

EISA 2018-2019 zamieszane i rozdane
Jak co roku w okolicach połowy sierpnia w oczekiwaniu na ogłoszenie laureatów nagród EISA emocje sięgają zenitu. Również jak co roku, tuż po zapoznaniu się z pełną listą nagrodzonych zaczyna się wielkie ogólnoplanetarne drapanie się w głowę i zastanawianie dlaczego ta, a nie inna marka, dlaczego ten, a nie inny produkt, dlaczego takie, a nie inne kategorie… itd., itp.
EISA przestała być prestiżową nagrodą europejską, Stowarzyszenie po dokoptowaniu
w szeregi członków z: Indii, Japonii, Hong Kongu / Chin po cichutku zmieniło logo na stronie głównej
z "European..." na "Expert..." - i tak oto z elitarnej europejskiej EISA stała się marką globalną
Wiele z tego zamieszania wynika ze sposobu prezentacji zwycięzców. Nie ma podium z pierwszym, drugim i trzecim miejscem, nie ogłasza się wcześniej listy nominowanych urządzeń (jak w przypadku Oskarów). Zwycięzca jest tylko jeden i jak śpiewała w 1980 grupa ABBA "The Winner Takes It All".
Nagrody EISA to wielka marketingowa machina wyhodowana na styku producentów i mediów. Ci pierwsi zgłaszają swoich kandydatów (bodajże w okolicach maja), ci drudzy dokonują wyboru i o ile nic się nie zmieniło, to poszczególne redakcje mogą głosować tylko na te urządzenia, które zdążyły u siebie przetestować.
Kategorie nie są czymś stałym i w niektórych edycjach można wręcz odnieść wrażenie, że powstają koniunkturalnie by móc wyróżnić jakiś wskazany produkt. Tę kwestię wytykają organizatorom niemal wszyscy. Krytykom (w tym i mnie) nie chodzi o ograniczanie rozwoju imprezy przez zamknięcie się na nowe rodzaje urządzeń, wręcz przeciwnie, problem stanowi brak solidnej bazy, która rozwijałaby się wraz z rozwojem branży. Zamiast tego mamy skakanie z kwiatka na kwiatek i nieustanne pojawianie się i znikanie kategorii.
W tym miejscu trzeba podkreślić fakt, który sporej grupie ludzi jakoś ciągle umyka - nagrody EISA NIE SĄ (niestety) rekomendacją wskazującą najlepsze brzmieniowo urządzenie w danej kategorii. Nagrody EISA NIE SĄ więc odpowiednikiem Pucharu Europy dla najlepszego sportowca. Są natomiast doskonale spozycjonowanym kołem zamachowym dla handlu.
Czy ktoś tu nas świadomie nabija w butelkę?
Okazuje się, że nie - sami to robimy, chodząc na skróty i ulegając magii sloganów.
Wprawdzie dyskusje prowadzające do wyłonienia zwycięzców są owiane tajemnicą, podobnie jak przy wyborze papieża, ale już uzasadnienia wyróżnień są publikowane oficjalnie. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem. Widać wtedy czy kryterium jakości brzmienia miało decydujące znaczenia, kiedy był design lub innowacyjność, a czasem widać, że… nie widać takiego czynnika, a i tak coś wybrano. Dlaczego? Któż to wie.
Co więc powoduje, że rynek łyka jak gąsiory produkty z niebiesko-czerwoną naklejką? Ano to, że na samej naklejce nie ma opisu, jest za to wielki, rzucający się w oczy przekaz Best Produkt, a skoro napisano, że Best, to musi jest on Best. Idąc więc na myślowe skróty poddajemy się bezkrytycznie prymatowi autorytetów i nie robi nam różnicy czy temat dotyczy zdrowia czy audio. Tych wyborów dokonali przecież specjaliści z branży - i tak to się kręci.
Oto lista tegorocznych zwycięzców:
EISA Awards 2018-2019 Hi-Fi
EISA Awards 2018-2019 Home Theatre Audio
EISA Awards 2018-2019 Mobile Devices
EISA Awards 2018-2019 Home Theatre Display & Video
EISA Awards 2018-2019 In-Car Electronics
CZYTAJ> Lista ubiegłorocznych laureatów EISA
EDIT 28.08.2018: Pierwotnie planowałem napisać po kilka słów komentarza redakcyjnego, o każdym z wyróżnionych urządzeń. Szybko jednak okazało się, że byłby to tekst baaardzo długi i wchodzący miejscami w ostrą polemikę z argumentami uzasadniającymi nominacje.
W sumie każdy może przeczytać owe uzasadnienia i wyciągnąć własne wnioski. Dlatego też w kolejnych publikacjach nawiązujących do EISA ograniczę się do cytowania organizatorów - to ich impreza i ich wybory. Bo też czy muszą mi się podobać wszyscy zwycięzcy? Nie muszą. Przypuszczam, że kapituła też nie głosowała jednomyślnie.
Póki co nie mogę jednak odgonić myśli, że szczytna idea, która w 1982 roku legła u podwalin powstania Stowarzyszenia EISA, powoli upada.
Gdy reguły gry nie są transparentne (brak choćby listy nominowanych urządzeń) rodzi się podejrzenie, że do głosu za bardzo doszła polityka i lobbing, ale podobno w mętnej wodzie łowi się najlepiej.
EDIT 18.08.2018: Od chwili opublikowania tego newsa nie dawał mi on spokoju
i chyba już zrozumiałem w czym problem.
Do póki Stowarzyszenie składało się z ograniczonej liczby członków reprezentujących państwa stanowiące trzon europejskiego audio, nagradzane były urządzenia znane i produkowane na europejskim rynku. Jednak wraz z pojawieniem się przedstawicieli z USA, Australii, Indii, Japonii, Chin / Hong Kongu i obrzeży Europy pula nominowanych urządzeń będzie się musiała jakoś zmienić, by odzwierciedlać też to co się dzieje na innych kontynentach.
Dalszy scenariusz widzę następująco - albo na listę nagrodzonych zaczną trafiać urządzenia dla nas egzotyczne, bo przewidywane do sprzedaży w innych częściach świata, albo by przeciwdziałać fali potencjalnego niezadowolenia, zacznie się wybieranie głównie spośród produktów o zasięgu globalnym. To niestety definitywnie zamknie drogę do nagród dla mniejszych firm europejskich, bo jakież one będą miały przebicie gdy głos Anglika, Hindusa i Chińczyka mają taką samą wagę?
Trzeba się powoli godzić z myślą, że poczynając od tego roku EISA jaką znaliśmy odchodzi wraz ze zmianą swojej nazwy. Czy to źle? Trudno powiedzieć. Ale na pewno będzie inaczej.