Spośród wielu ciekawych premier pokazanych na przestrzeni ostatniego kwartału, moją uwagę szczególnie przykuła najnowsza, słuchawkowa propozycja Focala.
W ciągu 3 lat Francuzom udało się wspiąć na hi-endowe wyżyny modeli otwartych. Tym razem inżynierowie postanowili zmierzyć się ze znacznie trudniejszym tematem, a mianowicie skonstruowaniem słuchawek o podobnych cechach akustycznych jak otwarte, ale z obudowami zamkniętymi i jakby i tego było im mało, to w wersji dla sprzętu przenośnego.
Edytując kilka dni temu newsa o udostępnieniu przez TIDAL’a plików MQA na Androida (czyli sprzęt przenośny) sugerowałem, że pociągnie to za sobą wiele interesują-
cych zmian na rynku słuchawek i smartonów. Do tej pory
– powiedzmy to sobie otwarcie – dla zwykłego użytkownika mobilnego, który nie inwestował ciężkich pieniędzy w wyspecjalizowane odtwarzacze przenośne DAP kupowanie bardzo zaawansowanych słuchawek przewodowych lub bezprzewodowych z aptX HD mijało
się lekko z sensem – po co płacić więcej za coś, z czego
nie ma jak wygodnie korzystać. Teraz sytuacja uległa zmianie o 180 stopni – hi-resowe treść są dostępna na wyciągnięcie palca w każdym smartfonie i do kompletu przydałyby się słuchawki na odpowiednim poziomie.
(kliknij żeby powiększyć)
CZYTAJ> Więcej o MQA dla Android
Focal wstrzelił się z grudniową premierą Elegia, gdyż jego propozycja trafia idealnie w główne potrzeby klientów:
- słuchawki dedykowane do słuchania muzyki najwyższej jakości, w których tę jakość słychać
- model z niską opornością, krótkim kablem i małym jackiem 3.5 mm by nadawał się do sprzętu przenośnego i do współpracy z biurkowymi DAC’kami pod PC
- izolujące od otoczenia
W słuchawkach otwartych (bardzo upraszczając temat), potrzebne są wydajne przetworniki pracujące w nieograniczonej niczym (znów upraszczając) przestrzeni. W modelach zamkniętych natomiast potrzeba opanować podstawowy problem, jakim jest ciasnota wewnątrz zamkniętej muszli. Ktoś tu zaraz zapyta: „O co kaman, przecież 95% (a może i więcej) słuchawek w obrocie to modele zamknięte i nikt nad nimi tak nie cuduje?”. Szczera to prawda, pozwalająca komfortowo tkwić w przekonaniu, że wszystko jest OK., dopóki nie posłucha się dobrych słuchawek otwartych. Ponowna przesiadka na zamknięte najczęściej przypomina ostatnie wspomnienie z życia wigilijnego karpia, gdy właśnie dostawał w łeb. Po prostu od pewnego poziomu słuchawkowego zaawansowania, proste odtwarzanie melodii, staje się pomijalną oczywistością, a na plan pierwszy wysuwa się otwartość brzmienia, faktura wokalu, szczegółowość, rozdzielczość, przestrzenność sceny (choć kolumnowi lobbyści utrzymują, że słuchawki nie tworzą żadnej), komfort termiczny wielogodzinnych odsłuchów, generowane zmęczenie organu słuchu itp., itd.
To bardzo zwarta i solidna konstrukcja, trudno sobie wyobrazić by coś mogło je łatwo uszkodzić (nawet upadek ze stołu),
bardzo miękki i wygodny pałąk, widelce z grubego anodyzowanego aluminium, korpusy z ABS
Gra toczy się o to, by w hi-endowych słuchawkach zamkniętych uzyskać podobne doznania jak te dostępne w modelach otwartych, jednocześnie pozbywając się podstawowego mankamentu modeli otwartych – by nasze otoczenie nie musiało dłużej biernie słuchać tego co my, a co domownicy najczęściej nazywaja hałasowaniem. Otwartość muszli ma jeszcze jeden mankament doskwierający wielu użytkownikom – akustyczna transparentność konstrukcji działa niestety w obie strony i jak ktoś obok gada (ogląda TV, trzaska garnkami, dzieciaci się kłócą, pies szczeka itd.), to niestety słyszymy to w całej okazałości. Dzieci / żona / zwierzę w domu = spokojnego słuchania nie ma.
Projektanci mają do dyspozycji bardzo ograniczoną liczbę dostępnych środków technicznych: konstrukcja przetworników, materiał tworzący muszle, ukształtowanie wnętrza muszli i pady wokółuszne wyczerpują temat. Jak więc trudno takie słuchawki skonstruować, świadczy relatywnie niewielka liczba modeli zamkniętych, o których można uczciwie powiedzieć, że grają z prawdziwego zdarzenia (mam na myśli wyłącznie Hi-End, a nie Hi-Fi).
Często spotykam się z opiniami, że producenci zciemniają, że opracowują jeden przetwornik i wkładają go do modeli otwartych i zamkniętych jak leci - na górze zdjęcia przetwornik z modelu Clear, na którym według oficjalnej dokumentacji oparto konstrukcję Elegia
- wspólny dla wszystkich produktów Focala jest kształt membrany "M", układ magnetyczny i otwarcie tyłu są zupełnie inne
(kliknij żeby powiększyć)
Pod pewnymi względami przetworniki słuchawek zachowują się podobnie do kolumn - jak się dysponuje małym pomieszczeniem to się kupuje Kanta 1, a jak dużym Kanta 3. Modele otwarte wymagają wydajnych przetworników podobnie jak wydajne kolumny, natomiast przetworniki pracujące w niewielkiej kubaturze zamkniętej muszli muszą posiadać zupełnie inną charakterystykę. Membranę, cewkę, magnes i wnętrze trzeba wiec zaprojektować niemalże od podstaw.
Ten wykres pokazuje co można osiągnąć gdy zespół inżynierski się uprze - jest bardzo symetrycznie, niezależnie od położenia cewki,
bardzo stabilnie i nie jest to często spotykany widok dla konstrukcji zamkniętych (kliknij żeby powiększyć)
Na projektowaniu akustycznie wzorowych obudów Focal zna się jak mało kto, więc postanowiono wykorzystać doświadczenia z projektowania kolumn i przenieść je na słuchawki, o czym opowiadał mi Nicolas Debard - człowiek odpowiedzialny w firmie za strojenie kolumn i słuchawek.
Pierwszym z podstawowych problemów do rozwiązania limitujących osiągi modeli zamkniętych, jest zapanowanie nad niskim i bardzo niskim basem, który cierpi z powodu niewielkiej kubatury wnętrza muszli, a przez to często bywa mocno „skompresowany”. Drugim problemem są rezonanse (fale stojące) tworzące się zależnie od obciążenia układu. By się ich pozbyć, zaprojektowano bardzo unikalny system portów (otworów) pozwalających na rozładowywanie nadmiaru „energii” kumulującej się za przetwornikiem. Dzięki temu zyskano na dynamice – redukując jednocześnie „duże” fale stojące i ryzyko przypadkowych rezonansów. Dzięki portom basowym poszerzono również pasmo, czyli tak jak w przypadku: Clear, Elear i Utopia schodzi ono do niewiarygodnych 5 Hz przy -4 dB.
Kolejną istotną różnicą w stosunku do tradycyjnych modeli zamkniętych jest specjalnie zaprojektowana powierzchnia wnętrza obudów. Wykorzystano tu doświadzcenia zebrane podczas adaptacji akustycznej pomieszczeń. Dobra adaptacja oznacza optymalny balans pomiędzy tłumieniem, a rozpraszaniem. Wewnątrz Elegia można więc znaleźć: piankę tłumiącą część częstotliwości i dyfuzory rozpraszające energię po całej powierzchni obudowy, które przy okazji poprawiają sztywność ścianek (sztywności nigdy za wiele).
Niezmiernie małe zniekształcenia 0.1% @ 1kHz
Niebieska krzywa pokazuje charakterystykę konkurencyjnych, hi-endowych, bardzo uznanych słuchawek zamkniętych – w oczy rzucają się zniekształcenia harmoniczne przy niskich częstotliwościach. Na tym tle widać jak wiele dzięki portom, unikalnemu projektowi wnętrza muszli, oraz samych przetworników udało się Francuzom osiągnąć w Elegia.
Z zewnątrz widać, że postanowiono się trzymać wypracowanej geometrii i pryncypiów designerskich podobnych do tych z: Clear, Elear i Utopia, ale „upychając” membrany w muszlach z litego tworzywa. Pomimo, że forma zewnętrzna pozostaje zbliżona po wcześniejszych modeli, to istnieje wszak jeszcze jedna istotna różnica – Elegia zostały zaprojektowane jako słuchawki mobilne, więc nieco mocniej przylegają do głowy. Piszę „nieco”, ponieważ po miesiącu użytkowania wiem co piszę, a wrażenie jest więcej niż pozytywne. Szczególnie słowa uznania należą się, za uzyskany stopień tłumienia pasywnego – byłem w stanie odizolować się w nich w stopniu wystarczającym… cytując małżonkę, która nie raz nie mogła się mnie dowołać: „Gdyby wybuchł pożar, nie usłyszałbyś straży”.
Za co jestem ponadto wdzięczny Focalowi, to za stonowanie wizualne projektu – dzięki niemu słuchawki wyglądają dość niepozornie i nie bałbym się wyjść w nich do pracy (gdybym do takiej chodził, bo wszak testowanie sprzętu to nie praca o czym wszyscy powszechnie wiedzą :)
Przenośność wpłynęła na jeszcze jedną cechę modelu – przy 35 Ohmach bardzo łatwo je napędzić
Przejściówka jest tak zaprojektowana, że po nakręceniu wygląda jakby przewód był nią zakończony od zawsze
W komplecie otrzymujemy tylko jeden, krótki przewód niezbalansowany zakończony małym jackiem z możliwością nakręcenia na niego przejściówki na duży wtyk. Po stronie słuchawek zwykłe wtyki mini jack mono. Focal oferuje całą gamę różnorodnych przewodów słuchawkowych, więc może to i fajnie, że nie zmusza swoich klientów do inwestowania na zapas w „druty”, które być może nigdy im się nie przydadzą, a jednak podnoszą cenę zestawu. Przy okazji zauważyłem pewną ciekawostkę - przewód jest płaski i w dotyku wyraźnie czuć, że wewnątrz oplotu znajdują się dwa okrągłe przewodniki identycznej grubości jak te, które powyżej „beczułki” rozchodzą się do muszli. Wnoszę z tego, że przewód jako całość w swojej wewnętrznej konstrukcji jest jednak zbalansowany – do każdej muszli biegnie osobna para przewodników, które łączą się dopiero wewnątrz korpusu wtyku głównego. To bardzo cwany pomysł, gdyż przy zachowaniu kompatybilności z najpopularniejszym typem gniazd na świecie (3 pinowych jacków) rozdzielenie masy na niezależne druty podnosi jakość przesyłania sygnału (mniej zakłóceń) i upraszcza to proces produkcji – wystarczy tylko wlutować inny wtyk i nic więcej na linii produkcyjnej nie potrzeba zmieniać.
Tyle dobrych wiadomości, niestety ma to swoją cenę użytkową – przewód jest nienormalnie sztywny, jest tak sztywny, że potrafi przesunąć na biurku lekkiego DAC’a. Pręży się i napina przy ruchach głowy, jednak audiofilskie przewody często bywają sztywne, można więc uznać, że taki jego urok. Niestety ma też i drugą wadę i nie pojmuję, dlaczego Focal nadal jej nie wyeliminował, mimo że ludzie muszą się na to skarżyć (sam też o tym z nimi rozmawiałem) – calutki przewód jest w oplocie z włókna, które w połączeniu ze sztywnym rdzeniem przenosi szuranie o ubranie na trudną do zaakceptowania skalę. Przesuwając po nim palcami, albo kiwając głową można sobie dosłownie „skreczować” do taktu. Na szczęście przewód jest odpinany, końcówki typowe, więc gdyby to bardzo doskwierało to można poszukać innego okablowania. Osobiście pewnie zacząłbym od zdjęcia oplotu z fragmentu pomiędzy „beczułką” a przetwornikami, jednak nikogo nie namawiam do tak radykalnego ingerowania w produkt na gwarancji. Szuranie i sztywność są jedynymi problememami jakie zauważyłem.
Focal dodaje klientom (-tkom) w prezencie piękne, sztywne etui podróżne rozmiarów damskiej torebki, bo mimo że mówimy o słuchawkach dających się napędzać smartfonem, to jednak to nie są typowe słuchawki podróżne – nie można ich skompaktować na płasko w bagażu poręcznym… to one są bagażem.
Podsumowanie
Focal rozpoczął nowy rozdział w projektowaniu słuchawek zamkniętych, można bowiem spodziewać się pojawienia masy naśladowców próbujących kopiować pomysł z tworzeniem różnych stref rozpraszająco-tłumiących wewnątrz muszli. Nie zmieni to jednak faktu, że to Focal wskazał tę drogę.
Ja tu gadu gadu o technikaliach, a co z graniem? Jest fajnie… oczywiście jak zwykle to kwestia gustu, ale bardzo odpowiada mi taki rodzaj tworzenia dźwięku – słuchawki schodzą bardzo nisko, a w żadnym momencie nie pojawia się dudnienie. Tak jakby wszystko odbywało się z niebywałą łatwością i pomimo, że z uwagi na mocne, nawet bardzo mocne tłumienie pasywne tracimy nieco na otwartości to jednak zyskujemy wyciszenie otoczenia – wielokrotnie zdarzało mi się siedzieć w nich na głowie bez słuchania muzyki, ot by móc się lepiej skupić na pracy. Słuchawki nie grzeją, więc można w nich tak siedzieć godzinami.
Ogólny profil brzmienia jest lekko przyciemniony, przez co mniej fatygujący słuch osób szczególnie wrażliwych na nadmiernie eksponowaną górę w słuchawkach konkurencyjnych. Chodzi mi o sytuację podobną do tej z reklamy proszku do prania – klientów przekonuje się, że biały biały to za mało, że powinien być jeszcze bielszy, a to się uzyskuje dodając odrobinę niebieskiego. Podobny mechanizm promocyjny stosują też niektórzy producenci – przekonując mniej świadomych klientów, że żyletowata góra pasma świadczy o jakości ich produktu. Ten patent sprawdza się (moim prywatnym zdaniem) gdy posiada się uszczerbek słuchu i ta „górka” wysokich tonów zostaje odfiltrowana przez uszy i klient się cieszy, że coś nadal słyszy.
Focal na szczęście nie poszedł tym tropem, wychodząc najprawdopodobniej z założenia, że jego klienci słyszą prawidłowo i nie wyżyłował najwyższych częstotliwości. Zamiast tego oferuje coś jedynego w swoim rodzaju – komponując odpowiednie proporcje rozpraszania i tłumienia oddaje nam do dyspozycji odpowiednik idealnie przygotowanego akustycznie pomieszczenia. To nie jest coś co łatwo opisać słowami, dlatego zachęcam do osobistego posłuchania Elegia i wyciągnięcia własnych wniosków.
Pamiętajmy, że to są słuchawki o bardzo małych wymaganiach sprzętowych. W tym miejscu muszę jednak coś doprecyzować, żeby nie było nieporozumień – małe wymagania sprzętowe oznaczają, że do prawidłowego działania wystarczy smartfon lub mały DAC biurkowy, co nie oznacza, że smartfon zagra jakimś cudem, jak powiedzmy Astell&Kern SP1000, bo nie zagra. Zagra za to o wiele lepiej niż na dotychczasowych słuchawkach.
Obszar w kształcie księżyca zaklejony bardzo drobną siateczką przepuszcza część sygnału za małżowiny uszne co pogłębia wrażenie zanurzenia w muzyce (kliknij żeby powiększyć)
Przetworniki ustawione są pod kątem, dźwięk płynie do nas niejako od przodu jak w kolumnach (kliknij żeby powiększyć)
Chcąc jednak usłyszeć na co model Elegia stać, warto się podłączyć do przenośnego DAC-wzmacniacza zamiast telefonu. Im lepszego tym lepiej, bowiem te słuchawki na wiele dobrego stać i to wzmacniacz, a nie słuchawki będzie czynnikiem limitującym osiągi. Powracając więc do wątku otwierającego niniejszą recenzję – oto słuchawki przenośne kompatybilne z jakością dostarczaną przez pliki MQA.
Włączyłem album „Rumours” grupy Fleetwood Mac z pliku Master Quality na TIDAL’u i poczułem ciary na ciele – TAK! na takie przenośne audio czekałem!!! Temat uważam za zamknięty.
Dane techniczne
- impedancja: 35 Ohm
- czułość: 105 dB SPL/1 mW przy 1 kHz
- THD: 0,1% przy 1 kHz/100 dB SPL
- pasmo przenoszenia: 5-23.000 Hz
- przetwornik: kopuła aluminiowo-magnezowa 40 mm (1,57")
- przewód: odpinany 1,2 m asymetryczny z wtykiem 3,5 mm + adapter z 3,5 na 6,35 mm
Plusy dodatnie
|
Plusy ujemne
|
W zestawie: zamknięte, wokółuszne, dynamiczne słuchawki Focal Elegia / niezbalansowany kabel 1.2 m z mini jack 3.5 mm / nakręcana przejściówka na 6,35 mm / sztywne etui transportowe
Zdziwię się, gdy spotkam kogoś w słuchawkach za 4K zł na ulicy, ale w sumie, kto audiofilowi zabroni?