

- Bezprzewodowe.
- Nobilitują swoim wyglądem właściciela jak mało które.
- Fantastyczne sterowanie dotykowe (gesty palcem po powierzchni muszli).
- Kompaktowa konstrukcja.
- Sporo elementów czysto metalowych (daje poczucie solidności).
- Wymienny beznarzędziowo akumulator.
- 2 wersje kolorystyczne do wyboru.
- Włączanie funkcji pojedynczym puknięciem (łatwo je przypadkowo uruchomić lub zapauzować).
- Twardy pałąk nie tłumi kroków.
- Elektronika szumi.
Gdybym miał stworzyć klip reklamowy dla tych słuchawek to wyglądałby on tak: Noc, szaleje sztorm, dziesięciometrowe fale, luksusowy jacht z drewnianym pokładem, w sterówce drewniane koło sterowe trzyma facet o wyglądzie niczym macho z reklamy Old Spice z H8 na głowie. Oczy zamknięte, rozmarzony wyraz twarzy, wykonuje ruchy ręką jakby dyrygował orkiestrą, wichura wyrywa radar, niszczy takielunek, facet nie reaguje jakby kompletnie jej nie słyszał. Cięcie...
... wschód słońca, żeglarz otwiera oczy, zdziwienie maluje się mu na twarzy, ściąga słuchawki z głowy, kamera oddala się ukazując pobojowisko na pokładzie, na spokojnej powierzchni oceanu stoi zrujnowany jacht, kamera oddala się nadal, na pokładzie facet macha na wszystko ręką, zakłada słuchawki, zamyka oczy. Koniec.
Prześliczne, kompaktowe słuchawki. Złociste dla pań, a brązowe mogą być odpowiednikiem męskiej biżuterii - z powodzeniem zastępując złoty łańcuch na szyi.
Budowa
Bezprzewodowe słuchawki Bluetooth z własną interpretacją najfajniejszego sterowania jakie wymyśliła do tej pory ludzkość - zarządzanie podstawowymi funkcjami odbywa się za pomocą gestów wykonywanych na powierzchni prawej muszli. Włączanie i wyłączanie ANC to zaledwie ruch palcem w górę lub w dół - to znacznie szybsze i bardziej naturalne rozwiązanie niż szukanie przełącznika gdy ktoś do nas mówi (czyt. gdy widzimy ruch warg). Play / Pauza / Telefon to tylko pojedyncze puknięcie palcem.
Głośność regulujemy, kręcąc kółka jakbyśmy pokazywali, że ktoś ma świra. Należy pochwalić producenta za wielce precyzyjne i płynne sterowanie tym parametrem. Aż chce się po cichutku słuchać czegoś w tle podczas czytania. Jednak żeby wykonać gwałtowne zwiększenie głośności trzeba tych kółek trochę zrobić - to cena za ową precyzję sterowania - w sumie nie stanowi to problemu a nie ryzykujemy, że coś nagle zacznie nam wyć do uszu z powodu zrobienia o pół obrotu za dużo.
Naklejka (zdejmowalna) pokazuje co i jak się włącza - ruchy są absolutnie intuicyjne.
H8 można również eksploatować jak zwykłe słuchawki po kablu i co jest bardzo ważne - do odtwarzania muzyki nie potrzebują one zasilania. Po przekręceniu na płask muszli robią się płaskie i zajmują relatywnie mało miejsca w bagażu. Kawał solidnego luksusu dla prawdziwych mężczyzn... i nie tylko. Dlaczego solidny? Słuchawki pomimo na pozór delikatnej konstrukcji są dosłownie pancerne. Czysty żywy metal: aluminium & stal + skóra. Dlaczego dla prawdziwych mężczyzn? Bo trzymają jak imadło. Te słuchawki bez walki nie spadną przypadkowo z waszej głowy. Czytelnie oznakowane (L + R), pady z pamięcią kształtu, wygodne i jednocześnie idealnie przylegają do uszu - typowy męski gadżet. A dlaczego nie tylko dla mężczyzn? Bo są nieduże i szczególnie w wersji złocistej z tą swoją metalicznością wyglądają jak spory kawałek pięknej biżuterii.
Absolutny rarytas - wymienny akumulator - można to zrobić samemu w 5 sekund i bez konieczności latania po serwisach. Brawo dla producenta za zaufanie jakim obdarzył swoich klientów!
Miłym gestem ze strony firmy jest umożliwienie beznarzędziowej wymiany akumulatora. Przypuszczam, że koncept był taki: klient przed wypłynięciem w rejs kupuje worek akumulatorów, a potem tylko wyrzuca je za burtę gdy się wyczerpią, a mówiąc bardziej na poważnie to jest to ukłon w kierunku osób spędzających dużo czasu w podróży - wystarczy sobie dokupić 1-2-3 akumulatory, podładować na zapas i nie musieć się potem martwić gdzie wielbłąd ma gniazdo USB. Ładowanie przez mikro-USB możliwe jest dowolną ładowarką od smartfona. W razie wyczerpania akumulatora grają bezproblemowo w trybie pasywnym. Możliwa jest również opcja mieszana: kabel + ANC. Producent stworzył oprogramowanie do update’owania oprogramowania systemowego. Wygląda jak produkt ideany?
Odsłuch
Ot i problem się objawił - gąbka pod pałąkiem jest na tyle twarda, że zamiast tłumić drgania to podczas chodzenia przenosi je na muszle - efekt - słyszymy własne kroki. Jest to uboczna konsekwencja założeń projektowych - miało być na tyle twardo by klient miał poczucie solidności pod każdym względem. Jednak twarda amortyzacja słuchawek to nie to samo co twarde amortyzatory samochodu sportowego - ktoś w B&O się lekko zapędził. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z podobnym problemem więc od dziś obiecuję zwracać baczniejszą uwagę i na takie szczegóły - człowiek uczy się całe życie.
Elektronika szumi. Włączenie ANC zamienia lekkie “SZ” na “S” i nieco tnie dynamikę, odbywa się to na szczęście na akceptowalnym poziomie - szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę przeznaczenie „na miasto”(oraz sterowanie jachtem podczas burzy). Nie słychać sybilantów - to dobrze, bo mało co mnie tak mocno wkurza jak sepleniący artysta.
Ale dość gadania, pora przejść do meritum. H8 zostały ewidentnie zaprojektowane dla nieco “innego” klienta. Jest nim najprawdopodobniej osoba, która nie szuka neutralności w brzmieniu Jazzowego Trio, tylko emocjonalnie zadartego pazura i B&O owy pazur mają. Dźwięk jest napakowany jak kulturysta na sterydach. Słychać to szczególnie od połowy pasma w dół. Czy to źle? Absolutnie nie. W tym teście żadne słuchawki nie grają tak podbitym dołem i znajdą się klienci, którzy uznają właśnie takie granie za ideał ideałów.
Przyznać należy, że wokale na pierwszym planie też są wciągające. Przed chwilą tak sobie pykałem po losowo wybranych utworach i bingo - znalazłem klucz do tego modelu - to muzyka elektroniczna! H8 są dosłownie stworzone do grania syntetycznych dźwięków i z ręką na sercu przyznam, że o ile to nie moje klimaty to spodobało mi się to, co usłyszałem. Poszedłem więc tropem rytmu i mocnego uderzenia - rock, rap, techno - też sukces. Właśnie leci Coldplay “Everything's Not Lost” i jeżeli odpowiada nam by główną linię melodyczną prowadziła gitara basowa to jest to!
W przypadku takich producentów jak Bang&Olufsen 50% ceny to produkt, drugie 50% to opłata za markę. Ale czy powinniśmy mieć o to pretensje do producenta? W moim odczuciu absolutnie nie. Po pierwsze nikt nas nie zmusza do “przepłacania” za logo, a po drugie musimy pamiętać, że B&O łoży gigantyczne środki w skali świata na promowanie swoich nietuzinkowych, designerskich produktów. Czyni tak właśnie po to, by nabrały ekskluzywnego charakteru i jeżeli chcemy podpiąć się pod ten prestiż, to musimy po prostu współpartycypować w jego tworzeniu... czyli po prostu wyskoczyć z kasy.
Kupienie tych słuchawek to i tak chyba najtańsza metoda by wejść do elitarnego grona użytkowników B&O. Przy okazji sprawią wiele frajdy właścicielowi i pożeglować w nich można...
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok - tam jutrzenka wschodzi;
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.
Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła.
Jak wynika z lektury ostatnich dwóch zwrotek nasz wieszcz narodowy Adam M. (nie mylić z Adamem Mokrzyckim od Audio Show) już w 1825 roku przewidział pojawienie się słuchawek z noise cancellingiem, o czym z niezrozumiałych powodów badacze literatury milczą. By pozbyć się kolejnej białej plamy z kart naszej historii pozwolę sobie przeprowadzić poprawną analizę tekstu i wytłumaczę co autor miał na myśli:
W takiej ciszy (ANC włączone) - tak ucho natężam ciekawie, (sprawdza poziom i jakość aktywnego tłumienia) Że słyszałbym głos z Litwy. (system działa sprawnie wycinając okrzyki 10.000 kibiców oglądających mecz Euro 2016 Polska-Litwa na pobliskim osiedlu) - Jedźmy, nikt nie woła. (autor nieświadom, że mecz już się rozpoczął oddala się nieokreślonym kierunku). W wersie „Tam z dala błyszczy obłok” popełniony został błąd literowy, który przeszedł niezauważony przez korektę. Oczywiście autor miął na myśli blok błyszczący od świateł włączonych telewizorów. Pozostałe opisywane odgłosy przyrody były li tylko projekcją wyobraźni po konsumpcji pewnych substancji z przyjaciółmi, którzy wybierali się wieczorem do pobliskiego pubu na wspólne oglądanie.
W zestawie
- Bezprzewodowo-przewodowe nauszne słuchawki z ANC
- Kolor brązowo-antracytowy lub złoto-śmietankowy
- Przetworniki 40 mm
- Pasmo 20 - 22.000 Hz
- Impedancja 32 Ω
- Bluetooth 4.0 z apt-X
- Przewód micro USB
- Przewód audio 1.25 m
- Minijack 3.5 mm
- Miękkie etui - worek
- Worek i przewody pod kolor
- BT+ANC do 14 h / BT do 16 h / ANC do 35 h
- Przejściówka samolot
- Rozmowy telefoniczne po BT o ile mamy zasilanie
- Waga 260 g
Podsumowanie
Zgrabne, stylowe i eleganckie. Te małe słuchawki bezprzewodowe zaprojektowano i wykonano tak, że nie sposób się za nimi nie obejrzeć. Gdy podczas testów na lotnisku Aeroklubu Warszawskiego, siedziałem przed hangarem obłożony 11 parami słuchawek, to który z pilotów by nie podszedł by zobaczyć co robię, jako pierwsze brał do ręki B&O pytając czy może przymierzyć - no, mają coś w sobie.
Są cięższe niż na to wyglądają co od razu wzbudza zaufanie i solidnie siedzą na głowie co tylko utwierdza w przekonaniu, że są fajne! Dodatkowo grają dynamicznie z wyraźnym uwypukleniem niskich tonów co na pewno przysporzy im klientów poszukujących właśnie takiego charakteru brzmienia.
ZAPRASZAMY DO LEKTURY WSZYSTKICH 11 RECENZJI