KLIPSCH: HERITAGE HP-3
Autor: Waldemar Nowak • 1 marca 2018Pomimo że wiele osób jest święcie o tym przekonana, to Klipsch nie samymi kolumnami stoi.
Może i na tle całokształtu 72 lat istnienia firmy 11 lat produkcji słuchawek (w tym od 8 lat dużych) to zaledwie 15% ogólnego czasu jej istnienia, ale nowicjuszami to oni już od dawna nie są.
Firma dojrzała do wypuszczenia własnego flagowca definiującego literalnie co rozumie pod pojęciem amerykańskiego brzmienia Hi-End.
Na skrzyżowaniu nowoczesności i tradycji, HP-3 i dedykowany wzmacniacz z DAC'iem
Produkty kolumnowe Klipsch’a mają zaszytą w sobie pewną nutkę nostalgii za tzw. dawnymi dobrymi czasami i do tego te ich obudowy jakby skrzynie wyciągnięte z przedwojennych zapasów. Jest to styl, który albo się akceptuje w całej rozciągłości (dobrze sprawdza się w nowoczesnych wnętrzach na zasadzie kontrastu), albo nie cierpi. Przyjmijmy jednak założenie, że jesteśmy fanami klipschowskiej stylistyki - produkowane dotychczas słuchawki nie do końca wpisywały się w ten styl - były zbyt nowoczesne w formie. Być może to z tego powodu, gdy zapadła decyzja o zaprojektowaniu słuchawek flagowych, designerzy firmy tupnęli nogą i powiedzieli, że cokolwiek techniczni nie wsadzą do środka to z zewnątrz mają wyglądać jak rasowe Klipsch’e...
... by leżąc obok szklaneczki Whisky mogły pieścić wzrok właściciela, by postawić kropkę nad „i” doprojektowało
równie stylowy DAC-wzmacniacz słuchawkowy...
... zadbano o wygląd i wytrzymałość...
... nawet napisy są wypalane laserowo żeby się nie ścierały
Słuchawki docierają do rąk klienta w monstrualnie wielkim (jak na słuchawki) pudle, które pod wieloma warstwami zabezpieczeń chroni piękną walizkę-gablotę ekspozycyjną ze szkła i mahoniu. Od razu widać, że skończyły się pieszczoty - przyjechał sprzęt dla prawdziwych facetów (lub facetek).
CZYTAJ> Odpaking HP-3
Wykonanie n-i-e-s-a-m-o-w-i-t-e. Zaprojektowano je tak, by były równie żywotne i ponadczasowe jak klipszowskie kolumny. Mamy tu stal, aluminium, ABS, firmowe akcenty w kolorze miedzi, ręcznie szlifowane drewno i skórę.
Gdy wziąłem je pierwszy raz do ręki zaskoczyło mnie, że pady są "jakieś inne" jakby wykonane z tworzywa w kolorze niemal pomarańczowym. Zadzwoniłem nawet do dystrybutora pytając czy aby nie otrzymałem egzemplarza demo do postawienia w oknie wystawowym? Okazało się, że to jednak skóra, ale rzeczywiście nieco inna...
... wołowina + baranina
Typowe pady produkuje się z najdelikatniejszych odmian skór, które już na starcie wyglądają jakby zwiędły - tu skóra była jędrna i wypełniona jak wargi pań po wizycie u chirurga plastycznego, pałąk wręcz twardy - byłem lekko przerażony. Jednak czas testów pokazał, że w tym szaleństwie jest metoda, która wymagała sporej odwagi by pójść pod prąd. Przede wszystkim słuchawki okazały się bardzo wygodne, pierwszego wieczora przesiedziałem w nich 8 godzin bez żadnego zmęczenia ani objawów przegrzania. Każdy kolejny dzień był coraz fajniejszy, aż w końcu zrozumiałem intencje projektantów. Skórzany kapelusz, skórzane buty i jak skórzane siodło muszą się ułożyć do użytkownika, a wtedy stają bardzo wygodne i trwałe. Tu nie ma nic „na wcisk”, wszystko łącza wkręty. Nie zdziwiłbym się widząc za 20-30 lat HP-3 pokryte patyną długiego użytkowania i ciągle na chodzie. Trudno by znaleźć inne słuchawki w podobnym stylu.
W tym projekcie chodzi o to, że mają przetrwać i starzeć się jak ta kanapa,
Im dłużej będą używane tym lepiej będą grać i wyglądać
Wersja z jasnego drewna ma w komplecie jasne przewody
Światu nadejście flagowych HP-3 ogłoszono 4.10.2017, i pokazano dwa dni później na największej amerykańskiej imprezie słuchawkowej - Can Jam na Rocky Mountain Audio Fest.
Vlad Grodzinsky (Starszy manager rozwoju produktu Klipsch Group): Po dwóch latach pracy w ukryciu jesteśmy wreszcie gotowi ujawnić słuchawki godne nazwy Heritage. Akustycznie, mechanicznie i fizycznie to najbardziej efektowne słuchawki, jakie Klipsch kiedykolwiek stworzył.
Pady trzymają się na magnesach, a słuchawki ładnie rozkładają na płask do transportu
Budowa
Półotwarta konstrukcja sprawdza się znakomicie dając przestrzenność dźwięku typową dla modeli otwartych, ale jest na tyle przymknięta by bas nie uciekał (nie rozpraszał się) i powracał do uszu specjalnie zaprojektowanymi kanałami. Na charakter brzmienia niewątpliwie wielki wpływ mają również rekordowo duże przetworniki biodynamiczne - średnica aż 52 mm! Zastosowane magnesy mają ponad jedną Teslę gęstości strumienia magnetycznego. Pod pojęciem „biodynamiczne” kryje się opatentowana mieszanka biocelulozy i włókna nieorganicznego, a pierścień zawieszenia ze specjalnej gumy uretanowej powoduje, że przetwornik zachowuje sztywność pracując jak mały głośnik pompujący powietrze przód-tył, nie uginając się jak to czynią typowe konstrukcje. Tak duża średnica membrany i siła magnesów pozwoliła zwiększyć wydajność, przejrzystość i jednocześnie zmniejszyć zniekształcenia, a brzmienie upodobnić do kojarzonego z legendarnych kolumn Klipsch Heritage. Drewniane muszle z twardego drewna dostępne są w wykończeniach: orzech, heban, dąb.
Dopiero patrząc pod światło widać masywny krzyżak z ABS podtrzymujący siatkę,
po stronie wewnętrznej wklejka chroniąca wnętrze przed kurzem
Tu widać z ilu kanałów składa się ścieżka basu, wszystkie szczeliny zabezpieczone przed penetracją "martwego naskórka"
Jedną z pryncypialnych zasad towarzyszących Paulowi Klipschowi podczas projektowania kolumn była zawsze wysoka wydajność, to samo założenie udało się zrealizować współczesnym inżynierom, tyle że w słuchawkach. HP-3 pomimo swoich ogromnych rozmiarów są bardzo łatwe w napędzaniu i sprawdzą się równie dobrze z ambitnym wzmacniaczem lampowym jak i ze zwykłym smartfonem (25 Ohm). Obydwa dostarczane przewody zakończone są więc małym jackiem z przejściówką na duży. Pasmo przenoszenia iście kosmiczne 5-45.000 Hz. Skuteczność 98 dB. Waga 440 g.
Kolejne wzmocnienia - 8 śrub zabezpieczających zawiasy, wszystko pyłoszczelne, a jednocześnie przeźroczyste akustycznie
Siatka - stal przeplatana żyłką, wizualna lekkość i nie widać ewentualnych wgnieceń
Firmowy, ciężki stojak
W komplecie
Kufer ekspozycyjny, dwa odpinane przewody w oplocie nylonowym (1.37 i 2.5 m), przejściówka na dużego jacka i dość masywny stalowy stojak (oczywiście w barwach firmowych).
Czego nie ma? Nie ma kabla zbalansowanego (dostępny osobno), co o tyle zaskakuje że firmowy wzmacniacz ma wyjście XLR - jest to wynik konsultacji społecznych z uczestnikami forów dyskusyjnych, którzy zawnioskowali, o zachowanie swobody w wyborze zaawansowanego okablowania.
Nie ma też etui transportowego, a walizeczka sporawa jest :)
Przewodów konkurencja może pozazdrościć - bardzo elastyczne na całej długości, a do tego na odcinku klatki piersiowej pozbawione oplotu przez co nie przenoszą szeleszczenia podczas ruchów głową
Po lewej duża przejściówka założona na małego jacka - wygląda jakby to była całość - i niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego inni producenci robią na odwrót i potem z małych gniazd wystają monstra? To żaden ekstra wysiłek, a jaka wygoda dla użytkownika
CZYTAJ> Produkty bezprzewodowe Klipsch
CZYTAJ> Recenzja stylowego zestawu all-in-one The Three
Brzmienie
Gdybym miał jednym celnym porównaniem oddać charakter HP-3, to... poczułem się z nimi podobnie jak podczas pierwszego odsłuch albumu Nirvana „Nevermind” w 1991 roku. Nikt przed nimi tak nie brzmiał, przesterowana gitara Cobaina była o lata świetlne w innym miejscu niż równie ciężka, ale idealnie nagrywana gitara Jimmiego Page’a.
Te słuchawki grają jakby pochodziły z innej czaso-przestrzeni i proszę to rozumieć jako ogromny komplement. W czasach gdy większość producentów muzycznych stara się uzyskiwać uniwersalne, gładkie brzmienia "na telefon", Klipsch tworzy własną rzeczywistość. HP-3 słucha się wyśmienicie, sesje po 8-10 godzin to czysta przyjemność i zero zmęczenia.
Szanowni Państwo, pora uruchomić wyobraźnię - smak dźwiękowi HP-3 nadaje lekka "szorstkość" będąca naturalną składową pierwotną nagranego materiału. Innymi słowy to jest taka różnica jak pomiędzy słuchaniem gitarowego piecyka na żywo w studio, a potem usłyszenie tegoż samego na wytłoczonej płycie CD - niby ten sam sprzęt i ten sam utwór, ale brzmi inaczej - wszystko jest wygładzone i upiększone przez co traci charakter. Klipsch HP-3 są po prostu uczciwe jak rock’n'roll z lat 60-tych, gdy cały album nagrywało się w ciągu jednego dnia.
Kto chce się „odtruć” i wrócić do źródeł rocka powinien posłuchać HP-3. Czyli bez sztucznych fajerwerków, za to z pełną kontrolą, przestrzenią i wyrafinowaniem skąpanym w nielimitowanym paśmie przenoszenia. (Uwaga, właściciele "zwykłych" słuchawek grających podbitymi skrajami, dajcie sobie dłuższą chwilę na przywyknięcie do tak normalnego dźwięku). To po prostu audiofilskie słuchawki grające jak kolumny z własnym, unikalnym charakterem.
Podsumowanie
Przewody zakończone monofonicznymi mini jackami oraz pady na magnesach to świadomy ukłon ze strony firmy by ułatwić fanom modyfikacje na własną rękę.
Jankesi odwalili kawał dobrej roboty, którą w szczególności docenią fani charakterystycznego oldskulowego brzmienia kolumn Klipsch Heritage. Słuchawki są jakby ich kompatybilnym uzupełnieniem. Z drugiej strony są na tyle charakterystyczne, że warto sprawdzić, czy nie spodobałyby się nam same w sobie bez konieczności dokupowania od razu kolumn do kompletu. Po prostu mają to COŚ co można pokochać. Ponadto nie męczą nawet przy bardzo długich odsłuchach. Wręcz zapomina się o ich istnieniu na głowie - ogromna w tym zasługa otwartej konstrukcji i przetworników, które są tak duże i na tyle oddalone od uszu, że zanika (a przynajmniej bardzo się zmniejsza) efekt grania wewnątrz głowy, a muzyka otacza nas.
Gdyby Paul W. Klipsch żył, byłby z nich dumny!
Krótki przewód by podpiąć się do smartfona lub DAC'ka siedząc przy biurku lub...
... długi dla odsłuchów kanapowych