hejterzy powinni się cieszyć - bo mają o czym pisać i na co narzekać - wszyscy są zatem szczęśliwi!