


SENNHEISER - Hi-End & Smart
Dwie sale, dwa światy – tak najkrócej można opisać ekspozycję Sennheiser’a. Jeden konsumencki, pełen fajnych modeli dla „zwykłych” ludzi i drugi audiofilski dla ludzi słyszących i/lub wymagających znacznie więcej, gdzie królowały niepodzielnie pierwsze audiofilskie słuchawki zamknięte w historii firmy HD 820 podpięte pod wzmacniacz HDV 820, oraz HD 660S – kontynuacja słynnej serii HD 6xx (HD 600, HD 650).
Z dwóch powodów zacznijmy od filmu naszej produkcji - po pierwsze częściowo opowiada o urządzeniach i zastosowaniach,
o których nie piszę, po drugie by mieć w oczach to o czym piszę dalej (kliknij żeby obejrzeć)
Hi-End
W przypadku słuchawek audiofilskich trudno jest wyrokować czy i jak szybko dany model przyjmie się na rynku, gdyż cena (9.999 zł) zwykle stanowi główny czynnik ograniczający masową sprzedaż. W tym przypadku sytuację dodatkowo komplikuje pojawienie się dedykowanego wzmacniacza HDV 820. Z jednej strony jest to ukłon w stosunku do najbardziej wymagających klientów, z drugiej dorzuca do ogólnej ceny inwestycji dodatkowo swoje ponad 10.000 zł, a z trzeciej jak go nie kupić skoro wiadomo, że istnieje i że prawie na pewno zagra z HD 820 lepiej niż jakikolwiek inny wzmacniacz uniwersalny. Audiofilizm bywa zawiły, nawet w temacie słuchawek - i tak źle i tak niedobrze, a może jest dokładnie na odwrót i… i ze wzmacniaczem dobrze i bez niego też dobrze? Dowiemy się...
A gdzie jest soundbar Ambeo?
Niestety sytuację dodatkowo jeszcze bardziej komplikuje fakt, że niemal w tym samym czasie konkurencyjne firmy wpadły również na pomysł pokazania swoich flagowców (w hi-endzie czas biegnie wolniej i normalnie modele pojawiają się znacznie rzadziej). Długo była posucha i nic ciekawego się nie działo, a tu nagle, na przestrzeni pół roku, swoje flagowce pokazał: Sennheiser, Focal (również model zamknięty), Fostex (dla odmiany otwarty), Hi-Fi Man (remake klasycznego modelu otwartego) i Denon (zamknięty) by wymienić kilku.
Tak na marginesie – pojawienie się wzmacniacza HDV 820 oznacza nieuniknione i definitywne wyparcie z oferty poprzednich modeli: HDVD 800, HDVA 600 (oba symetryczne i oba z 2012 roku). Kto szuka, to teraz jest ten najwłaściwszy czas, bo więcej nie będzie.
Muszle ze szkła wyglądają jak patent nie z tego świata
Obecnie, co oczywiste, na marketingowym topie znajdują się HD 820, ale co ważne i godne podkreślenia
HD 800S nie znikają, gdyż są to w aktualnej ofercie najwyżej pozycjonowane słuchawki otwarte. Swój żywot rynkowy kończą natomiast pochodzące z 2009 roku HD 800, aż trudno uwierzyć, że były z nami tak długo. Uszczuplona zostanie też linia HD 5xx – pozostaną najprawdopodobniej HD 599 i HD 569, a HD 559
i HD 579 znikną. Jednym słowem czyszczenie magazynów i konsolidacja oferty dosłownie do kilku, ale za to bardzo udanych modeli.
Dane mi było posłuchać w spokoju przez kilka minut HD 820 (dzięki temu, że są zamknięte można się w końcu odizolować od otoczenia) i tak na szybko mogę powiedzieć, że mają w sobie dużą dozę „tego czegoś” co kojąco wpływa na system nerwowy, oddech się uspokaja, a przecież biegając całymi godzinami od stoiska do stoiska o zadyszkę nietrudno.
Temat zostanie zbadany dokładniej gdyż słuchawki wraz ze wzmacniaczem są zamówione
i liczę, że dziś / jutro kurier zapuka do drzwi. Publikację przewiduję po skończeniu maratonu z AVS
CZYTAJ> Sennheiser na IFA 2018
CZYTAJ> Sennheiser na AVS 2017
CZYTAJ> Więcej o słuchawkach HD 820
Wireless
Wireless / Mobile / Smart / Home / Gaming
Portfolio konsumenckie również znajduje się na etapie głębokich reform. Nieodwracalnie ewoluuje w kierunku modeli bezprzewodowych (czyt. znikają na amen modele przewodowe). Najlepszym przykładem ilustrującym ten trend było zaprezentowanie słuchawek Momentum True Wireless, czyli takich prawdziwie bezprzewodowych. Pod tym nieco dziwacznie brzmiącym określeniem (zaczerpniętym z języka angielskiego), kryją się „samowystarczalne” słuchawki dokanałowe – gdzie każdy kanał posiada własne zasilanie, odbiornik BT i wzmacniacz, a same słuchawki nie są połączone pomiędzy sobą żadnym kablem. Jest też mikrofon, a sterowanie odbywa się dotykowo.
Może to kogoś zaskoczy, ale dla Sennheiser’a nie jest to nowy pomysł, a jedynie powrót do zarzuconej koncepcji z okolic 2008 roku. Ówczesny rynek i technologia nie były jednak wtedy na niego gotowe i projekt utknął gdzieś pomiędzy prototypem, a serią próbną.
Sennheiser „macał” jednak tego typu koncept już 10 lat temu. Wtedy nie był to nawet Bluetooth, tylko jedno z rozwijanych w tamtym czasie rozwiązań dla bezprzewodowych mikrofonów scenicznych.
MX-W1 w pełnej krasie, do działania potrzebny był nadajnik,
kto poznaje do czego jest przymocowany? (kliknij żeby powiększyć)
Natomiast Momentum True Wireless to Bluetooth 5.0 i wsparcie dla nowej tendencji na rynku – żeby wszystko było „smart”. Słuchawki od teraz to nie tylko muzyka, ale przede wszystkim interface do asystentów głosowych, zarządzanie smartfonem (np. wykonywanie połączeń telefonicznych bez dotykania telefonu) i inne możliwości. To jest znak naszych czasów i w tym miejscu widać jak na dłoni przyczynę dlaczego starsze modele wymierają masowo jak dinozaury – znikają, bo nie są smart. Niedługo powinna się pokazać również bezpłatna aplikacja wspierająca użytkowników w codziennym życiu.
Mobile & Smart
Patrząc po nowościach nie wygląda by Sennheiser w niedalekiej przyszłości planował przesiadkę na modele z aptX HD. Za to szepce się po kątach o rewolucji w serii nausznych Momentum, która ma wybuchnąć w przyszłym roku.
Generalnie przygotujmy się na znikanie modeli przewodowych i skonsolidowanie oferty, która akurat w przypadku tej marki jest nieprawdopodobnie szeroka i takie „porządki” przywrócą jej znów możliwe do ogarnięcia rozmiary.
Home & TV
Gaming
Polska posiada własną specyfikę sprzedażową. Okazuje się, że pomimo gigantycznego sukcesu w USA i Azji, modele naszyjne (tzw. homonta) u nas mają ciągle jeszcze pod górkę.Trochę to dziwi, bo trudno o wygodniesze rozwiązanie np. w biurze.
Reformacja w Sennheiserze przyjęła jeszcze jedno oblicze – firma wyraźnie redukuje również liczbę typów oferowanych słuchawek, pozostawiając tylko to, na co jest odpowiednio duży popyt. Pamiętam swoje zdziwienie gdy kilka lat temu ogłoszono zamkniecie bardzo udanej linii profesjonalnych słuchawek dla pilotów – oferowane modele były fantastycznej jakości, ale posiadały jeden feler – nie były amerykańskie, a to właśnie tam jest największy rynek zbytu. Prawdopodobnie nakłady na promocję w luksusowych tytułach prasowych kilkukrotnie przewyższały zyski ze sprzedaży, więc pomimo posiadania jednego z najskuteczniejszych systemów noice cancellingu (Sennheiser wszak go wymyślił) musiały się poddać, bo jak pisałem dosłownie kilka dni temu w innym tekście: „Nie to jest dobre, co jest dobre, a to co się dobrze sprzedaje”.
W podobnej sytuacji znalazły się również modele sportowe, gdzie Jankesi ze swoją modą na fitness wypierają wszystkich. Z szerokiego portfolio modeli sportowych ostały się jedne – CX Sport.
CX Sport
Ambeo Smart Headset
I jeszcze słowo na temat słuchawek Ambeo Smart Headset – jest to produkt znajdujący się na pograniczu zastosowań amatorskich i półprofesjonalnych, czyli słuchawki są jednocześnie mikrofonami przeznaczonymi dla osób kręcących filmy video. Cena ok. 1.200 zł jest lekko zaporowa jak na słuchawki dokanałowe, ale pamiętajmy, że jednocześnie kupujemy dwa mikrofony, z produkcji których Sennheiser słynie. Dodatkową wartością, z której warto zdać sobie sprawę, to trudny do uzyskania w warunkach amatorskich efekt podążania głosu za obiektami na które patrzymy i automatyczne tworzenie ścieżki dźwiękowej 3D. Pomimo obietnicy sprzed roku, jaką usłyszałem od szefowej marketingu, nadal słuchawki te są dostępne wyłącznie pod telefony z iOS, co w moim przypadku zamyka temat.
Ekipa InfoAudio.pl / InfoMusic.pl przy pracy
Wielki nieobecny
Po berlińskiej wystawie ostrzyłem sobie zęby na dogrywkę w Warszawie z niesamowitym soundbarem Ambeo w roli głównej. Jakież było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że nie przyjechał. Decyzja zapadła podobno w ostatniej chwili. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że sala audiofilska, była pierwotnie szykowana pod kino domowe i rozrywkę.
Szkoda, że go zabrakło na stoisku. Wymyśliłem jednak dość prawdopodobną przyczynę takiego stanu rzeczy – premiera planowana jest na wczesną wiosnę (tak mówiło się w Berlinie), więc nie jest to nadal produkt skończony, choć pewnie niewiele mu już brakuje. Na tym etapie trudno ryzykować dalsze pokazywanie prototypu, bo w przypadku jakichkolwiek problemów technicznych, wpadka wizerunkowa mogłaby okazać się większa, niż to było warte.
Obstawiam, że kluczową rolę mógł zagrać jeszcze jeden czynnik - Soundbar to nie słuchawki i dotychczasowe kanały sprzedaży będą z nim niekompatybilne. Specjaliści od handlu słuchawkami nie inwestują w sale kinowe itd., itp. Mogłoby się wtedy okazać, że genialny produkt utknąłby gdzieś w kącie niewydajnej sieci dystrybucji, czego mu oczywiście nie życzę.
Jak widać wiele jest jeszcze niewiadomych, trzeba więc uzbroić się w cierpliwość i poczekać na to co marketing wymyśli. Na wszelki wypadek zapisałem się już kilka miesięcy temu jako pierwszy w kolejce do testów.
U Sennheisera jakby czas w odcieniach błękitu się zatrzymał,
bez przyjrzenia się modelom nie wiedziałbym czy jest 2017 czy 2018 rok