Dwa-trzy tygodnie temu trafiła do sprzedaży trzecia generacja multiroom'owych głośników HEOS. Ups! Wróć! Pomyłka, one od teraz nazywają się DENON: HOME 150, HOME 250 i HOME 350. Skok jakości odtwarzanego dźwięku, wygoda działania i poprawa obsługi są tak duże, że nie dziwię się, iż mając tak dopracowany produkt, DENON zdecydował się wprowadzić go do handlu pod własnym logo.
Przyjrzyjmy się bliżej najtańszemu w serii modelowi 150.
Najmniejszy w rodzinie głośnik monofoniczny, lubiący występować w parach
Dawnie HEOS by DENON, Teraz DENON + HEOS / MARANTZ + HEOS
Zacznijmy od wyjaśnienia pewnej kluczowej kwestii, aby wyprostować lekkie zamieszanie w nazewnictwie.
Tak, DENON HOME 150, jest ideowym następcą głośnika HEOS 1.
A dlaczego nie nazywa się HEOS 150? To jest właśnie ciekawe…
Otóż przez ostatnich 6 lat (od 2014 roku) DENON promował własną technikę transmisji bezprzewodowej, pozwalającej na łączenie wielu urządzeń w sieć multiroom jako osobną markę – HEOS. Logo HEOS pojawiało się więc na opakowaniach i frontach głośników (HEOS 7, HEOS 5, HEOS 3, a rok później HEOS 1 / Go Pack i HEOS HomeCinema). Wszystko wyglądało tak, jakby to była osobna marka. Dopiero gdzieś z tyłu można było „przyuważyć” dopisek maczkiem „by DENON”.
Bardzo możliwe, że u początków życia pomysłu, na wprowadzenie do handlu małych głośników przenośnych, włodarze DENON'a doszli do wniosku, że „nie wypada” tak zasłużonej marki, jak DENON , łączyć z tak „infantylnym” produktem jak przenośne głośniki bezprzewodowe. Gdyby projekt nie wypalił, to łatwiej było skasować mało znanego podówczas HEOS’a, bez narażania na szwank dobrego imienia DENON ’a.
Z racji rozmiary idealny np. do sypialni
Od czasu premiery trochę czasu minęło, rynek zareagował na tego typu konstrukcje wręcz entuzjastycznie i zaczął skręcać w kierunku podobnych, niezbyt drogich, uniwersalnych produktów, nakierowanych na ogromną wygodę użytkownika.
Seria „nosidełek” doczekała się w międzyczasie drugiej generacji (2016 r.) – dodano Bluetooth i transmisję plików Hi-Res, a aplikacja sterująca przeszła niezliczoną liczbę updatów (w tym uwzględniono nawet niektóre sugestie piszącego te słowa J), zmieniając się w bardzo poręczny kombajn obsługujący mnogość źródeł muzyki – od zasobów lokalnych, po większość liczących się serwisów muzycznych świata.
Od 2016 HEOS zaczął być kojarzony również z „dużym” DENON’em – technologia w postaci modułów HEOS (widocznych na zdjęciach), trafiła do amplitunerów z serii „X”, a rok później do serii „S”. Obecnie, funkcjonalność multiroom, jest już standardem na pokładzie wszystkich nowych produktów DENON’a.
W 2017 pojawiły się jeszcze pod szyldem HEOS’a – HEOS Soundbar, HEOS Subwoofer i HEOS AVR.
Moduł HEOS w amplitunerze AVR-X2600H
Po drodze stała się rzecz wręcz niebywała, moduły HEOS zaczęły trafiać do najnowszych modeli Marantz’a. Czy Ken z tego powodu w grobie się przewraca, czy cieszy? Stawiam, na to drugie, bo zawsze kibicował marce w jej rozwoju.
Nie wiem czy do wszystkich dotarła ta smutna wiadomość, ale 25 listopada 2019 w wieku 72 lat odszedł Ken Ishiwata (ambasador marki Marantz i jej współpracownik przez 41 lat).
Ken Ishiwata: "Everyone has in one way or the other, some relation with music and, for many, music is associated with their memories… it is a strong part of their lives… Because Music Matters to people."
Zrobiło się więc nazewnicze zamieszanie, bo z punktu widzenia John’a Smith’a patrzącego po półkach (znanego u nas jako Jan Kowalski), wyglądało to trochę tak, jakby w DENON’ach i Marantz’ach używano technologii tzw. „firmy trzeciej” zajmującej się przenośnymi głośnikami. Jednym słowem pod tym samym szyldem równolegle funkcjonowały produkty samodzielne i protokół transmisji siedzący w trzewiach ekskluzywnych amplitunerów kina domowego. Ktoś więc uznał, że taki zamęt niczemu nie służy i postanowiono ostatecznie HEOS’a usynowić, nadając mu oficjalnie rodowe nazwisko ojca.
Dostępne dwa kolory
I tak oto znaleźliśmy się w miejscu i czasie (styczeń / luty 2020), gdy na rynek wchodzi trzecia generacja głośników bezprzewodowych DENON: HOME 150, HOME 250 i HOME 350.
DENON wykonał kawał dobrej roboty – od momentu wyjęcia z kartonu, banan nie schodził mi z twarzy :)
Zacznijmy od różnic zewnętrznych HEOS 1 vs. DENON HOME 150:
- Współcześnie wyglądająca forma prostopadłościanu, z zaokrąglonymi narożnikami pokryta popielatą (info dla facetów – jasnoszarą), lub grafitową (info dla facetów – ciemnoszarą) tkaniną naciągniętą na korpus z twardego ABS’u – poprawiła się tym samym odporność na drobne uszkodzenia mechaniczne, które na metalowym grillu poprzedniej wersji pozostawiały trwałe wgniotki.
HEOS 1 pokryty metalowym grillem i HOME 150 w tkaninie
- Górna powierzchnia to teraz znacznie rozbudowane sterowanie w postaci dotykowych przycisków zatopionych w tafli szkła, które gdy tylko zbliżamy dłoń podświetlają się – czujniki zbliżeniowe (gdziekolwiek został ukryte) działają znakomicie. Pojawiły się dodatkowe 3 przyciski: 1, 2, 3, do których wrócę późnej. Szkło jest super odporne na zarysowania – na pokazach można się nawet pobawić stalowymi drapaki (jak te do skrobania zapieczonych garnków) i nic się nie dzieje. To ta sama technologia wykonania jak w CEOL N10.
- Tkanina jest odporna na zabrudzenia i wilgoć. Pod prysznic się nie nadaje, ale można z niego swobodnie w łazience korzystać.
- Zasilanie – zostało przeniesione z wielkiego zasilacza sprzężonego z wtyczką (bywało to uciążliwe w przypadku korzystania z rozdzielaczy – zasłaniał sąsiednie gniazda), do wnętrza – mamy więc zwykły przewód z płaskim, małym wtykiem typu Philips.
W podstawie, nie przewidziano systemu mocowania akumulatora, podobnego do tego z HEOS 1,
nie zanosi się więc, by nowa seria miała zyskać mobilność, klienci Jedynki podobno cieszyli się
z posiadania możliwości zasilania akumulatorowego, ale z niej nie korzystali
- Instalacja – tu dokonał się ogromny postęp na rzecz wygody użytkownika – już nie potrzeba firmowego kabelka z 4-ma pinami, by połączyć głośniki z siecią poprzez zassanie danych z gniazda słuchawkowego smartfona. Za pierwszym razem to może i nie był kłopot, ale jak go potrzeba było odnaleźć po roku…, a teraz… cud miód i palce lizać, wszystko sprowadza się do posiadania smartfona z aplikacją.
Dodanie głośnika do sieci, razem z przeczytaniem wszystkich komend zajmuje 2 minuty – wystarczy naciśnięcie jednego przycisku z tyłu na obudowie. Musiało do tego dojść odkąd ze smatfonów zaczęły znikać wyjścia słuchawkowe – niezbędne dane konfiguracyjne zasysane są samoczynnie przez Bluetooth, wprowadzamy hasło do sieci Wi-Fi i gotowe
Inżynierom DENON’a udało się nawet uniknąć konieczności (często spotykanej u konkurencji) przełączania się pomiędzy siecią domową, a tymczasową siecią tworzoną przez głośnik na czas konfiguracji (chyba wiadomo o czym mówię).
Uchwyty ścienne i podstawki dostarcza firma SoundXtra
(kliknij górny i dolny obrazek żeby powiększyć)
- Budowa wewnętrzna – obudowa jest teraz pojemniejsza, wykorzystano udoskonalone przetworniki, oraz zastosowano nowy wzmacniacz i chip DSP, które pozwoliły na lepsze zestrojenie całości.
Porównując bezpośrednio HEOS 1 / DENON HOME 150: tweeter 19 mm / 25 mm, woofer 3” / 3.5”, ciśnienie akustyczne 89.3 dB / 93.5 dB, pasmo 60-20.000 Hz / 54-20.000 Hz – jak wiec widać jest więcej najniższego basu, a sam głośnik gra głośniej. - Funkcjonalność – wszystkie głośniki posiadają wbudowanego HEOS’a, więc są multiroom ready, obsługują pliki wysokiej rozdzielczości do 192kHz/24bit i DSD – nie musimy się praktycznie więc martwić co chcemy strumieniować, bo prawie wszystko da się odtworzyć.
Można też wpiąć pendrive’a wprost do gniazda USB i tym samym udostępnić jego zawartość na wszystkich urządzeniach z HEOS’em w domu (np. na amplitunerze w salonie i dużych kolumnach). - Nowością jest pojawienie się trzech przycisków dotykowych do szybkiego wybierania (Quick Select) – może to być: ulubiona stacja / określone źródło. Możemy więc np. zacząć odtwarzać playlistę ze Spotify, przytrzymać przez 2 sekundy jeden z przycisków (lampka zamiga potwierdzając wykonanie polecania) i od teraz, ta lista jest dostępna od razu po naciśnięciu przycisku – znakomite ułatwienie życia – nie musimy nawet brać telefonu do ręki, żeby wystartować muzykę.
- Kolejną nowością jest wprowadzenie kompatybilności z AirPlay 2 (o tym dalej).
Kolejność serwisów można poprzestawiać sobie jednym palcem
- Głośnikami, a dokładniej odtwarzaną muzyką można będzie zarządzać głosowo, gdyż przewidziano wsparcie dla obu najpopularniejszych systemów asystentów – Alexa i Google – pisze w czasie przyszłym, gdyż mikrofony nie są jeszcze aktywne (aktywacja planowana jest na lato / jesień 2020).
W oprogramowaniu pojawiły się poprawki, których na pierwszy rzut oka nie widać, a które powodują, że jedne systemy są bardziej przyjazne względem klienta niż inne.
- Jeżeli głośnik z jakiegoś powodu znika w aplikacji (wyłączone zasilanie, wyniesiony poza zasięg Wi-Fi, awaria sieci, itp.) to na dole ekranu pojawia się wyświetlony na żółto komunikat informujący, że od czasu ostatniej sesji coś się „zmieniło” i może warto się temu przyjrzeć – pojawiają się też podpowiedzi jak się zabrać za zdiagnozowanie przyczyny problemu.
Żyjemy w środowisku przeciążonym liczbą nakładających się sieci Wi-Fi (np. u siebie widzę ich teraz 18), wiec problemy ze znikającymi urządzeniami się po prostu zdarzają i fajnie, że ktoś pomyślał o mechanizmie szybkiego wykrywania i naprawy. W 9 na 10 przypadkach powinniśmy sobie poradzić teraz sami, bez dzwonienia na infolinię.
Najpierw zmieniłem nazwy głośników, żeby je jakoś rozróżniać, a potem jednemu wyłączyłem zasilanie
(kliknij żeby powiększyć)
Przypadek szczególny, który zauważyłem u siebie w czasie testów – na przeciwległych końcach mieszkania mam dwa routery połączone kablem, mam więc dwie sieci Wi-Fi przełączające się w telefonie automatycznie. Wyjście ze smartfonem z gabinetu do kuchni powoduje przełączenie się w nim sieci, a to powoduje, że aplikacja „głupieje” i głośniki znikają z listy dostępnych. Zamiast jednak (po powrocie z kawą do gabinetu) przechodzenia przez procedurę ich odszukiwania, wystarczy nacisnąć Play na obudowie i wszystko natychmiast wraca do normy, bo przecież połączenie pomiędzy głośnikiem, a serwerem nie zostało zerwane („zgubiła” się tylko aplikacja), a jak już wspominałem appka nie jest konieczna do odtwarzania, jeśli mamy tylko cokolwiek „podpięte” pod przyciski 1, 2, 3 lub Play. Muzyka zaczyna grać, a telefon po chwili sam się orientuje, że powrócił z wycieczki do sieci pierwotnej, przełącza się automatycznie i wszyscy zdrowi.
- W Ustawieniach pojawiła się lub niedługo pojawi zakładka „Co nowego” – każda aktualizacja oprogramowania wnosi jakieś zmiany, natomiast zauważenie ich czasem bywa trudne. Od teraz problem znika – dostępna jest lista zmian i nowości z poziomu aplikacji.
- Porady eksploatacyjne dotyczące HEOS zostały też trochę rozbudowane, np. jak parować dwa głośniki do stereo.
- Appka nie ma swojego firmowego odpowiednika na komputery (jest podobno jakiś dobrze działający, norweski program płatny), za to nie miałem żadnych problemów ze zmianą głośności, czy zmianą repertuaru z poziomu odtwarzacza JRiver, z którego to używam na co dzień.
Uchylając nieco rąbka tajemnicy… oto kilka nowości, które powinny pojawić się jeszcze w tym sezonie:
- Regulacja jasności i długości podświetlenia przycisków.
- Lokalizacja w pomieszczeniu – będzie można wskazać położenie względem ścian, by dopasować (głównie dotyczy to modeli 250 i 350, które mają dodatkowe przetworniki z tyłu) ilość basu, aby unikać niebezpieczeństwa dudnienia.
- Dodatkowa funkcjonalność przycisków – dwuklik (na Play) przeskakuje o utwór do przodu, trójklik o utwór do tyłu.
- Planowana jest również zdalna automatyczna diagnostyka poprzez chmurę, która będzie automatycznie starała się odszukiwać „zagubione w sieci” głośniki bez zawracania nam głowy.
- Jesienią 2020 mają zostać odpaleni asystenci głosowi. Od razu zorientujemy się, że już działają bo zaczną się świecić przyciski aktywacji i wyciszania mikrofonów.
Spotify nie pozwala żadnym firmom na wbudowywanie swojego serwisu do innych aplikacji. Chce bowiem, by korzystać z ich stabilnej i zawsze aktualnej aplikacji firmowej… więc, aplikacja HEOS „obchodzi” to ograniczenie zamieniając się w pilota sterującego komunikacją pomiędzy serwerem Spotyfy, a głośnikami.
Natomiast dzięki AirPlay 2 można strumieniować z serwerów: Apple Music, Roon i Qobuz.
Pliki Hi-Res będą downsamplowane do 48 kHz / 24bit, ale biorąc pod uwagę, że mówimy tu o głośniku all-in-one to raczej nie będzie stanowić problemu, a ważniejszy jest ogólny komfort użytkowania.
Na przykładzie serwisu Spotify – po zalogowaniu się na konto smartfon staje się interface'm usługi (kliknij żeby powiększyć)
Muzyką możemy więc zarządzać z poziomu smartfona, lub gdy siedzimy przy komputerze z poziomu aplikacji (w tym przypadku okna w przeglądarce Opera), nasze działania w komputerze są odwzorowywane na ekranie smartfona i vice versa, muzykę możemy więc zatrzymać i wznowić na trzy sposoby... gdzie trzecim jest przycisk na obudowie głośnika (kliknij żeby powiększyć)
Wsteczna kompatybilność z HEOS’ami poprzedniej generacji ma jedno, acz dla niektórych istotne ograniczenie. O ile stworzenie grupy mieszanej z nowych i starych głośników nie stanowi problemu, o tyle jeżeli zaczniemy strumieniować wykorzystując protokół AirPlay 2, to taka grupa podzieli się na niekompatybilne (starsze) i kompatybilne głośniki. Można by powiedzieć, że przecież tak być nie powinno, bo system radzi sobie z udostępnianiem plików z pendriva podłączonego do dowolnego głośnika w ramach całej sieci… owszem, racja, ale my tu przecież mówimy o temacie zahaczającym o Apple, a tenże zażądał uniemożliwienia takich praktyk. Dlaczego? No bo oczywiście nie mógłby nic zarobić na DENON'ie, na sprzedaży starszych głośników bez AirPlay 2. A że uderza to w klientów? A kto by się takimi pierdołami w Cuppertino przejmował. Ma nie działać i już, bo kasa ma się zgadzać. No to nie działa.
Kliknij żeby zobaczyć, co się dzieje gdy zbliżamy palec, detektor zawsze wykrywał kiedy się na niego „czaiłem”,
wykonanie detali perfekcyjne, widać też dwa mikrofony
Szmerki bajerki związane z obsługą, oczywiście poprawiają przyjemność z obcowania z nowymi głośnikami, ale największy skok dotyczy tego jak te głośniki grają (oczywiście dwa monofoniczne można sparować do stereo). Nie miałem możliwości zrobienia bezpośredniego porównania, ale obstawiam z 85% pewnością, że brzmieniowo HOME 150 bliżej jest do poprzedniego modelu 3 niż 1. Przede wszystkim dźwięk stał się zdecydowanie mocniej wypełniony na dole pasma. Nabrał soczystości i przysłowiowego kopa. Słucham sobie w tej chwili Jana Garbarka: Most Holly Moher of God z płyty „Remember Me, My Dear” i jak na słuchanie przy komputerze, lub w sypialni, lub kuchni, lub łazience to świat i ludzie. To co inżynierowie wyciskają z tak małych obudów, dosłownie w głowie się nie mieści.
Przesiadka na polski zespół Łąki Łan i płytę Raut – basik dosłownie czuję pod palcami na klawiaturze. Przy tak mocno dociążonej basem muzyce, do połowy zakresu wzmocnienia (czyli maks tego co jestem w stanie zaakceptować z uwagi na głośność) zniekształcenia praktycznie bez znaczenia, powyżej 50% dają się odczuć jako „wywłaszczenie” dynamiki. Natomiast przy mniej ciężkim graniu wzmacniacz daje radę do 100%. Czy to zarzut? Absolutnie nie – to są najmniejsze głośniki w ofercie, a nie jakieś koncertowe wypasy.
Rozmawiałem z jednym z inżynierów, który zaklinał się na wszystkie świętości, że jak zrobili testy porównawcze to DENON HOME bije konkurencję: Yamahę, Bluesound i Sonos’a na głowę. Nie mam powodów mu nie wierzyć, zwłaszcza że nie był o to pytany i gdyby coś było nie halo, to by się sam nie wyrywał z tym tematem.
Duńskie tkaniny, stały się w audio równie popularne, jak duńskie przetworniki i skandynawskie wzornictwo
Podsumowanie
- Nowa seria DENON HOME, jest wstecznie kompatybilna z dotychczasowymi modelami. HOME 150 można używać pojedynczo – głośniki monofoniczne, lub sparowane do stereo, lub jako element większego systemu multiroom (we współpracy z amplitunerami AV DENON / Marantz), lub w kinie domowym. HOME 150 można nadal używać jako „tyły” z soundbarami (nowymi i starszymi), które przewidziane są do konfiguracji 5.1 (716, HEOS Bar), natomiast model 516 jest 2.1 i tego nic nie zmieni..
- Głośnik można rozkręcić na 100% mocy bez obaw puszczenia go z dymem.
- Pamięć 3 (w większym modelu 6) ustawień źródeł znakomicie poprawia funkcjonalność – jedno dotknięcie palcem i już mamy poranne wiadomości, albo nastrojową, wieczorną playlistę do podziwiania wraz z koleżanką kolekcji motyli…
- AirPlay 2 zapewnia 100% kompatybilność z ekosystemem Apple, włącznie z Siri i Apple Music.
- Osoby przywiązane do odtwarzacza Roon też mogą korzystać z DENON HOME.
- Bezprzewodowa konfiguracja, zasilacz przeniesiony do wnętrza głośnika, odporność na wilgoć (kuchnia / łazienka / ogród), pobór mocy w trybie czuwania poniżej 2 W i wbudowane mikrofony (mają zadziałać jesienią) – to tylko dodatkowe z głównych zalet.
- O ile poprzednia seria mogła, ale nie musiała się podobać (z uwagi na dość nietypową stylistykę), o tyle HOME, po prostu nie może się nie podobać – prosty, ponadczasowy projekt. Znakomite wykonanie, przyciski pojawiające się gdy zbliżymy dłoń, odporna na zarysowania powierzchnia ze szkła, wszystko to razem czyni, że po prostu chce się te głośniki mieć.
Cena sugerowana: 1.095 zł / szt.
(kliknij żeby obejrzeć)