QUESTYLE CMA600i
WZMACNIACZ SŁUCHAWKOWY Z DAC Autor: Paweł Szachno • 5 lutego 2017- Wykonanie, które nie budzi żadnych zastrzeżeń, zarówno materiały jak i dopasowanie elementów obudowy na najwyższym poziomie.
- Kierując się subiektywną oceną, śmiało można powiedzieć że jest to ładne urządzenie.
- Obsługuje formad DSD.
- Doskonały stosunek jakości do ceny.
- Muzykalny. Reprezentuje przyjemne, lekko przyciemnione brzmienie.
- Fenomenalny partner dla słuchawek wykazujących tendencje do analityczności.
- Może mieć problemy z synergią ze słuchawkami, które mocno akcentują bas i średnicę.
Chciałoby się powiedzieć - Chiny, wszędzie Chiny. Faktem jest, że firmy z Państwa Środka coraz bardziej definiują branżę audio, a świetnym tego przykładem jest firma Questyle. W przeszłości narobili dużo szumu za sprawą urządzeń, które w swojej kategorii cenowej zjadały konkurencję pod względem wykonania i brzmienia.
Można użyć stwierdzenia, że chińskie firmy działają w systemie wzlotów i upadków. Świetne, wybitne urządzenia przeplatają produktami zwyczajnie słabymi lub nijakimi. Na Questyle w wersji "ŹLE" będziemy musieli jednak jeszcze trochę poczekać, bo tego „słabego” produktu na horyzoncie nie widać, a bohaterowi dzisiejszego testu znacznie bliżej do wybitności, aniżeli do marności.
No, ale od początku. CMA600i, bo o nim dziś mowa, to kolejne urządzenie z gatunku słuchawkowca „wszystkomającego". DAC z prądowym wzmacniaczem słuchawkowym, gdzie obie sekcje mogą działać osobno i niezależnie. Geniusz w prostocie i funkcjonalności, gdyż wystarczy kupić takie pudełko i jesteśmy ustawieni. Zero interkonektów, szukania synergii po nocach, modlenia się, żeby „ładnie razem zagrało" itd. Wyciągamy, podłączamy i działa, a wydając 4.000 zł zazwyczaj oczekujemy, aby nie tylko działało, ale też cieszyło.
W przeszłości słuchawkowe „all-in-one" nie były do końca traktowane poważnie. No bo jak to, razem? W jednej obudowie? Toż to słabizna niemająca nic wspólnego z hi-endem. Na szczęście, to się zmieniło. Na szczęście, ponieważ są wśród nas audiofile, którzy zwyczajnie chcą kupić jedno urządzenie, które załatwi im wszystko, czego potrzebują. Jeszcze parę lat temu wiązało się to z pewnym kompromisem, bo systemy dzielone grały zwyczajnie lepiej, dojrzalej. Różnica się zatarła i teraz, kupując klocka „wszystkomającego", w żadne kompromisy się bawić nie trzeba.
Questyle CMA600i przyjechał do mnie w ładnym pudełku, o całkiem konkretnych wymiarach. Wszystko zapakowane było schludnie i przemyślanie. W środku, oprócz samego urządzenia, czeka na nas przewód zasilający, rewelacyjny pilot oraz dokumentacja.
Co do samego pilota, jest on mały, poręczny i do tego wszystkiego cieszy oko. Możemy przy jego pomocy zmieniać wejścia, regulować głośność, wyciszać oraz włączać i wyłączać urządzenie... wszystko, czego można by od takiego pilota oczekiwać.
Przejdźmy do samego urządzenia. Obudowę wykonano w całości z metalu, a dopasowanie jej elementów jest wzorowe. Całość okraszona jest pięknym kolorem w stylu „space gray". To wszystko powoduje, że zarówno doznania dotykowe, jak i wzrokowe są wzorowe. Urządzenie zwyczajnie cieszy, jeszcze przed podpięciem go do prądu.
Panel przedni
Z przodu to istna klasyka gatunku w wykonaniu Questyle. Włącznik, diody sygnalizujące o rodzaju pliku (PCM czy DSD), przełącznik źródeł, wejście na wtyki: jack 6.3 mm oraz 4-pinowy XLR, przełącznik wzmocnienia (czy korzystamy z wbudowanego wzmacniacza, czy z zewnętrznego). Ostatnim elementem na przednim panelu jest, świetnie spasowana, przyjemna w obsłudze i precyzyjna, gałka potencjometru.
Panel tylny
Z tyłu mamy wszystko, czego możemy od urządzenia tego typu oczekiwać. Komplet wejść cyfrowych w formie USB, optycznego oraz SPDIF, oraz wyjście SPDIF. Co więcej, dostajemy wejścia oraz wyjścia analogowe, dzięki czemu możemy z CMA600i korzystać zarówno jako samego DACa, jak i wzmacniacza słuchawkowego. Daje nam to duże pole do popisu, jeżeli chodzi o integracje urządzenia w istniejącym już systemie.
Budowa
Przetwornik cyfrowo-analogowy - dekodowaniem sygnału z wejścia USB zajmuje się mikrokontroler XMOS, jego oprogramowanie zapewnia wsparcie dla wielu typów danych: PCM do 384kHz i DSD do 128x. Istnieją szybsze opcje DSD, ale nikt ich nie widział i nikogo one z grubsza nie obchodzą. Można powiedzieć więc, że w obecnej chwili mamy wszystko co potrzeba. Wejścia SPDIF obsługują 24bit i 192kHz, czyli standard. Część analogowa przetwornika zasilana jest stosunkowo wysokim napięciem 7V. Rozwiązanie takie znam z kilku dosyć starych projektów DIY, które krążyły po sieci. Ma to zwiększyć dynamikę dźwięku. Zobaczymy. True DSD to nic odkrywczego: jeżeli jest podany sygnał DSD, zostanie zdekodowany jako DSD, jeżeli PCM, to analogicznie dekodowanie PCM. Proste i logiczne. Podsumowując, solidny kawał przetwornika.
Wzmacniacz i zasilacz
Jego wejście możemy wybrać: albo prosto z wbudowanego DAC, albo z zewnętrznego źródła poprzez złącza RCA. Zbudowany jest w pełni symetrycznie o 4 kanałach. Konstrukcja jest dosyć typowa: wzmacniacze operacyjne sterują buforem prądowym na elementach dyskretnych. O dziwo napisy na wzmacniaczach operacyjnych są starte. O dziwo, ponieważ obecna tendencja jest odwrotna, producenci chcą pokazywać co jest w środku i wstawiają podstawki dla chcących eksperymentować z innymi modelami. Całość pracuje w domenie prądowej, co oznacza, że sygnał jest przenoszony w domenie prądu, a nie napięcia. Ma to zapewnić lepsze osiągi układu. Gdy jest spięty z DAC służy jako przedwzmacniacz dla niego z regulacją głośności. Zasilaniem zajmuje się transformator toroidalny Piltrona, z którego napięcie jest prostowane na diodach Schottkyego i filtrowane na sporej ilości kondensatorów Nichicon FG. Ta sekcją również nie pozostawia wiele do życzenia.
Brzmienie
Wiemy już, że urządzenie wygląda dobrze i jest świetnie wykonane, jednak to brzmienie jest tym, co każdego użytkownika interesuje najbardziej. Dla Questyle, wyprodukowanie urządzenia grającego bardzo dobrze to nie nowinka, a CMA600i kontynuuje tę tradycję.
Dźwięk jest spójny, konkretny, o wyraźnie narzuconej charakterystyce. Od pierwszych minut odsłuchu słychać, że CMA600i ma swój pomysł na granie, od którego nie odchodzi nawet na chwilę. Skupia się on na muzyce i przyjemności z niej płynącej, a nie rozkładaniu spektaklu na czynniki pierwsze. Jest to świetny kompan na długie, zimowe wieczory, gdzie ciepła trzeba szukać w domowym zaciszu, przy szklaneczce dobrej whisky i ulubionej płycie. CMA600i gra masywnie i grubo, nie będąc jednocześnie przesyconym lub nieprzyzwoicie spektakularnym.
Dolne rejestry są delikatnie zaakcentowane, zwłaszcza w rejonie wyższego basu. Pomaga to „nasycić” słuchawki, które grają zbyt chudo i anemicznie. Podłączenie moich ulubionych, vintage-owych AKG K501 dało mi od razu do zrozumienia, że znalazłem dla nich świetnego kompana, a uwierzcie, nie jest to łatwe. Warto jednocześnie odnotować, że mimo lekkiego podbicia dołu, nie jest to basowe monstrum, a niskie tony prezentowane są ze szlachetnością i kontrolą. Bas bardzo dobrze się różnicuje, ma odpowiednią fakturę i mięsistość. Nie gorzej jest z rytmiką, dzięki czemu noga aż sama wystukuje tempo, serwowane na przykład przez stopę perkusisty.
Środek kontynuuje to, co zaczął bas. Jest grubo i bezpośrednio. Dźwięk ma przyjemną, niemal lampową barwę, nie będąc jednocześnie przesadnie wygładzonym lub przesłodzonym. Wokale brzmią bardzo blisko, przyjemnie i dostojnie. Cały dźwięk skupia się na zaakcentowanym basie i wypchniętej do przodu średnicy. Przez to wszystko, można odnieść wrażenie lekkiego przyciemnienia dźwięku. Mogę porównać CMA600i do zadymionego Pubu, w piwnicy starej kamienicy. Od dymu gęsto, od głośnej muzyki jeszcze gęściej. Klimat, który to urządzenie buduje, jest wprost idealny na wieczorne odsłuchy, gdzie jedyne co chcemy, to zamknąć oczy i dać się ponieść emocjom.
Ale, żeby nie było, że CMA600i to tylko gęstość i fajerwerki. Dźwięk jest podany w sposób niewymuszony, rozdzielczość jest fenomenalna jak na produkt z tej półki cenowej. Nic nam tutaj nie umknie, szczegółowość jak na urządzenie o takiej charakterystyce - powala.
Pasmo wysokich tonów pozostaje nieco w cieniu niższych dźwięków. Góra serwowana jest w taki sposób, aby podczas odsłuchu nie powstawało wrażenie zmęczenia. Krawędzie są delikatnie zaokrąglone, z lekko ciepłą, złocistą barwą oraz wysoką rozdzielczością – oto przepis QUESTYLE na wysokie tony: są delikatne, niemęczące, a jednocześnie prawdziwe. Blacha brzmi jak blacha, wszelkie dzwoneczki i cykadełka są odpowiednio doświetlone i iskrzące się. Wszystko trzyma odpowiedni, wysoki poziom, jest tylko podane z pewną przyjemną, delikatną manierą.
Scenicznie, CMA600i również wysoko zawiesza poprzeczkę dla konkurencji. Dźwięk jest ładnie obrobiony, holografia realistyczna i naturalna. Sama wielkość sceny dźwiękowej nie jest spektakularnie duża, ale słychać, że nie o to tu chodziło. Jest intymnie, naturalnie i kameralnie.
Podsumowanie
Cóż można po tym tekście powiedzieć. Dużo się nachwaliłem, a o minusach nie powiedziałem nic. Jeżeli miałbym zmienić coś w dźwięku, to delikatnie podciągnąłbym górę, aby była bardziej migotliwa i jaskrawa, ale to tylko kwestia moich osobistych preferencji. CMA600i jest ładny, świetnie wykonany, oferuje bardzo dobrą funkcjonalność i zamyka to wszystko rasowym dźwiękiem o bardzo wysokim poziomie ogólnym.
W cenie około 4.000 zł absolutnie najlepsze słuchawkowe „combo” w tym momencie na rynku. Zdecydowanie polecam, a dla miłośników grania ciepłego i muzykalnego, polecam podwójnie.
Parametry techniczne
Parametry
Specyfikacja techniczna
Sekcja wzmacniacza słuchawkowego | |
Wzmocnienie | 13.4dB (4.7times) |
Max Moc Wyjściowa(Po) | 220mW@300Ω; 950mW @32Ω (niezbalansowany) 630mW @300Ω; 1900mW @32Ω (zbalansowany) |
THD+N | 0.00057% @1kHz, Po=100mW, 300Ω |
0.0034% @1kHz, Po=50mW, 32Ω | |
SNR | 113 dB, nie obciążony |
Pasmo przenoszenia | DC-100kHz(+0, -0.7 dB); DC-600kHz(+0, -3dB) |
Czułość | 1.7Vrms |
Wejścia | Wejście Dac, albo wejście RCA (niezbalansowane), zmienne |
Wyjścia | Podwójny jack stereo 6,35mm oraz zbalansowany Jack |
Sekcja DAC oraz Pre-amp |
|
Sygnał | SPDIF wejście i wyjście: PCM 44.1-192kHz/16-24bit standard |
USB: 44.1-384kHz/16-32bit PCM oraz Natywne DSD DSD64, DSD128, DSD256 |
|
Wymagania sprzętowe: | Win XP,Vista,Win7,Win8,Win10 and MAC OS |
Cyfrowe wejścia i wyjścia | SPDIF wejście oraz wyjście, Optyczne wejście, USB typ B wejście |
Wsparcie dla system przekazu: | WASAPI, ASIO, KS |
Wyjścia analogowe | Zbalansowane (XLR) i pojedyncze niezbalansowane (RCA) |
Max amplituda dla wyjścia | Zbalansowane (XLR): 8 Vrms; niezbalansowane (RCA): 4 Vrms |
THD+N | RCA: < 0.00082%; XLR: < 0.00064% |
SNR | RCA: >105dB; XLR: >121dB (nie obciążone) |
Pozostałe |
|
Napięcie | 100-120V albo 220-230V (zmienne) |
Pobór mocy | 18 W |
Wymiary | 330x300x55 mm |
Sprzęt użyty w teście
Sprzęt
- DAC - Ifi iDAC2,Chord Dave
- Wzmacniacz słuchawkowy - Dubiel HV-1
- Słuchawki - Sennheiser HD800 + Forza Audioworks Noir, AKG K501, Superlux HD330
- Przewód USB - Forza Audioworks Copper Series
Nagrania
- Edison's Children - In The Last Waking Moments
- Antimatter - The Judas Table
- Porcupine Tree - In Absentia
- Pink Floyd - The FInal Cut
- Asking Alexandria - The Black
- Dire Straits - On Every Street